Strony

niedziela, 2 maja 2021

CRISS CROSS: kółko, krzyżyk, hash i reszta - recenzja gry Wydawnictwa Egmont.

Reiner Knizia z całą pewnością należy do najbardziej znanych a przy okazji najbardziej płodnych autorów gier planszowych. Muszę przyznać, że pan doktor ma smykałkę do tego. Ma na swoim koncie mnóstwo fantastycznych tytułów, które dały nam graczom ogrom dobrej zabawy. Co ciekawe sprawdza się zarówno w tych maleńkich karciankach jak i dużych tytułach, w tych łatwiejszych i tych zdecydowanie trudniejszych. Ma swój indywidualny styl, trudny do podrobienia, styl, na który ogromny wpływ wywiera królowa nauk.

Na tapet trafia dziś maleńka gra. W sensie dosłownym. Criss Cross to przedstawiciel niezwykle popularnych ostatnio roll&write’ów, czyli gier, w których z pomocą kostki będziemy coś sobie rysować na specjalnie przygotowanej kartce papieru lub planszetce. A że lubimy i ten ty gier, i Reinera Knizię, więc siłą rzeczy musieliśmy spróbować jak smakuje ta gra. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Wydawnictwo Egmont serią „Gry do plecaka” przyzwyczaiło nas do tego, że otrzymujemy malutkie, zgrabne pudełeczko. W tym przypadku w środku znajdziemy 2 kostki z różnymi symbolami, 2 bloczki z arkuszami gry, ołówki i instrukcję tłumaczącą zasady. Tylko tyle potrzebujemy, żeby móc rozpocząć emocjonującą zabawę.

CEL GRY

Jak na łamigłówkę logiczną przystało celem każdego gracza jest stworzenie takiego układu symboli na swoim arkuszu, żeby uzyskać największą liczbę punktów.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie zabawy jest banalne. Każdy gracz dostaje ołówek i arkusz do gry. Rysuje na nim w zaznaczonym polu (w lewym górnym rogu arkusza) jeden z 6 symboli z kostek. Ważne, żeby każdy gracz narysował inny symbol. To tyle, wszystko przygotowane i można zacząć zabawę.

PRZEBIEG GRY

Gra składa się z 12 rund. W każdej rundzie jeden gracz rzuca dwiema kostkami i wszyscy muszą narysować te dwa wylosowane symbole na swoich arkuszach. Można je narysować tylko na sąsiadujących ze sobą pionowo lub poziomo polach. Nie muszą być one rysowane obok już narysowanych symboli. Trzeba jednak uważać, żeby nie zostać z polami, których nie będzie można wykorzystać.

Wariant zaawansowany

Reguły w tym wariancie są prawie takie same. Dodatkowo punktuje jeszcze zacieniowana linia ukośna i to podwójnie, bo uzyskane za nią punkty wpisujemy na obu końcach tej linii. Do tego każda linia pionowa, pozioma lub wspomniana wyżej ukośna jeśli nie daje punktów zostaje policzona na minus 5 punktów.

Wariant solo

Ten wariant to nic więcej jak samotna walka o największą liczbę punktów i uzyskanie tytułów opisanych w poniższej tabeli z instrukcji:

ZAKOŃCZENIE GRY

Rozgrywka gracza kończy się w momencie, gdy nie może on już na swoim arkuszu wpisać dwóch symboli zgodnie z regułami. Gdy ostatni z graczy zakończy rozgrywkę należy podliczyć punkty z 5 poziomych wierszy i pionowych kolumn (w wariancie zaawansowanym dodatkowo jeszcze mamy punkty za zaznaczoną linię ukośną) według następującej zasady: każda para symboli daje 2 punkty, trójka liczy się za 3 punkty, czwórka daje ich 8 a piątka aż 10 punktów. Na koniec zostaje podliczenie sumy punktów.

Zwycięzcą zostaje ten gracz, który zdobędzie najwięcej punktów.

WRAŻENIA

Gra została pierwotnie wydana przez wydawnictwo Moses Verlag i powiem szczerze, że byliśmy już blisko jej nabycia na niemieckim Amazonie. Dobrze, że się jednak wstrzymaliśmy. Nie dość, że gra jest znacznie tańsza, to jeszcze w troszkę mniejszym opakowaniu. No dobra, nie ma co się skupiać ma szczegółach wydawniczych. Ważne jest to, czy ta gra jest warta uwagi? Odpowiedź może być jedna. Zdecydowanie tak.

To chyba jeden z najmniejszych roll&writów, w jaki mieliśmy okazję zagrać. Najmniejszy nie oznacza, że najłatwiejszy. Podczas gry będziemy spotykać się z wieloma dylematami, jak te symbole porozmieszczać na tym świstku papieru, tak, żeby uciułać jak najwięcej punktów. Oczywiście gra ma w sobie dużo tego, co Reiner Knizia przemycał w wielu swoich grach, czyli mechaniki push-your-luck. Cała zabawa to takie właśnie kuszenie losu, liczenie na łut szczęścia i zaklinanie kości, żeby nam sprzyjały.

Mechanicznie gra przypomina nam bardzo dwa tytuły, o których swego czasu pisaliśmy na blogu. Mowa tu o Knapp Daneben oraz Kingdomino Duel. W tej pierwszej mamy do czynienia z bardzo podobnym rozmieszczaniem cyferek na planszy i zdobywaniem punktów za wypełnienie rzędów i kolumn. W tej drugiej mamy rzut kośćmi i konieczność rysowania symboli na zasadzie domina (dwa symbole muszą być narysowane obok siebie jak na kostce domina). Oczywiście Criss Cross robi to w nieco inny sposób wymuszając na nas nieco inne decyzje.

Pewną ciekawostkę jest możliwość wyboru poziomu trudności rozgrywki. Mamy wariant podstawowy i ten nieco bardziej zaawansowany, w którym zamiast zer wpisujemy ujemne punkty i możemy dodać punktację po przekątnej. Każdy z tych wariantów to jednak nieco inne podejście i jakby nie patrzeć, utrudnienie. Musimy brać pod uwagę trochę więcej rzeczy. Żeby z jednej strony robić wszystko, żeby nie otrzymać tych ujemnych punktów, a z drugiej strony, warto powalczyć o przekątną (punkty liczą się tam podwójnie). Musimy też pamiętać, że mamy kości, które wprowadzają mnóstwo losowości i z dużym prawdopodobieństwem nie uda nam się wszystkiego zrobić. Z czego przyjdzie nam zrezygnować, będziemy musieli zgrzytając zębami wykonać takie ruchy, które zwyczajnie nie będą nam pasować. Ta gra to takie kombinowanie, jak tę losowość okiełznać w jak najlepszy sposób. Dużo zatem zależy od szczęścia, ale z pewnością nie tylko. Myślenie również nam się z pewnością przyda.

To, co nam się bardzo podoba, to czas rozgrywki. Całość zamyka się w jakiś 10-15 minutach. Powiem szczerze, że nigdy nie kończy się na jednej partii. Boli tylko kończący się bloczek z kartkami do gry. Całe szczęście wydawnictwo Egmont udostępniło na swojej stronie plik, dzięki któremu możemy sami wydrukować sobie arkusze. 

W grze nie spotkamy się z żadną interakcją. Niezależnie od liczby graczy, rozgrywka będzie przebiegała dokładnie tak samo. Jedyną czynnikiem, który cokolwiek nam różnicuje jest początkowy symbol (dlatego maksymalna liczba graczy ograniczona została do 6 osób – tyle mamy różnych symboli na kości). Reszta jest w rękach graczy i wyników na kościach. 

Podsumowując: Criss Cross bardzo nam przypadł do gustu. To dokładnie ten typ roll&write’ów który sobie bardzo cenimy. Bardzo matematyczny, bardzo abstrakcyjne, z prostymi zasadami i kombinowaniem. Z pewnością zostanie w naszej kolekcji i będzie bardzo często gościł na naszym stole. A przez to, że zajmuje tak mało miejsca, to pewnie będzie stanowił wyposażenie ekwipunku wyjazdowego.

PLUSY:

+ proste zasady,
+ szybka i dynamiczna rozgrywka,
+ duża regrywalność,
+ dobra skalowalność.

MINUSY:

- spora losowość, która ma wpływ na rozgrywkę,
- brak interakcja (jak w większości tego typu gier).



Liczba graczy:
1-6 osób
Wiek: od 7 lat
Czas gry: ok. 15 minut
Rodzaj gry: gra roll&write, 
gra rodzinna
gra kościana
Zawartość pudełka:
* 2 kostki z sześcioma różnymi symbolami
* 6 ołówków
* 2 bloczki z arkuszami gry
* 1 instrukcja.
Wydawnictwo: Egmont
Cena: 20-35 zł (V 2021 r.)
Autor: Reiner Knizia

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Egmont za udostępnienie 
gry do recenzji. 


Galeria zdjęć:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz