Strony

wtorek, 12 stycznia 2021

URBANISTA: Zaprojektuj sobie miasto - recenzja gry wydawnictwa Lucky Duck Games

Lucky Duck Games zaatakowało rynek czterema małymi karciankami. O Esach Floresach już pisaliśmy. Pora na Urbanistę, który podobnie jak ww. karcianka należy do tzw. mikrogier opartych na kilkunastu zaledwie kartach.

Gra (pod oryginalnym tytułem Sprawlopolis) została pierwotnie wydana za pomocą Kickstartera. Na tyle dobrze się przyjęła, że jak grzyby po deszczu pojawiły się wersje detaliczne tej gry, co prawda mniej wypasione wypasionych (bez tego portfelika), ale zawsze. W końcu przyszedł czas na polską edycję. Od momentu premiery gra zabrała całkiem sporo pozytywnych emocji wśród graczy. Czy i my dołączyliśmy do grona jej piewców, czy też niekoniecznie? Zapraszam do lektury recenzji.



 
CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku znajdziemy zaledwie 18 dwustronnych kart. Na jednej stronie znajdziemy obrazek przedstawiający cztery różne tereny poprzecinane częściowo drogami. Na drugiej stronie czeka na nas zadanie do wykonania w grze. Dodatkowo, dla ułatwienia podliczenia punktów na koniec gry, otrzymaliśmy funkcjonalny notesik. Załączona instrukcja, to właściwie niewielki skrawek papieru. Sama gra jest jednak na tyle prosta, że w zupełności wystarczy, żeby przedstawić zasady gry, łącznie z pomocnym przykładem liczenia punktów na koniec gry.

CEL GRY

Zadanie jest proste. Korzystając z posiadanych kart, musimy zdobyć konkretną liczbę punktów. Te zdobywamy rozwiązując swoistą układankę. Wygrywamy, jeśli uda nam się wypełnić zadanie, czyli uzbierać co najmniej tyle punktów, ile było w ww. zadaniu.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest ekstremalnie krótkie.  Ograniczę je do wersji jednoosobowej (później wyjaśnię dlaczego). Tasujemy wszystkie osiemnaście kart i z nich dobieramy trzy i odwracamy stroną z zadaniami do góry. Na każdej karcie są gwiazdki zawierające liczby. Suma tych liczba stanowić będzie próg punktowym który będziemy chcieli przekroczyć w danej rozgrywce. Następnie wykładamy jedną kartę (stroną z terenami) – stanowić ona będzie początek naszego miasta.

Z reszty kart formujemy zakryty stos i dobieramy na rękę trzy karty. To będzie stanowiło nasze początkowe oręże.

PRZEBIEG GRY

Sama rozgrywka jest mechanicznie bardzo prosta. W swojej rundzie mamy do wyłożenia jedną kartę, zgodnie z zasadami sztuki. Następnie dobieramy kolejną kartę. Tak czynimy do momentu, gdy wyłożymy wszystkie 14 kart.

Popatrzmy się teraz na karty. Jak już wspomniałem - są dwustronne. Na jednej stronie mamy cztery rejony ułożone w różnych konfiguracjach. Niebieskie to tereny handlowe, zielone – parki, pomarańczowe – mieszkalne i w końcu szare – przemysłowe. Przez nie przebiega jedna lub dwie drogi. Z tych kart będziemy budować nasze miasteczko będące mieszanką tych czterech terenów poprzecinanych drogami. Karty układamy w orientacji poziomej, w taki sposób, żeby dokładana karta stykała się bokiem chociaż częściowo z już wyłożoną. Możemy też umieścić częściowo jedną kartę na drugiej (nie pod spód). Ta nasza „budowla” nie musi stanowić monolitu – możliwe jest powstawanie tzw. dziur pomiędzy poszczególnymi kartami.

Na drugiej stronie karty mamy cel do wykonania, który polega na ułożenie obszarów wg podanego klucza (np. za odpowiednie sąsiedztwo, albo połączenia drogowe). Za jego wykonanie otrzymamy punkty. W przypadku niektórych kart, za niewykonanie zadania otrzymamy punkty ujemne.

W naszej zabawie przyjdzie nam zatem rozwiązać swoistą łamigłówkę, w której zasady ulegają modyfikacjom w zależności od wylosowanych zadań na daną partię. Cel jest prosty – zdobyć co najmniej tyle punktów, ile figuruje na trzech odkrytych kartach celów w danej rundzie. Te zdobywamy dwojako. Po pierwsze, za największe obszary danego typu – wybieramy największy połączony ze sobą teren danego typu i inkasujemy tyle punktów, ile prostokącików wchodzi w jego skład. I tak postępujemy z każdym obszarem. Po drugie, za realizację zadań przedstawionych na trzech kartach. Następnie odejmujemy punkty za drogi w mieście.

ZAKOŃCZENIE

Gra kończy się po wyłożeniu ostatniej karty. Po tym przystępujemy do podliczenia punktów i sprawdzenia, czy udało nam się zdobyć lub przekroczyć wymaganą liczbę punktów.

WRAŻENIA

Urbanista to gra, która mnie osobiście zachwyciła od pierwszego zagrania. Mechanicznie jest banalna – wszystko sprowadza się do wyłożenia karty zgodnie z zasadami. Wcale nie oznacza to, że jest łatwa. Bynajmniej, czasem naprawdę trzeba się napocić, żeby próbować zdobyć wymaganą liczbę punktów. Często te moje wysiłki kończyły się porażką, co mnie osobiście się bardzo podoba, bo nic mnie tak nie denerwuje w łamigłówkach jak zbytnia ich prostota. Wtedy często się po prostu nudzą, gdy nie stanowią większego wymagania. Na szczęście Urbanista pod tym względem bywa naprawdę wymagający i potrafi dać ostro w kość.

Użyłem celowo słowa „łamigłówkę”, bo inaczej tej gry nie potrafię odebrać. To klasyczny abstrakt logiczny, w którym w zasadzie wszystko zależy od nas, od naszych umiejętności planowania i kombinowania. Ważne, że to układanka otwarta, w której nie ma jednego rozwiązania jak choćby w Ubongo. To bardziej przypomina choćby taką Papuę, w której mamy kilka dróg do osiągnięcia celu. W przypadku Urbanisty pokusiłbym się o stwierdzenie, że tych dróg jest jednakże dużo więcej.

Z jednej strony punkty zdobywamy za największe obszary, z drugiej za realizacje celów przedstawionych na trzech kartach zadań. Umiejętne wplecenie jednego do drugiego jest kluczem do zwycięstwa. A przecież zostają nam jeszcze te nieszczęsne drogi, za które jesteśmy karani ujemnymi punktami. Cała rozgrywka przypomina mi takie wzniecanie małych pożarów połączone z próbami ich gaszenia. Tutaj coś dołożymy, a przy okazji coś popsujemy, coś, co może uda nam się naprawić w przyszłości. Nie da się zrobić wszystkiego tak, żeby nie otrzymać ujemnych punktów. Nasza w tym głowa, żeby zachować pewien balans, by po podliczeniu punktów zrealizować założone zadanie. To wszystko stanowi całkiem spore wyzwanie.
 
Siłą Urbanisty jest ten minimalizm płynący z obcowania raptem z kilkunastoma kartami. Kartami, tak skonstruowanymi, żeby ich poukładanie z głową potrafiło naprawdę zagotować mózg. Całe szczęście czas rozgrywki zależy oczywiście od naszych skłonności do móżdżenia. Pewnie nie wyniesienie dłużej niż te 15-20 minut, ale jestem w stanie, że wszystko zajmie nam nieco dłużej. Każdy ma inne tempo rozwiązywania tego typu zagadek logicznych. Oczywiście Urbanista nie jest grą, którą przynajmniej w moim przypadku byłbym w stanie grać non stop. Głowa by nie wytrzymała. Kilka partii z rzędu i po prostu muszę od tego odpocząć.

Muszę jeszcze wspomnieć o pewnej właściwości tej gry. Teoretycznie przeznaczona jest dla 1-2 osób. Celowo w przygotowaniu pominąłem wariant dwuosobowy, bo moim zdaniem on się po prostu nie sprawdza. To znaczy jestem w stanie sobie wyobrazić rozgrywkę dwuosobową, w której staramy się wspólnie rozwiązać tę układankę, ale na pewno nie w moim przypadku. Próbowałem kilka razy i prawdę mówiąc nie odczuwam większej potrzeby włączenia do zabawy drugiej osoby i konieczności przekonywania się nawzajem do swoich racji. Wolę zdecydowanie skupić się na samodzielnym rozwiązaniu zadania. Do rozgrywek dwuosobowych o niebo lepsza jest inna mała karcianka tych samych autorów, czyli Pionierzy (recenzja wkrótce).

Regrywalność jest ogromna. W każdej grze bierze losujemy 3 z 18 kart zadań. Prosty rachunek daje nam 816 różnych możliwych kombinacji różnych celów. Do tego karty, których użyjemy do naszej łamigłówki pojawiać się będą losowo. Tak naprawdę zatem każda gra będzie po prostu inna i za każdym razem wszystko będziemy czynić na nowo. O schematyczności nie ma mowy. Pamiętajmy, że wielu szczęśliwych nabywców  Polsce otrzyma gratisów od wydawnictwa zestaw kilku kart-dodatków, które podnoszą i tak niemałą regrywalność.

Podsumowując. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem tej mini-gry. Z zaledwie osiemnastu kart, autorom gry udało się stworzyć grę-łamigłówkę, która powinna usatysfakcjonować nie tylko fanów tego typu rozgrywek. Do zwycięstwa potrzeba naprawdę się przyłożyć. Nic nie przychodzi łatwo. Nie pamiętam, ile rozgrywek mam już za sobą. Pewnie kilkadziesiąt. I wiecie co? Chcę więcej. I Was też do tego gorąco zachęcam.
 
PLUSY:
+ banalne zasady,
+ dość wymagająca łamigłówka logiczna,
+ krótki czas rozgrywki,
+ ogromna regrywalność,
+ jedna z lepszych gier solo.

MINUSY:
- tryb dwuosobowy wydaje się dodany na siłę.



 

Liczba graczy:  1-2 osoby
Wiek: od 8 lat 
Czas gry: ok. 20minut
Rodzaj gry:  gra logiczna,
 gra karciana
gra solo
gra 2 osobowa
Zawartość pudełka:
* 18 dwustronnych kart,
* notes do zapisywania punktów,
* instrukcja.
Autor: Steven Aramini,
Danny Devine, 
Paiul Kluka
Ilustracje: 
Loïc Billiau, 
Danny Devine
Wydawnictwo: Lucky Duck Games
Cena: 28-40 zł (I 2021 r.)

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Lucky Duck Games za przekazanie gry do recenzji.


 Galeria zdjęć:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz