Strony

niedziela, 11 grudnia 2016

TORNADO ELLIE: nie daj się wkręcić - recenzja gry.

Gdyby zapytać statystycznego Kowalskiego, któremu nie obcy jest świat gier planszowych, o to, kim jest Reiner Knizia, Bruno Cathala czy Ignacy Trzewiczek, to pewnie byłby w stanie wymienić kilka tytułów tych trzech dżentelmenów. A gdyby tak zadać pytanie o Josepha M. Allué, no cóż, pewnie by się pojawiła konsternacja na twarzy. W dorobku tego pana nie zbyt wielu tytułów. Pewnie najbardziej znanym jest Dixit Jinx, który nie zrobił wielkiej furory (w odróżnieniu od samego Dixita). 

My tego pana znamy z niewielkiej karcianki zręcznościowej, czyli Baobabu. Był okres, że często lądowała na naszym stole, teraz może rzadziej, ale lubimy do niej wracać. Wydaje się, że Tornado Ellie to rozwinięcie tego co się działo w Baobabie. Tam układaliśmy (lub rzucaliśmy) karty jedną na drugą, tutaj dochodzą jeszcze różne przeszkadzajki, poza tym nieruchome drzewo zostało zastąpione ruchomym tornadem. Czy nam się ta gra spodobała? Zapraszamy do zapoznania się z recenzją.




CO ZAWIERA GRA


Całość zamknięta jest w dość dużym pudle. Gra jest w sumie dość oryginalna i z pewnością zaciekawi tych, którzy cenią sobie pewną nietypowość w grach planszowych. 

W środku znajdziemy sporo drewnianych elementów – domki, krowy oraz drzewa. Do tego mnóstwo kart zrobionych ze specyficznego papieru - dość cienkiego i połyskującego, który zapewnia jednakże większe tarcie niż normalne karty. Niestety karty są podatne przez to na szybsze zużycie, a koszulkowanie ich jest bezcelowe (karty w koszulkach będą miały poślizg, który w tej grze jest niewskazany). 

To co jednak przykuwa wzrok to plansza, którą musimy przed użyciem poskładać do kupy. Składa się z podstawy wraz z dwoma torami (łatwiejszym i trudniejszym), po których poruszać się będzie tornado (czyli górna, ruchoma część planszy)

Warto wspomnieć o oprawie graficznej. Marek Blaha wykonał kawał dobrej roboty. Wszystko utrzymane jest w cieszącym oko, humorystycznym stylu. Z pewnością uprzyjemnia to rozgrywkę.

Instrukcja (jak przystało na Fox Games) w sposób przejrzysty wprowadza nas w tajniki gry.




CEL GRY

Witajcie w Mlecznej Górze, gdzie prowadzicie sobie spokojne gospodarstwo. Niestety zbliża się sezon na tornada, więc trzeba się mieć na baczności. Wszyscy i wszystko, co nie jest wiatro- i pogodoodporne, ma dużą szansę na bycie porwanym przez trąbę powietrzną. Zatem los małego gospodarstwa leży w naszych rękach. Od nas zależy zatem czy uda się, żeby wszystko utrzymać w ryzach, dopóki żywioł nie ucichnie, czy też pozwolimy, żeby nasz część naszego dobytku przeminęło z wiatrem? 

W grze przyjdzie nam się zmierzyć z niszczycielskim żywiołem. Będziemy musieli, za pomocą kart,  naszej sprawności manualnej i jakby nie patrzeć odpowiedniej dozy szczęścia, uchronić nasz dobytek. Ten, kto będzie najlepszym gospodarzem, zostanie zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie jest krótkie. Po pierwsze musimy skonstruować planszę. Następnie każdy z graczy otrzymuje swój zestaw startowy, czyli trzy krówki, trzy domki i trzy drzewa. Dodatkowo na rękę otrzymuje cztery karty. Ważne, żeby gracze usiedli wokół planszy w mniej więcej równych odległościach od siebie, tak żeby każdy miał równe szanse przy poruszaniu tornadem. I to tyle. Możemy rozpocząć zabawę.




PRZEBIEG GRY



Pierwszy gracz ustawia planszę w ten sposób, żeby dół tornada skierowany był w jego stronę. Wybiera on z ręki jedną kartę i kładzie na planszy w dolnej jej części (u podstawy). Następnie przesuwa planszę, tak, żeby dół tornada zwrócone było w kierunku następnego gracza. Ten musi z ręki wyłożyć kartę, która będzie pasowała do już leżącej. I teraz może wyłożyć kartę z ze zwierzątkami w tym samym gatunku, lub też z innymi zwierzętami, ale w liczbie większej niż poprzedniej karcie (np. trzy owce na dwie krowy) i przesuwa planszę w kierunku następnego gracza. 

A co, jeśli nie można położyć takiej karty? No cóż, czeka nas mały sprawdzian manualny. Wredne tornado porywa część naszej farmy. Co dokładnie? O tym decyduje karta wierzchnią kartę ze stosu dobierania. Na rewersie każdej karty widnieją odpowiednie symbole. Jeśli np. na karcie będzie domek i drzewo, to gracz bierze te dwa elementy ze swoich zapasów i kładzie jeden z nich na środku tornada, przykrywa go kartą, a następnie analogicznie postępuje z drugim. Po dołożeniu do niej kolejnych elementów, gracz przesuwa tornado do następnego gracza.

Po tym jak tornado uszczupli stan posiadania jednego z farmerów, wszyscy gracze dobierają nowe karty, tak aby mieć na ręce znowu cztery karty – jest to jedyny moment, w którym gracze mogą uzupełnić swoją rękę.
Żeby było ciekawiej, mamy do dyspozycji trzy rodzaje kart specjalnych, które wprowadzają nieco zamieszania: błyskawicę (to kolejny gracz musi przesunąć tornado do siebie), chmurę (zmienia kierunek poruszania się tornada), pojedynczego zwierzaka (kolejny gracz zagrywa normalnie kartę zgodnie z regułami sztuki, a dodatkowo następną, którą musi od razu zagrać).

Tornado porywa coraz to nowe elementy, a przez to rośnie w górę. Tworzy się zatem piramidka (czy może raczej koślawa wieża), im wyższa, tym mniej stabilna. Im więcej elementów, tym jest trudniej obracać całą planszę, zwłaszcza, że tor (nawet ten łatwiejszy) nie jest w kształcie okręgu i czasem trzeba się napocić, żeby obrót zakończył się sukcesem. A co się dzieje, gdy wszystko runie? No cóż, delikwent, który zawalił całą konstrukcję nic nie zyskuje w odróżnieniu od przeciwników. Każdy z nich odzyskuje jeden element utracony wcześniej.

Cała zabawa, jak widać, jest bardzo prosta, przynajmniej jeśli chodzi o zasady. Warto wspomnieć o tym, że gra posiada dwa warianty rozgrywki. Związane jest to z obecnością dwóch torów, po których porusza się tornado. Łatwiejszy jest dość łagodny, w odróżnieniu od tego trudniejszego, który wymaga dużo więcej wysiłku – tam czasem trzeba się mocno nakombinować, żeby nie zawalić całej konstrukcji.

ZAKOŃCZENIE GRY

Zabawę możemy zakończyć na dwa sposoby, tj. albo jeśli wyczerpaniu ulegnie stos dobierania lub też jeśli jeden z graczy nie jest w stanie dołożyć choćby jednego elementu do tornada. Zwycięzcą jest gospodarz, który najlepiej pilnował swojego dobytku, czyli udało mu się zachować jak najwięcej powierzonych mu elementów.

WRAŻENIA
Tornado Ellie zapewnia naprawdę dużo zabawy. Mam świadomość, że gry wymagające zręczności nie każdemu mogą się podobać. Nie każdy wszakże lubi się trudzić układaniem niestabilnych konstrukcji a w dodatku poruszaniem ich. My uwielbiamy coś takiego, więc gra bardzo przypadła nam do gustu.

Rozgrywka toczy się na dwóch poziomach. Jeden z nich to umiejętne operowanie kartami, które uchroni nasz dobytek przed niszczycielskimi zapędami tornada. Nie jest to łatwe, bo na ręce mamy maksymalnie 4 karty i praktycznie żadna strategia nie wchodzi w grę. Rzucamy co możemy, żeby tylko uchronić się przed powiększeniem liczebności elementów porwanych przez tornado. Trochę pikanterii wprowadzają karty specjalne, dzięki którym możemy nieco utrudnić życie przeciwnikom. Bo tak naprawdę o to w grze chodzi. Mamy uchronić nasze gospodarstwo, a przy okazji zmusić przeciwników do zmniejszenia swoich zasobów. 

Oczywiście dobre karty nie wystarczą. Potrzebna jest też dobra ręka. Zatem wchodzimy na drugą płaszczyznę rozgrywki, czyli umiejętności zręcznościowe. Nie jest to łatwe i wymaga opanowania, a im wyższa jest „wieżyczka” tym jest trudniej. Nie dość, że musimy dokładać elementy do niej, to jeszcze trzeba całą konstrukcję poruszyć w stronę współgracza. 

Tornado Ellie z pewnością oznacza się wysoką regrywalnością. Związane jest to przede wszystkim z losowo pojawiającymi się kartami, a po drugie zmiennym układem na planszy (różnorakie rozmiary). Losowość w grze w żaden sposób nie doskwiera. Ona gwarantuje, że każda rozgrywka będzie nieco inna. Po prostu.

Skalowalność. Powiem tak, sama rozgrywka niezależnie od liczby osób przebiega dokładnie tak samo. Jednakże różne są odczucia z niej płynące. Przy dwójce, gra potrafi się dłużyć (dlatego też można wprowadzić tzw. home rule’a i usunąć część kart). Przy trójce jest już lepiej, a przy czwórce jest zdecydowanie najciekawiej. Najwięcej się dzieje, a karty znikają w mgnieniu oka. 

Jedyny minus jak dla mnie to karty, . Nie chodzi już o samą ich fakturę ale o ich grubość. Karty są zwyczajnie za cienkie i łatwo się uginają, utrudniając czasem zabawę

Tornado Ellie jest grą typu „nieważne czy wygram czy przegram, i tak się będę dobrze bawił”. Oczywiście zwycięstwo smakuje, ale nie ono jest tutaj najważniejsze. Lizy się dobra zabawa, liczą się emocje, gdy człowiek może się poczuć niczym saper rozbrajający bombę, gdy musi wykonać akcję zręcznościową. Dokładnie te same emocje towarzyszą rozgrywkom choćby w Villa PalletiMistakosBaobabRhino Hero czy Zwierzak na zwierzaku. Dużo radochy dostarcza patrzenie na wysiłki współgraczy, na skupienie na ich twarzach. No i salwy śmiechu, gdy wszystko runie w gruzach.

Ta gra ma wszystko to, co sprawia, że czas spędzony nad nią nie jest czasem straconym. Proste zasady, ładna oprawa graficzna, oryginalne rozwiązania, a przede wszystkim dobra zabawa. Zdecydowanie polecamy. Kolejny dobry tytuł w ofercie Fox Games.

PLUSY:

+duża regrywalność, 
+ oryginalny pomysł,
+ piękne wykonanie,
+ proste zasady,
+ dobra skalowalność,

MINUSY:

-karty mogłyby być grubsze



Liczba graczy:  2-4 osoby
Wiek: od 7 lat 
Czas gry:  ok. 15-20 minut
Rodzaj gry:   gra rodzinna, gra zręcznościowa
Zawartość pudełka:
*90 kart
*1 plansza szlaku tornada
*1 mały drewniany walec szlaku tornada
*4 kartonowe stojaki
*12 domów
*12 krów
*12 drzew
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Fox Fames
Cena: 63-90 zł



Serdecznie dziękujemy wydawnictwu FoxGames  za udostępnienie gry. 

Fox Games

Galeria zdjęć:

Tornado Ellie Tornado Ellie Tornado Ellie Tornado Ellie Tornado Ellie Tornado Ellie Tornado Ellie Tornado Ellie Tornado Ellie 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz