Strony

niedziela, 12 marca 2017

GRA NA EMOCJACH: bo w życiu liczy się serce - recenzja gry Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Czy gra w skojarzenia może być  przyjemna? Jak najbardziej. Prosty przykład do Dixit. Gra, która osiągnęła status gry niemalże kultowej. 

Gra na emocjach, czyli bohaterka dzisiejszej recenzji garściami czerpie ze swojej starszej siostry (a może starszego brata), chociaż robi to całkiem inaczej. Dixit kochamy, czy takim samym uczuciem obdarzymy również Grę na emocjach? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Całość mieści się w niewielkim, ale dość wysokim pudełku. W środku, obok krótkiej i zwięzłej instrukcji odnajdziemy mnóstwo kart. Kwadratowych kart z serduszkami. W każdym taki serduszku znajdziemy minimalistyczny rysunek. Oczywiście jako bonusik otrzymamy kartę super mocy a także specjalną naklejkę – właściciela gry. Wykonanie gry jest po prostu świetne. Jak przystało na Naszą Księgarnię.

CEL GRY

Naczelny cel gry może odkrywczy nie będzie. To zdobycie jak określonej liczby kart. Żeby to osiągnąć musimy wykazać się swoistej empatii i udzielenia jak najlepszych odpowiedzi na zadane pytania. Zabawa polega na tym, że odpowiedzi udzielamy poprzez posiadane na ręce karty.


PRZYGOTOWANIE GRY

Całe szczęście trwa to dosłownie chwilkę. Wystarczy potasować karty i każdemu z graczy rozdać równo po pięć. I to tyle. Jesteśmy już gotowi.



PRZEBIEG GRY




Gra toczy się poprzez kilka, kilkanaście krótkich rund. Na początku każdej rundy każdy z graczy dysponuje 5 kartami. Jeden z nich wciela się w rolę osoby pytającej (jest to „stanowisko” przechodnie – rola ta zmienia się co rundę). Jego zadaniem jest zadanie konkretnego pytania, odnośnie swoich uczuć w jakiejś konkretnej sytuacji, np. podczas wyrywania zęba, po tym jak mu uciekł autobus, znalazł się windzie, która uległa awarii, etc. Nie ma w zasadzie żadnych ograniczeń co do zadawanych pytań. Gdybyśmy jednak się zacięli, to mamy zestaw kilkudziesięciu gotowych pytań, które mogą nam wybrną z takiej sytuacji.




No dobra, pytanie zadane. Teraz do akcji wkraczają pozostali gracze, którzy muszą się spróbować wczuć w takową sytuację, poczuć się jak zadający pytanie. Teraz mając do dyspozycji 5 kart muszą którąś z nich wybrać – tę która ich zdaniem będzie najbardziej pasować. 

Nie zawsze będzie to proste. Czasami skojarzenia będą oczywiste, ale czasami trzeba się będzie nagłowić. Jeśli każdy z graczy zdecydował się na swoją odpowiedź po przez położenie (zakrytej) jednej karty z ręki, do akcji wkracza osoba pytająca, tasuje i odkrywa karty i musi rozstrzygnąć, która z odpowiedzi najbardziej pasuje do jego odczuć. Wskazuje jedną z kart, która wędruje do gracza, który ją zagrał.

Jak widać cała zabawa jest banalnie prosta, jeśli chodzi o zasady.

ZAKOŃCZENIE GRY

Gra kończy się w momencie, gdy jeden z graczy zdobył 3 karty. Oczywiście warunek ten jest mocno umowny i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sobie ten limit zwiększyć.


WRAŻENIA



Gra na uczuciach to specyficzny tytuł. Bliżej jej z pewnością do Dixita czy Story Cubes, niż do współczesnych gier planszowych czy karcianych. Jest bardzo prosta do wytłumaczenia, jednakże podczas rozgrywki pokazuje, że ta prostota jest pozorna. Musimy sobie wszystko poukładać w głowie, skorzystać z naszych doświadczeń życiowych, żeby za pomocą tak skromnych, minimalistycznych wręcz środków, umieć wczuć się w uczucia innej osoby.

Czasem jest to proste, oczywiste, a czasem trzeba naprawdę się wysilić i spróbować wyczuć to, co „poeta miał na myśli” zadając takie a nie inne pytanie.




No właśnie, nasz arsenał środków, jakimi dysponujemy jest prawdę mówiąc niewielki w porównaniu do choćby Dixita. Tam każda karta, to ogrom doznań. Każdy rysunek wzmaga naszą wyobraźnię. Tutaj mamy totalny minimalizm, jeden czarny symbol w czerwonym kółeczku. Wcale nie oznacza to jednak, że skojarzenie będzie takie oczywiste. Różni ludzie patrząc na te same karty, mogą mieć całkowicie inne skojarzenia. Strasznie mi się to podoba.

Najciekawsze jest jednak samo rozstrzygnięcie. Gdy dany gracz wybiera jedną z kart i wtedy wywiązuje się krótka dyskusja, co kto miał na myśli, a czemu tę wybrał a czemu nie inną. Co kierowało innymi graczami, że wybrali akurat takie a nie inne symbole. Naprawdę to co najmniej ciekawe doświadczenie i warto poświęcić tych kilka chwil na rozmowę, bo bez tego gra po prostu traci.

(Nie)stety tego typu gry mocno zależą od samych graczy. Cała rozgrywka oparta jest na interakcji, a tego tutaj jest sporo. Dlatego też rozgrywkę można zwyczajnie łatwo zepsuć, bowiem podstawą tej gry jest odpowiednie nastawienie graczy. Jeżeli trafi nam się na drętwe towarzystwo, zamiast przyjemności z gry, czeka na mordęga.

Druga sprawa, to znany „problem” Dixita, czyli hermetyczność skojarzeń. Nie ma problemu, gdy wszyscy siedzący przy stole znają się od wieków, wtedy dysponują bagażem wspólnych wspomnień, czy też sytuacji życiowych, które będą jasne i klarowne dla wszystkich. Kiedy uczestnicy są zróżnicowani, pewne skojarzenia, które znane są wyłącznie części towarzystwa, mogą sprawić, że ci gracze mogą być lekko uprzywilejowani.

Regrywalność. Kart jest sporo, więc różnych możliwych kombinacji też jest sporo. Ponadto mamy (przynajmniej w teorii) nieograniczoną pulę pytań. Jeśli tylko inwencja twórcza będzie nam dopisywała, to zabawa nam się z pewnością nie znudzi, a każda kolejna partyjka przyniesie mnóstwo wrażeń.

Czas rozgrywki jest raczej krótki. Zresztą nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sobie go regulować (przeważnie wydłużyć) zwiększając liczbę kart koniecznych do osiągnięcia zwycięstwa.
Skalowalność. Można zagrać już w trzy osoby. Oczywiście większa liczba osób oznacza więcej kart na stole i więcej myślenia. Tak czy inaczej nawet ten najmniejszy skład zapewni mnóstwo dobrej zabawy.

Aha, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie próbowali troszkę pokombinować z grą. Co zrobiliśmy? Ano zagraliśmy w Dixita kartami do Gry na emocjach. Było naprawdę ciekawie. A później zagraliśmy w Grę na emocjach kartami do Dixita. I też było ciekawie. Musimy jeszcze kiedyś uwikłać w do Tajemnicze domostwo. Jestem przekonany, że będzie równie emocjonująco.

Powiem krótko. Gra na emocjach to fantastyczny tytuł. A wcale nie sprawia takiego wrażenia. Powiedziałbym, że po przeczytaniu instrukcji byłem mocno sceptyczny, co do samej rozgrywki. Pierwsza partia, i cóż, pokazała mi jak bardzo się myliłem. Gra wciągnęła nas jak odkurzacz. Najlepsze, że nawet po kilku partiach człowiek nie ma ochoty przerwać tej zabawy. Gra potrafi wywołać uśmiech na twarzy, ale potrafi też zadumę czy wręcz smutek. Potrafi wzbudzić każde emocje. Wszystko zależy od nas samych. Z całego serducha polecamy ten tytuł. Niesamowita gra i kropka.

PLUSY:
+ po prostu dobra zabawa,
+ wysoka jakość komponentów,
+ bardzo proste zasady,
+ krótki czas rozgrywki,
+ regrywalność,
+ skalowalność,

MINUSY:
- cała zabawa zależy od towarzystwa.



Liczba graczy:  3-6 osób
Wiek: od 5 lat 
Czas gry: ok. 20 minut
Rodzaj gry:  gra rodzinna, 
gra karciana, 
gra imprezowa 
Zawartość pudełka:
* 110 kart,
* 4 puste karty,
* 5 kart z przykładowymi pytaniami,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Cena: 25-40 zł


Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Nasza Księgarnia- gry za przekazanie egzemplarza do recenzji.

Galeria zdjęć:

Kliknij, aby zobaczyć duże zdjęcia
            

2 komentarze:

  1. Gram teraz z siostrzeńcem i gramy do 10 kart. Trzy to mało - grają 3 osoby.
    Wymyślamy też pytania, których nie ma w kartach.

    Evik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytania na kartach to tylko podpowiedź :-) Warto wymyślać swoje własne. To dodatkowo zmusza do myślenia :-)

      Usuń