Strony

piątek, 27 sierpnia 2021

Botanik - recenzja dwuosobowej gry logicznej Rebel.

Bardzo lubimy gry dwuosobowe i dlatego stoimy twardo na stanowisku, że dobrych gier dwuosobowych nigdy dość. Mamy świadomość, że są one specyficzne, bo mocno potrafią ograniczyć liczbę graczy, do których taka gra dotrze. Często przecież szukamy gier, które dobrze „chodzą” i w dwójkę i większym składzie (i ja to w pełni rozumiem). A z tym bywa bardzo różnie. Gier, które dobrze się skalują szczególnie w dwójkę aż tak dużo nie ma, bardzo często jest jakieś ale, albo tryb takowy jest mocno udziwniony.

Dlatego też bardzo ucieszyliśmy się, że dzięki wydawnictwu Rebel zawita do nas niewielka dwuosobówka. W dodatku logiczny abstrakt. A, że my abstrakty bardzo lubimy, więc gra od razu trafiła na nasz radar. Botanik jest grą z takiej nieformalnej linii wydawniczej, do której zalicza się choćby Jaipur (to nowe wydanie), Herbatka dla dwojga (dokładnie ten sam oryginalny wydawca, format pudełka i jakość komponentów). Jej autorami jest francuskie trio Grégoire Largey, Frank Crittin (obaj panowie znani są choćby z wydanego przez Portal 8Bit Box), Sébastien Pauchon (ten akurat ma na swoim koncie choćby Jamajkę, czy też The River).

Uprzedzając trochę fakty. Botanik był najczęściej granym tytułem podczas naszych wakacyjnych wojaży. Chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami płynącymi z rozgrywki.




CO ZAWIERA GRA

W pudełku wielkości wspomnianej wcześniej Herbatki dla dwojga znajdziemy wbrew pozorom całkiem sporo komponentów, na które głównie składają się kafelki, za pomocą których będziemy tworzyć nasze specyficzne konstrukcje. Oprócz tego czeka na nas tzw. rejestr, czyli niewielka planszetka, która pomoże w dystrybucji ww. kafelków. Całość uzupełnia dość efektowna figurka (mechaznacznik) wykonana z takiego materiału jak choćby piramidki w Mexice czy też posągi w Tobago. Przyznaję się bez bicia, że to miłe zaskoczenie spotkać taki element, który zdecydowanie podnosi walory estetyczne rozgrywki. W pudełku czeka na nas metalowa moneta, która nie wiem jaką pełni rolę. Ale ładnie wygląda.

W środku pudełka czeka na nas plastikowa wypraska. Co ważne jest ona solidna i bardzo funkcjonalna (co wcale nie jest takie oczywiste, wystarczy wspomnieć choćby Azula). Sprawdziła się nam na wyjazdach w 100%. Ani jeden element nie przemieścił się w środku podczas naszych podróży. Załączona instrukcja napisana jest poprawnie z czytelnymi przykładami. Aczkolwiek zapisy co do punktacji końcowej mogłyby być lepiej wyjaśnione. Całe szczęście wszystko ratuje przykład, który w zasadzie wszystko prostuje.

CEL GRY

W zaciszu laboratorium wybitna badaczka Beatrix Bury opracowała technologię mechanicznej hodowli pożywienia. Pozwoli ona przetrwać mieszkańcom Forhams, więźniom świata skażonego przez toksyczne opary. Nagła potrzeba ratowania tej zagrożonej planety sprawiła, że badaczka powierzyła zadanie stworzenia nowego projektu dwóm zespołom jej najlepszych mechabotaników... To będzie nie lada wyzwanie! Każdy z jej zespołów oddany jest misji stworzenia jak najlepszej maszyny, a laboratorium Beatrix stało się polem ostrej rywalizacji. Do dowodzenia jednym z zespołów wybrano właśnie Ciebie - zrób wszystko, aby sprostać wyzwaniu!

Botanik to nic innego jak dwuosobowy abstrakt logiczny. W czasie zabawy będziemy rozbudowywać swoje maszyny nawadniające za pomocą odpowiednich płytek – o tym jak się to robi, będzie za chwilkę. Ten kto zrobi to najlepiej, ten wygra.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest ekstremalnie krótki. Rozkładamy planszę zwaną rejestrem pomiędzy graczami. Kafelki tasujemy i formujemy w kilka zakrytych stosów. Następnie w środkowym rzędzie rejestru umieszczamy pięć losowo wybranych kafelków po jednym na każdym polu. Gdzieś obok planszy wędruje mechaznacznik. Każdy z graczy otrzymuje jedną startową płytkę (tzw. kafelek źródła). To w zasadzie wszystko. Czas przystąpić do pojedynku.
PRZEBIEG GRY

Gracz, u którego znajdzie się mechaznacznik (co rundę będzie on zmieniał właściciela) wykłada trzy kafelki awersem do góry. Następnie jeden z nich wybiera i kładzie na rejestrze. Przeciwnik z kolei wybiera spośród dwóch pozostałych, a ostatni ponownie trafia do rąk pierwszego gracza.

Dobrany kafelek musimy umieścić albo w rzędzie centralnym lub znajdującym się po naszej stronie. Obowiązują tutaj proste zasady. Żeby położyć płytkę po swojej stronie musi być zgodna (informują o tym znaczki równości na planszy) kolorem (jednym z pięciu) albo typem (jednym z siedmiu) z odpowiadającą mu płytką w środkowym rzędzie. Chcąc umieścić płytkę w rzędzie środkowym tej zgodności być nie musi, jednakże w momencie jej przerwania kafle, które nie pasują do dołożonej płytki „spadają” z planszy (instrukcja nazywa to uwolnieniem) do jednej lub drugiej strony lub też do obu. Jest to metoda na zdobycie płytek do swojej budowli. Ale nie jedyna. W momencie, gdy uwolniona zostanie płytka z mechabotanikiem (z twarzą na awersie), to podmieniamy ją na jedną z płytek w rzędzie środkowym. Może się zdarzyć, że przy okazji dokonamy kolejnego uwolnienia.

Co możemy zrobić ze zdobytym kaflem? Ano umieścić go w naszej układance. Przypomina to trochę Carcassonne, czyli dołożona płytka musi pasować do wcześniej położonych. Kamieniem węgielnym całej budowli jest otrzymany na początku kafelek źródła. Do niego dołączona zostanie pierwsza płytka. Z czasem nasza maszyna zyska różne części przypominające kształtem rury z różnymi zaworami, reduktorami, czy też rozgałęziaczami (jak zwał tak zwał). Co ważne, każdy sobie rzepkę skrobie i nie mamy bezpośredniego wpływu na to co, zrobi przeciwnik (jedynie możemy obdarować go w swoim ruchu kafelkiem). Nie możemy też niczego mu popsuć w jego budowli.

Po co to wszystko robimy? Ano, żeby zdobyć punkty (jak? o tym za chwilę). Te zliczać będziemy na końcu gry.

ZAKOŃCZENIE GRY

Zabawa kończy się w momencie wyczerpania się wszystkich płytek w stosie dobierania. Możemy przystąpić do zsumowania zdobytych punktów. Zanim to zrobimy, musimy usunąć wszystkie płytki nie połączone rurami ze źródłem. Kilka słów na temat punktacji. Otrzymujemy po 1 punkcie za każdy kafelek w grupie minimum trzech sąsiadujących ze sobą ściankami kafelków tego samego koloru. Każdy kwiat znajdujący się na rurach również przynosi nam po jednym punkcie. Płytka z wazonem czy też donicą daje nam punkty za każdy kwiatek w tym tylko wtedy, gdy ta płytka połączona jest z jakimś elementem tego samego koloru (np. czerwony wazon na jednym kaflu połączony z czerwoną rurą na sąsiednim kaflu).

WRAŻENIA

Mała wielka gra. Tak w telegraficznym skrócie mógłbym ocenić Botanika. Okazał się niespodziewanie królem naszego wakacyjnego wyjazdu, a przecież konkurencję miał sporą. Czemu zatem poświęciliśmy czas tej małej grze, a nie całej rzeszy dobrych i lubianych przez nas roll&write’ów. Sam nie wiem. Gra ma w sobie to coś co sprawia, że chce się więcej. Że chce się próbować zrobić coś inaczej, pokombinować, żeby zdobyć więcej punktów. A jest przy tym naprawdę przyjemna, a przy okazji mile rozgrzewa zwoje mózgowe.

Botanik charakteryzuje się bardzo prostymi i przystępnymi zasadami bez żadnych kruczków. To dobrze. To jedna z cech dobrych gier logicznych, w których punk ciężkości położony został na samej rozgrywce a nie na mozole uczenia się zasad i ich wcielania w życie. Tutaj mamy kilka zasad na krzyż i w zasadzie od razu możemy przystąpić do rozgrywki. Oczywiście, pierwsze rozgrywki to była taka trochę nauka jak się w tym wszystkim odnaleźć. Gra traktowana była jako dość lekka i spokojna. Z czasem jednak zobaczyliśmy w niej coś więcej, tę głębię, której wcale byśmy się nie spodziewali. Okazuje się, że przy dwóch wprawionych w bojach zawodnikach, można sporo z niej wycisnąć.

Gra posiada dwa ciekawe aspekty, które mają ogromny wpływ na całą zabawę. Po pierwsze kafle nie są dostępne od razu. Zdobywamy je w dwóch krokach. Wraz z przeciwnikiem umieszczamy je w tych trzech rzędach i wspólnie co jakiś czas uwalniamy je. To prowadzi do wielu ciekawych sytuacji, gdy widzimy co nam potrzeba i co potrzeba przeciwnikowi i staramy się ze wszystkich sił pomóc sobie utrudniając jednocześnie życie współgraczowi. Mamy pewien wpływ na to, co my uwolnimy i to co się uwolni na rzecz przeciwnika. A wcale nie musi to być coś, co jest mu przydatne.

Drugi aspekt to nasza układanka przestrzenna. Na płytkach znajdują się rury, które mogą mieć jedno, dwa, trzy lub cztery łączenia. Do tego występują w pięciu różnych kolorach. A na domiar tego, mamy bardzo dobrze punktujące kwiatki. To wszystko musimy wziąć pod uwagę budując naszą instalację. Musimy pamiętać, że te same kolory najlepiej łączyć w grupach min. trzech płytek, że kwiatki (te wazono-donice) muszą być przyłączone do rury o takim samy kolorze. Że w wszystkie kafle muszą być ze sobą połączone. To ostatnie to bardzo ważny element gry, po podczas rozgrywki nie raz i nie dwa będziemy trochę ryzykować dokładając niepołączone z niczym płytki licząc na to, że uda się podłączyć je później. Czasem się udaje, czasem nie. Tutaj przeciwnik może nam trochę namieszać w szykach.

Botanik jest grą, w której pozornie nie ma interakcji. Ona jest i to taka troszkę przewrotna. Owszem nie mamy możliwości grzebania w maszynie przeciwnika, więc kuku mu w ten sposób nie zrobimy. Ale naszym orężem będzie coś innego, coś, co może popsuć szyki współgraczowi. Otóż mamy możliwość dobrania jednego z kafli odkrytych w danej rundzie a co ważne umieszczenia go na planszy. Raz, że możemy po prostu sprzątnąć sprzed nosa upatrzoną płytkę. Dwa, że płytkę możemy położyć na planszy tak, że albo jej nie wykorzysta (dobranie z rzędu centralnego to nie taka prosta sprawa) albo celowo zmusimy go do uwolnienia płytki, która w danym momencie nie jest mu potrzebna, a czasem wręcz może trochę mu przeszkadzać, zmuszając do korekty planów.

Czy da się coś w tej grze zaplanować? Jak najbardziej, ale musimy być bardzo elastyczni. Nie ma fizycznej możliwości zrobienia wszystkiego od A do Z, tak jak to sobie wymyśliliśmy. Mamy losowo dobierany płytki a przede wszystkim przeciwnika, który z pewnością zadba o to, by najbardziej przez nas pożądane, do nas nie trafiły. Podczas gry siłą rzeczy obserwujemy i analizujemy nie tylko to, co się dzieje w naszym „ogródku” ale też i u przeciwnika. Z jednej strony dbamy o naszą instalację, a z drugiej maksymalnie utrudniamy jej utworzenie przez przeciwnika. Dlatego też, po iluś rozgrywkach widzimy jak spora głębia tkwi w tej małej grze, gdzie każdy nasz ruch ma znaczenie. Gdzie to myślenie z wyprzedzeniem jest naprawdę kluczowe. Gdzie konieczne jest podejmowanie pewnego ryzyka przy budowie tej naszej instalacji.

Jak wygląda czas rozgrywki? Różnie. Na początku krócej (jakieś 20-25 minut), z czasem wyraźnie dłużej (30-40 minut), co wynika z faktu uczenia się tej gry, odkrywania jej możliwości, co sprawia, że każde posunięcie wymaga po prostu dłuższej chwili na zastanowienie.

Podsumowując: Botanik nas zachwycił. Prawdę mówiąc jest jednym z większych zaskoczeń tego roku. Pięknie wydana. Ma banalnie prostą mechanikę, a przy tym oferuje całkiem sporą głębię. Zdecydowanie gra warta polecenia.

PLUSY:

+ bardzo proste zasady,
+ piękne wykonanie
+ krótki czas rozgrywki,
+ wysoka regrywalność,
+ wbrew pozorom spora interakcja.

MINUSY:

- nie znajdujemy





Liczba graczy: 2 osoby
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 30 minut
Rodzaj gry: gra logiczna
Zawartość pudełka:
* mechaznacznik,
* rejestr,
* 67 kafelków,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 55-80 zł (VIII 2021 r.)
Autor: Grégoire Largey,
 Frank Crittin, 
Sébastien Pauchon
Ilustracje: Franck Dion


  Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Grę Botanik kupicie w sklepie Rebel.

Galeria zdjęć:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz