Strony

środa, 3 maja 2017

Podsumowanie kwietnia i plany na maj.

Kwiecień plecień bo przeplata... trochę hobby trochę roboty. Tak należy skończyć to przysłowie w naszym przypadku. Bowiem nasza mission impossible czyli przeprowadzka coraz bliżej... I to chcąc niechcąc ukierunkowało naszą aktywność w kwietniu i zdecydowanie zdominuje w maju...

Ale mimo zawrotu i tysiąca tematów do ogarnięcia staraliśmy się na ile to się dało oddawać przyjemności grania. I dzielenia się z Wami naszą pasją, recenzjami gier wartych pokazania światu i wszelakimi planszówkowymi wieściami. Jak ktoś z Was do nas dłużej nie zaglądał to ma teraz okazję do rzucenia okiem co się u nas działo. 


Co takiego zadziało się w kwietniu na blogu?

Niestety masa rzeczy i zwykłe ludzkie zmęczenie trochę dało się nam w kwietniu we znaki. I przełożyło się to na słabszą aktywność na blogu. Bowiem światło dzienne ujrzało 13 postów (z podsumowaniem marca i planami na kwiecień oraz wielkanocnymi życzeniami włącznie) a w tym recenzje 5 gier, 4 informacje prasowe, rozwiązanie konkursu i post o konwentach planszówkowych w kwietniu i maju. 

Recenzje gier





Planet Defenders - to z pewnością jedna z ciekawszych gier z 2016 roku, w jakie było dane nam zagrać. Jest prosta, jest szybka, dobrze się skaluje, pięknie wygląda. Tak naprawdę jedyną jej wadą jest chyba tylko kiepska dostępność w naszym pięknym kraju. I niestety nic jednak nie wskazuje, żeby się to zmieniło. A szkoda. Jeśli gdzieś, kiedyś zobaczycie tę grę, to warto dać jej szansę. My ze swej strony ją polecamy.



Fabryka robotów - to była miłość od pierwszego wejrzenia. Gra mechanicznie nie odkrywa Ameryki, ale ma w sobie to coś, co sprawia, że bardzo, ale to bardzo lubimy w nią grać. Jest szybka, wywołuje emocje, a jednocześnie wymaga skupienia. Ma w sobie to coś, co w tego typu grach bardzo cenimy - brak swoistego schematu. W zależności do tego jaki będzie awers i rewers, musimy odpowiednio szybko zareagować. Raz szukamy koloru, raz kształtu, a innym razem podłoża. A może się zdarzyć, że trzeba będzie „klepnąć  stopa”. Gra może nie jest tak mózgożerna jak choćby Bongo, ale zwycięstwo wymaga wysiłku.


Bankrutjest niepozorną karcianką. Niepozorną w tym sensie, że nie wyróżnia się ani super hiper grafiką, ani jego zasady nie są specjalnie wysublimowane. A jednak po pierwszej partii ta niepozorność gdzieś zniknęła i gra porwała nas swoim specyficznym klimatem. Okazało się, że tych kilkadziesiąt kart może wywołać niesamowite wręcz emocje. Mamy przede wszystkim licytację. Cały czas wymieniamy się kartami, cały czas coś negocjujemy, coś oddajemy, coś dostajemy, cały czas realizujemy swój plan. Gdyby na tym przestać, to owszem, byłaby emocjonująca, ale Reiner Knizia dołożył jeden maleńki szczegół, który dodaje ogrom pikanterii tej grze. Chodzi o tę odkrytą kartę na środku stołu. Cały czas musimy czuwać. Wymiana wymianą, ale obecność tej jednej karty na stole potrafi naprawdę popsuć szyki.


Munchkin Lista Skarbów16 kart. Tylko. Wydawać by się mogło, że to niemożliwe, że tych 16 kart potrafiło wywołać kupę emocji związanych z rozgrywką. Pamiętamy jak pierwszy raz zasiedliśmy do Miłosnego Listu, to nie byliśmy w stanie uwierzyć, że to możliwe. Okazało się, że byliśmy w błędzie, bo List Miłosny, jakkolwiek by się nie nazywał, jest naprawdę dobrą grą.  Zatem rozpoczynając zabawę z munchkinową Listą Skarbów wiedzieliśmy dokładnie czego się mam spodziewać i to dostaliśmy. W dodatku dzięki Munchkinowi oblane to zostało tym specyficznym humorem, który jakoś tak do nas trafia. Oczywiście gra ideałem nie jest, ale chyba Senji Kanai, czyli twórca tej gry, nie miał aż takich ambicji. Chciał stworzyć grę szybką, dynamiczną, wywołującą emocję i to mu się udało.

Owocowe opowieści - „Pan z zielonymi włosami”, czyli znany i lubiany Friedman Friese postanowił stworzyć rozgrywkę w stylu legacy, ale z możliwością odwrócenia wszelkich zmian. Tak powstało Fabled Fruits, czyli po naszemu Owocowe Opowieści, które dzięki wydawnictwu Lacerta pojawiło się w Polsce. To naprawdę kawał dobrej gry, prostej a jednocześnie wymagającej. Gry, która z czasem modyfikuje swoje reguły wymuszając na nas nieco inne podejście. Dla jednych to pewnie wada, bo lubią sobie wypracować utarte ścieżki do zwycięstwa. Dla innych zaleta, bo nie lubią ciągle tego samego. Friedman Friese sprawił, że w zasadzie ciągle robimy to samo a jednak inaczej. Nam bardzo odpowiada ta zmienność i konieczność dostosowywania do zmiennych warunków gry. Bardzo też polubiliśmy możliwość zapisywania stanu gry i odtworzenia go w późniejszym czasie, czy też możliwość całkowitego zresetowania całej rozgrywki. Jak nic w pełni odwracalne legacy. Ciekawe co autor wymyśli bazując na tym systemie, bo czuję, że coś nam jeszcze pokaże w przyszłości

Posty okołoplanszówkowe:

Informacje prasowe przybliżające nowe tytuły lub ciekawe wydarzenia stały się już tradycją u nas na blogu. W kwietniu mogliście przeczytać 6 postów z takiej kategorii a wśród nich:
Ot i wszystko co mogliście zobaczyć u nas w kwietniu. Na tyle pozwoliły siły i spiętrzenie obowiązków. Uważni czytelnicy wyłapią, że planowaliśmy więcej ale tak to już bywa, że plany są ambitne a realizacja taka jaką się udaje wypracować...

Plany na maj. 



Napisze tak: boję się czegokolwiek planować na ten szalony miesiąc. Bo zaczęliśmy największą misję w naszym życiu, czyli totalną przeprowadzkę. Usiłowałam sobie przypomnieć ile razy w życiu to przeżywałam. Wliczając przeprowadzkę z dzieciństwa (której nie pamiętam) doliczyłam się, że będzie to 4 raz. Ale pierwszy na taką skalę, czyli przeprowadzkę 4 osobowej rodziny z całym dobytkiem zgromadzonym przez przeszło 8 lat. A o kolekcji planszówek to już nawet nie wspomnę - skarby najcenniejsze. Jak nie trudno się domyśleć będzie sporo do przeniesienia. Dlatego już powoli zaczynamy. Zgadnijcie co poszło na pierwszy ogień??? Mała podpowiedź:


Oczywiście nasze skarby czyli gry. Na razie maleńka część z pokoju Marysi trafiła na nowe regaliki. A reszta skarbów ma swoją pierwszą noc w nowym mieszkanku - jeszcze w siatkach. Rozpakowywanie czeka nas jutro :-)

Więc co my tu będziemy owijać w bawełnę. Maj będzie mocno przeprowadzkowym miesiącem. Naszym największym planem na ten wiosenny miesiąc jest nic innego jak całkowite przeniesienie się do nowego gniazdka. Czekamy tylko na realizację reszty mebelków zamówionych u świetnego stolarza i przystępujemy do akcji na pełnych obrotach. 

Ale oczywiście postaramy się nie zaniedbać także i bloga. Kolejka gier do recenzji jest delikatnie mówiąc spora. Więc z pewnością coś się pojawi na blogu. Obiecane w kwietniu recenzje Great Western Trail, Kontrast, Yamatai, dwie logiczne gry z serii GIPF i familijne tytuły od Fox Games. Bo czarodziej rodem z Hokus Pokus potrzebny od zaraz!!!. 

Czy nam się uda zrealizować nasze plany? Czas pokaże. Obciążenie materiału będzie ogromne. Także wybaczcie nam jak się z czymś "wyłożymy". I trzymajcie kciuki, żebyśmy w kolejnym podsumowaniu mogli się pochwalić naszym planszówkowym gniazdkiem w całej okazałości. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz