Trochę
zazdroszczę moim (i nie tylko moim) dzieciakom, że żyją w takich a nie innych
czasach. Oczywiście wielu rzeczy to one mogą mi zazdrościć, ale to już zupełnie
inna para kaloszy. A czego im zazdroszczę? Możliwości spędzania czasu w sposób
niebezproduktywny, możliwości nauki przez zabawę. Kiedyś o tego typu rzeczy
trzeba było zabiegać samemu, uruchomić wodze wyobraźni i przy drobinie chęci
coś ciekawego wykoncypować. Teraz jest łatwiej.
Jakiś
czas temu nawiązaliśmy współpracę z Kapitanem Nauką - specjalistą od gier i materiałów edukacyjnych dzięki którymi poprzez zabawę dzieciaki
czegoś się uczą. Pisaliśmy już o Kameleonie Leonie . Tym
razem na tapecie mamy Piszę i zmazuję liczby. Zabawę (bo gra to chyba za dużo
powiedziane) przeznaczoną dla dzieciaków w wieku 4+. „Grę” mogliśmy przetestować
i na czterolatku i na nieco starszych dzieciakach. Postaram się podzielić
naszymi spostrzeżeniami.
Całość zamknięta jest niewielkim
pudełeczku. W środku znajdziemy książeczkę oraz 31 dwustronnych dużych kart
ścieralnych. Oczywiście nie zabrakło pisaka, którym dzieciak może pisać po tych
kartach do woli. O jakość oczywiście nie musimy się martwić. Mieliśmy do
czynienia z kilkoma tytułami Kapitana Nauki i możemy stwierdzić, że są
dziecioodporne.
Z CZYM TO SIĘ JE?
Cały zestaw służy do wspierania dwóch
cech, tj. rozwoju grafomotorycznego oraz nauki podstawowych działań
matematycznych najmłodszych dzieci.
W książeczce znajdziemy kolorowe
nietrudne łamigłówki. Oczywiście nie ze wszystkimi najmłodsze dzieciaki sobie
poradzą. Naszego Jaśka póki co zainteresowały same obrazki i na matematykę
nawet na tak podstawowym poziomie przyjdzie jeszcze czas.
Najważniejszym elementem są oczywiście
kolorowe karty, po których dziecko może sobie ćwiczyć swoje umiejętności
pisania. Na jednej stronie mamy naukę pisania cyferek. Czyli dziecko ma
korzystając z przedstawionego wzoru pisać na karcie cyferki. Wszystko czytelne
i zrozumiałe dla dziecka.
Druga strona karty przedstawia już prościutkie
zadania matematyczne. Trzeba dodać rybki, odjąć żabki, kwiatuszki, etc. Dzieciakom
się to podoba. Bardzo nawet.
WRAŻENIA
Gry edukacyjne jakoś tak nigdy mnie nie
interesowały, omijałem je z daleka. A to błąd. Duży błąd, bo jak mawia klasyk,
bawiąc uczą, ucząc bawią. Dokładnie to możemy powiedzieć o Piszę i zmazuję
liczby. Dziecko może poćwiczyć swoje umiejętności grafomotoryczne, a przy
okazji zapoznać się z podstawową matematyką. Oczywiście te najmłodsze dzieci
pewnie nie dadzą rady z matematyką, skupiając się na nauce pisania cyferek. Im
starsze dziecko, tym sytuacja drastycznie się zmienia. Nauka pisania idzie w
kąt (bo przeważnie taki sześciolatek potrafi już pisać), natomiast bardziej
wciągająca zaczyna być zabawa z matematyką.
Czasem mamy problem, idąc na przykład na
urodziny do dzieciaka, z kupnem prezentu. Nie raz i nie dwa sami stawaliśmy
przed takim dylematem. Można wtedy zamiast kolejnego autka czy lalki pomyśleć
nad taką edukacyjną zabawą, podczas której dziecko będzie miało okazję
poćwiczyć to, co na pewno przyda mu się w przyszłości. Zdecydowanie polecamy.
PLUSY:
+ piękne
wykonanie,
+ bardzo
dobra jakość kart,
+ uczy
bawiąc, bawi ucząc
MINUSY:
Serdecznie dziękujemy Kapitanowi Nauce za udostępnienie materiałów do recenzji.
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz