Gdy tylko zobaczyliśmy pierwsze wzmianki nt. Mandala Stones, pierwsze zdjęcia, pierwsze informacje, to serducho nam zabiło szybciej. Nie da się ukryć, że abstrakcyjne gry logiczne, to nasza ukochana kategoria gier. Czysta mechanika opakowana raz ładniej (Zamek Smoków, Azul, Reef, Coatl) raz mniej ładnie (GIPF-y, Trexo). Kamienna Mandala (bo tak brzmi polski tytuł bohaterki niniejszej recenzji) z całą pewnością zalicza się do tej pierwszej kategorii.
Co ciekawe, jej autorem jest Polak – Filip Głowacz – pozytywnie zakręcony człowiek, na co dzień związany z wydawnictwem Board&Dice (które to wydawnictwo jest głównym wydawcą). W Polsce gra pojawiła się na rynku dzięki Lucrum Games.
Ta gra pięknie prezentuje się na stole, ma świetne komponenty. A co z najważniejszym, czyli mechaniką? Zapraszam do lektury recenzji, w której podzielę się naszymi wrażeniami.
CO ZAWIERA GRA
W dużym pudle znajdziemy całkiem sporo komponentów. Głównymi bohaterami są czterokolorowe dyski (posiadające dwa wzory) zrobione z bardzo dobrego jakościowo tworzywa. Bardzo podobnego do płytek w Azulu czy też tych z Zamku smoków. Do ich przechowywania otrzymaliśmy funkcjonalny woreczek. Oprócz tego mamy drewniane duże piony architektów (również w dwóch wzorach).
Mamy również dwie plansze. Jedna z nich pełnić będzie funkcję magazynu, po którym poruszać się będą nasi architekci i zdobywać dla nas pożądane kolorowe krążki. Druga plansza - instrukcja nazywa ją planszą mandali a my po prostu ślimakiem – służy do umieszczania wykorzystanych w grze kamieni. Obie plansze wykonane są z grubego, solidnego kartonu. Pewien zgrzyt pojawia się przy planszetkach graczy, bo akurat te wykonane są z dobrego jakościowo kartonu, jednakże dużo cieńszego niż ten, który został użyty w przypadku obu ww. plansz. W ogólnym rozrachunku w niczym to jednakże nie przeszkadza.
Całość uzupełniają karty indywidualnych celów oraz znaczniki służące do zaznaczania zdobytych punktów.
Załączona instrukcja napisana jest poprawnie z czytelnymi przykładami, dzięki czemu szybko łapiemy o co w tym wszystkim chodzi.
CEL GRY
Cel gry jest prosty jak budowa cepa. Za pomocą kolorowych tytułowych kamieni mandali zdobywamy punkty. Odpowiednio dobierając krążki a później wykorzystując. Nie ma tutaj żadnej głębszej filozofii. Zwycięzcą jest ten z graczy, który zdobędzie największą liczbę punktów.
PRZYGOTOWANIE GRY
Ten etap jest prosty. Na planszy głównej w odpowiednich miejscach umieszczamy stosiki składające się z losowo dobranych czterech kamieni. Oprócz nich lądują również czterej architekci (umieszczamy ich w odpowiednich miejscach pomiędzy stosami kamieni).
Każdy z nas otrzymuje planszetkę (wraz ze znacznikiem punktowym) oraz losowo dobrane dwie karty celów. To w zasadzie wszystko – możemy przystąpić do gry.
PRZEBIEG GRY
W swojej turze mamy do wykonania jedną z dwóch akcji czyli zbieranie lub punktowanie. Chcąc zebrać krążki z planszy, musimy wcześniej przemieścić dowolny czarny pion architekta na jedno z pustych miejsc – będzie ono otoczone czterema stosami kamieni. Wtedy to będziemy mogli wtedy zabrać leżące dookoła niego wierzchnie kamienie z każdego stosu po jednym w kolejności zgodnej z ruchem wskazówek zegara (my decydujemy od którego krążka zacząć zbieranie).
Oczywiście zbieranie odbywa się zgodnie z pewnymi prostymi regułami, czyli może wziąć kamień o tym samym wzorze co przesunięty pion architekta. Ponadto stos, z którego chcielibyśmy zebrać krążek nie może sąsiadować z innym architektem. Dyski układamy w jeden stos – na jego spodzie pierwszym będzie zebrany najwcześniej. Ten stosik umieszczamy (bez zmiany kolejności) na jednym z pięciu pustych (to bardzo ważne) miejsc na naszej planszetce. Wybór miejsca wiąże się bezpośrednio z tym jak później będziemy chcieli punktować.
Drugą dostępną akcją jest punktowanie – przeprowadzamy je zamiast dobierania kamieni. Co ważne, z tej akcji możemy skorzystać dopiero wtedy, gdy na naszej planszetce mamy przynajmniej dwa stosy, które na wierzchu będą miały kamienie w tym samym kolorze. To jak będziemy punktować zależeć będzie od miejsca położenia danego stosu. Na przykład pierwsze przynosi nam punkty za różne wysokości wszystkich stosów na planszy. A ostatnie za różnorodność kolorystyczną w danym stosie. Musimy tylko pamiętać, że punktowanie dotyczy zawsze tylko jednego koloru.
Zdobyte punkty zaznaczamy przesuwając znacznik na naszej planszetce. Ściągnięte ze stosów wierzchnie kamienie umieszczamy na wspólnej planszy mandali (czyli naszym ślimaku). Jeżeli uda nam się przykryć specjalne pole z cyferką, to otrzymujemy ekstra punkty w wysokości równej przykrytej cyfrze.
Gra pozwala nam na jeszcze inną metodę punktowania – nie jest ona specjalnie wartościowa, jednakże czasem bardzo potrzebna. W takim przypadku ściąga się wybrane wierzchnie dyski ze stosów (niezależnie od ich kolorów). Za każdy krążek otrzymujemy po punkcie.
Cała zabawa to zatem wybór jednej z dwóch akcji, przy czym punktowanie musi być przeprowadzone zawsze wtedy, gdy na naszej planszetce nie ma już wolnych miejsc na umieszczenie stosu.
ZAKOŃCZENIE GRY
Plansza mandali oprócz funkcji magazynowej służy do odmierzania czasu gry. Każdy kolejny kamień przybliża nas do końca zabawy. Na ślimaku bowiem oprócz punktu startowego mamy też metę. Jej przekroczenie (położenie na niej kamienia) oznacza koniec zabawy. Oczywiście punkt mety różny będzie dla różnej liczby graczy. Najszybciej dotrzemy do końca grając w dwójkę, a najpóźniej – w czwórkę. W momencie, gdy któryś z graczy osiągnął metę, pozostali gracze dogrywają swoje rundy tak aby każdy z nich rozegrał dokładnie taką samą liczbę rund. Następuje finalne podliczenie punktów, na które składają się punkty z planszetki oraz z jednej karty celu. Zwycięzcą jest ten, komu udało się zdobyć największą liczbę punktów.
Istnieje jeszcze jeden sposób na zakończenie gry – wtedy, gdy jeden z graczy nie jest w stanie wykonać żadnej z akcji. Ani dobrania kamieni ani punktowania.
WRAŻENIA
Sięgając pamięcią do zrecenzowanych przez nas gier, musimy wspomnieć inną grę tematycznie związaną z Mandala Stones, czyli dwuosobową Mandalę od wydawnictwa Rebel. Tamta gra jest również logicznym abstraktem i naprawdę jest znakomitą rozrywką umysłową (bardzo polecamy). Oczywiście mechanicznie to dwie kompletnie różne bajki powiązane jedynie tytułową mandalą.
Bohaterka recenzji, podobnie jak i większość znanych mi gier tego typu ma proste zasady. Jej trudność tkwi w samej rozgrywce. Może słowo „trudność” to nie jest najwłaściwsze słowo, bo sama rozgrywka zdecydowanie nie jest wielkim mózgożerem jak choćby GIPF-y, które potrafią sponiewierać umysłowo. Tutaj mamy do czynienia ze zdecydowanie mniej wymagającą rozrywką. Mimo wszystko do zwycięstwa trzeba się troszkę przyłożyć. Trzeba umieć myśleć z wyprzedzeniem, mieć jakiś plan na rozgrywkę, starać się dostrzegać nasze szanse i zagrożenia (pod kątem niemożności realizacji naszych zamierzeń).
Gra toczy się niejako na trzech powiązanych ze sobą płaszczyznach. Pierwsza to oczywiście plansza główna i poruszanie się tymi czarnymi pionkami architektów w celu pozyskiwania określonych krążków. Tutaj będziemy doszukiwać się w gąszczu kamiennych stosików najlepszych dla nas krążków. Tutaj spotkamy największą interakcję między graczami, bo naszym ruchem możemy ułatwić lub utrudnić ruch przeciwnikowi. Tak czy inaczej czynimy to raczej nieświadomie. Skupiamy się na sobie i próbujemy zgarnąć z planszy to co dla nas najlepsze. Ciężko przy tym śledzić poczynania innych graczy i analizować przy tym ich potrzeby.
Drugą płaszczyzną jest nasza własna planszetka. Na niej umieszczać będziemy zdobyte wcześniej kamienie, to tutaj będziemy kombinować tak, żeby zebrać jak największą liczbę punktów. Tutaj będziemy podejmować decyzję odnośnie tego jak zechcemy wykorzystać zdobyte kolorowe krążki. Oczywiście ten proces wspierany będzie przez nasze ukryte cele, które warto realizować, bo jednak przyniosą nam trochę punktów.
Trzecia płaszczyzna to nasz „ślimak”. Tam odkładać będziemy wykorzystane na naszej planszetce kamienie. To bardzo ciekawy element, który również będzie miał wpływ na podejmowane decyzje. Pozwala z jednej strony na zdobycie paru bonusowych punktów, a z drugiej – odlicza nam czas do końca rozgrywki. Tenże ślimak to taki trochę wyścig po te ekstra punkty i nie raz i nie dwa sprzątniemy parę punktów sprzed nosa naszym przeciwnikom. Z drugiej strony nie raz i nie dwa, ktoś zrobi nam dokładnie to samo.
Pewną trudnością dla niektórych graczy może być czytelność gry. O co chodzi? Na każdym krążku spotkamy jeden z dwóch wzorów mandali. Różnica (przynajmniej dla mnie) jest dość wyraźna, jednakże niektórzy mogą mieć z tym problem, zwłaszcza gdy brakuje nieco światła, a dodatkowo nie mamy najlepszego wzroku. Można było, oprócz samego wzoru, wprowadzić drugi kolor. Z pewnością gra by zyskała w oczach niektórych graczy.
Regrywalność. Z jednej strony jest ogromna. Różne układy kamieni na planszy głównej sprawiają, że nasza droga do zwycięstwa w każdej rozgrywce będzie wyglądała nieco inaczej. Z drugiej strony, po kilkudziesięciu rozegranych partiach widoczne jest granie pod pewne schematy. Wiemy za co zdobywamy najwięcej punktów i tak będziemy kombinować co rozgrywkę. Raz jednymi kamieniami raz innymi. Oczywiście nie zawsze się da – bo układ kamieni może nam w tym przeszkodzić, podobnie jak i przeciwnicy, którzy raczej nie będą zasypiać gruszek w popiele. Czy to sprawia, że gra staje się nudna i powtarzalna? Absolutnie nie. Aczkolwiek chciałbym zobaczyć więcej możliwości punktowania zarówno z planszetki jak i z kart celów (przydałaby się większa różnorodność). Może byłaby szansa na jakiś dodatek? Możliwości na pewno są.
Skalowalność wygląda tak, że sama rozgrywka przebiega podobnie niezależnie od liczby graczy. Z jednym małym „ale”. Im nas więcej, tym trudniej coś zaplanować. W dwójkę możemy sobie coś założyć i próbować to zrealizować. W większym składzie, sytuacja na planszy głównej zmienia się jak w kalejdoskopie i nie ma większych szans na to, żeby coś sobie zaplanować. Gra wtedy staje się mocno taktyczna. Czy to źle? Bynajmniej. Graliśmy w każdym możliwym zestawieniu i za każdym razem dobrze się bawiliśmy. Oczywiście nieco inaczej, ale ciągle dobrze.
Bardzo korzystnie wypada również czas rozgrywki. Niezależnie od liczby osób przy stole, nie powinien on przekroczyć tych dwóch-trzech kwadransów. Pewnie, że jak się trafią myśliciele, to może się on nieco wydłużyć. Ale bez przesady.
Podsumowując: Kamienna Mandala to bardzo solidna i pięknie prezentująca się na stole abstrakcyjna gra logiczna. Ma proste zasady i dość wciągającą rozgrywkę. Pozwala pomyśleć, pokombinować i owocnie spędzić czas. Gra zdecydowanie warta polecenia.
PLUSY:
+ proste zasady,
+ wysoka jakość komponentów,
+ bardzo dobra skalowalność,
+ krótki czas rozgrywki,
MINUSY:
- może pojawić się pewna schematyczność rozgrywki.
Liczba graczy: 2-4 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: 30-45 minut
Rodzaj gry: gra logiczna,
gra familijna
Zawartość pudełka:
* 4 plansze graczy
* główna plansza
* plansza mandali
*4 czarne, drewniane pionki punktów zwycięstwa
*96 kamieni (po 24 w czterech kolorach)
*4 drewniane pionki artystów
*bawełniany woreczek
* 4 żetony punktów zwycięstwa (50+)
* 4 pomocnicze karty z podstawowymi zasadami
* 10 kart celów
*instrukcja.
Wydawnictwo: Board&Dice/Lucrum Games
Cena: 80-130 zł (VII 2021 r.)
Autor: Filip Głowacz
Ilustracje: Zbigniew Umgelter
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Board & Dice za udostępnienie gry do recenzji.
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz