Strony

środa, 10 maja 2023

Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa - recenzja gry planszowej wydawnictwa Rebel

Duże gry, w których podstawą jest opowiadanie historii, nie są najczęstszym gościem na naszym stole. W sumie sam nie wiem czemu. Jesteśmy grającą rodziną z dzieciakami i jakoś tak do tej pory wybieraliśmy zupełnie inne tytuły.

Najwyższy czas to zmienić. Jak tylko nadarzyła się okazja, żeby spróbować Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa, to nie mogliśmy się oprzeć, żeby nie spróbować. Zwłaszcza, że przymierzaliśmy się do poprzednich gier tego autora (Jerry’ego Hawthorne), czyli do Magii i Myszy i Pluszowych opowieści. Mówi się, że do trzech razy sztuka…

Mamy za sobą w sumie chyba ładnych kilkanaście (a może i kilkadziesiąt) godzin gry i chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.



Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

W pięknie ilustrowanym sporym pudle czeka na nas całe mnóstwo komponentów. Nie ma sensu wymieniać wszystkich z nich – spójrzcie najlepiej na sam koniec niniejszej recenzji. Zwrócę może uwagę na najważniejsze z nich, zwłaszcza że rozwiązania zastosowane w grze nie są najczęściej występującymi we współczesnych planszówkach.

Najważniejszą częścią gry jest tzw. Księga miejsc – zastępuje ona planszę. To dość gruba książka (coś w stylu kołonotatnika), w której znajdziemy kawałek planszy oraz różne inne informacje, które będą niezbędne podczas danej przygody.

Podczas gry będziemy poruszać się czteroma bohaterami, zwanymi chowańcami. Reprezentowani są oni przez urocze plastikowe figurki. Podczas naszych przygód spotkamy się z wieloma nieprzyjaciółmi. Oni również ukazani w formie plastikowych figurek. Plastiku jest naprawdę sporo i podnosi on wrażenia płynące z rozgrywki. Jednak plastikowe figurki to coś innego niż kartoniki w podstawkach (a można przecież było je zastosować, żeby obniżyć wysoką cenę gry).

W grze będziemy cały czas posługiwać się kartami. Zostały one podzielone na kilka typów – umiejętności (za ich pomocą wykonywać będziemy różnorakie akcje), przedmiotów (pomocne w trakcie walk z potworami), artefaktów (pomocne podczas przygód). Ponadto nie otrzymujemy ich wszystkich na raz. Tylko część z nich otrzymamy na początku gry. Reszta pojawi się w momencie, gdy rozpoczniemy dalsze rozdziały, na które gra została podzielona.

O figurkach bohaterów już wspomniałem. Oprócz tego każdy nasz podopieczny otrzymuje swoją planszetkę oraz licznik, na którym zaznaczać będziemy poziom zdrowia i energii.

Do tego podczas gry będziemy na takiej specjalnej planszetce zaznaczać poziom pecha oraz poziom niezadowolenia, które to wpływać będą na przebieg rozgrywki.

Nie mogło oczywiście zabraknąć różnego rodzaju zasobów, które będziemy zbierać podczas naszych przygód. Tutaj ukłon w kierunku wydawcy, że do naszej dyspozycji dał nam coś w rodzaju takiego organizera, w którym przechowywać będziemy wszystkie zasoby. Nie dość, że ładnie się prezentuje, to jest bardzo wygodny i zamykany.

W pudle znajdziemy również śliczne kostki, które służyć będą nam podczas walk.

Jak widać elementów jest naprawdę sporo. Są bardzo dobrej jakości. Załączona instrukcja jest długa. Naprawdę długa i szczegółowa. Warto oczywiście ją przeczytać. A jeśli nie chcecie, to odpalcie aplikację dostępną na stronie oryginalnego wydawcy (więcej o niej później) – zawiera ona znakomity samouczek, który bezboleśnie przeprowadza nas zarówno przez etap przygotowania gry, jak i samej rozgrywki.

CEL GRY

„W dalekim królestwie Pryncypii siły ciemności zniszczyły rodzinę królewską. Jej członkowie kolejno ulegali wypadkom, aż ostała się jedna pretendentka do tronu – maleńka dziewczynka. Mieszkańcy królestwa z niepokojem spoglądają w przyszłość. Tylko od grupy ukochanych chowańców pewnego czarodzieja zależy, czy niewinne niemowlę trafi w ręce złowrogiego uzurpatora”.

Opowieści z Pryncypii: Królewna Łucja i obrońcy królestwa są narracyjną grą kooperacyjną. Podczas rozgrywki wcielamy się w rolę czterech chowańców liska Iskry, pana żaby Żabeusza, wróżki Płonki oraz sympatycznego golema Łupka). Naszym zadaniem będzie ocalenie młodej dziewczyny i wychowanie jej na prawowitą następczynię tronu.

Przyjdzie nam przeżywać szereg przygód, podczas których chronić będziemy Łucję przed siłami zła, które zrobią wszystko, żeby uśmiercić przyszłą władczynię. Każda nasza decyzja, będzie miała wpływ na przyszłość powierzonej nam dziewczynki oraz na to, jakim będzie człowiekiem, gdy już odzyska tron.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap nie jest specjalnie czasochłonny. Zdecydowanie polecam tutaj pomocną aplikację, która przeprowadzi nas przez ten cały etap. Podpowie, które karty i gdzie położyć. Jak przygotować naszych podopiecznych, etc.

Oczywiście dotyczy to pierwszej rozgrywki. Z czasem otrzymywać będziemy coraz więcej kart, zasobów, etc. Sam trzon tego, co gdzie powinno leżeć się nie zmienia. To co się zwiększa to nasze zasoby. 

Tutaj ukłon w kierunku wydawcy. Każdy chowaniec posiada swoje pudełeczko, do którego wkłada to wszystko, co do tej pory zgromadził.

Ponadto do naszej dyspozycji mamy swoisty notes, w którym notujemy nasze postępy. Dzięki temu możemy dokonać zapisu rozgrywki i wrócić do niej w miarę bezproblemowo (bo jednak samo przygotowanie trwa) w późniejszym czasie.

PRZEBIEG GRY

Od razu uprzedzam, że do rozgrywki potrzebny jest telefon/tablet/ komputer. Bez elektroniki ani rusz. Aplikacja to nie tylko samouczek, to przede wszystkim nieodłączny towarzysz, który będzie przy nas przez całą rozgrywkę.

Gra oparta jest na opowieści, a tą znajdziemy wyłącznie w aplikacji. Tutaj pojawia się spory zgrzyt. Oprócz tekstu, który możemy przeczytać (a raczej musimy), dostępny jest również znakomity lektor, który wczuwa się w rolę narratora. Niestety, ale nie w polskiej wersji. Szkoda.

Jak już wspomniałem, nie mamy czegoś takiego jak plansza główna. W zamian za to mamy księgę miejsc, która pełni rolę takiej swoistej (bardzo prostej) planszy dla każdego etapu naszej wędrówki. Mamy bowiem do czynienia z wędrówką po tym tajemniczym świecie.

Wędrówką, która okraszona będzie walkami z różnorakimi potworami, zbieraniem zasobów oraz umacniania naszych postaci o chociażby nowe przedmioty czy też karty umiejętności. Co ważne, w grze musimy ze sobą współpracować. Wspierać się podczas walk, bo sami niewiele jesteśmy w stanie zdziałać. W jedności siła.

Oczywiście każdy z naszych podopiecznych jest na swój sposób inny, ma coś co wyróżnia go spośród innych. Jeden jest dobrzy w przeszukiwaniu terenu, inny w walce. Dlatego tak ważna jest współpraca, żeby się we wszystkim uzupełniać.

Podczas gry przyjdzie nam ulepszać naszą talię kart niezbędnych do wykonywania akcji swoich i wzmacniania akcji naszych przyjaciół. Ponadto z czasem będziemy gromadzić coraz lepsze przedmioty, które ułatwią nam rozgrywkę.

Jakby jednak nie patrzeć, mechanicznie cała zabawa jest bardzo prosta. Każdy scenariusz to w przeważnie konieczność przejścia z punktu A do punktu B. W międzyczasie przeszukując dany teren. Jest trochę powtarzalne.

Pamiętajmy jednak o warstwie narracyjnej, która wydatnie ożywia rozgrywkę. Dodaje jej klimatu. A ten, jeśli tylko chcemy się wczuć w opowieść, naprawdę możemy znaleźć. Opowieść jest ciekawa i potrafi zaciekawić.

Do tego dochodzą różnorakie urozmaicenia w postacie zagadek czy też takich minigier. Fajny zabieg, który nieco ożywia samą rozgrywkę, sprawiając, że nie jest aż taka monotonna, jakby się mogło wydawać.

WRAŻENIA

Opowieści z Pryncypii bardzo mile nas zaskoczyły. Prawdę mówiąc nie bardzo wiedzieliśmy, czego się po grze spodziewać. Jak już wspomniałem we wstępie, omijaliśmy gry, w których bardzo mocno postawiono na część fabularną.

Tymczasem rzeczywistość okazała się całkiem przyjemna, chociaż nie powiem, żebyśmy zmienili całkowicie nasze upodobania planszówkowe i częściej grali w tego typu gry. Później wyjaśnię dlaczego.

Pierwsze wrażenie było nieco przytłaczające. Spore pudło. Mnóstwo elementów. Figurki. Trochę czasu zajęło nam rozeznanie się w tym wszystkim. I jeszcze instrukcja. Długaśna, sprawiająca wrażenie nie wiadomo jak bardzo skomplikowanego tytułu.

Całe szczęście, to tylko pozory. Sama gra jest naprawdę prosta, zwłaszcza, gdy rozpoczniemy zabawę od zapoznania się z aplikacją zawartym w niej samouczkiem, który robi dobrą robotę. Cała zabawa mechanicznie to kilka prostych akcji. Pójdź tu, przeszukaj teren, walcz, wspomóż towarzysza podróży, dokup karty, wzmocnij swój oręż. Żadnych mikroreguł do zapamiętania.

Nic dziwnego. Gra z założenia przeznaczona jest dla nieco młodszych graczy. Chociaż najlepiej powinna się sprawdzić w gronie rodzin, w których to znajdziemy młodszych graczy. Raz, że ktoś ze starszyzny zajmie się całą obsługą techniczną gry, pomoże na początku, gdy nawet dorosła osoba może się nieco zagubić w tym wszystkim. Ponadto zajmie się czytaniem testu.

Tutaj zatrzymajmy się na chwilę. Moim skromnym zdaniem nasz Rebel troszeczkę pokpił sprawę i słabo, że nie zatrudniony został profesjonalny aktor/lektor, który podjąłby się przeczytania tekstu, którego jest sporo. Wystarczy posłuchać oryginalnego (angielskiego) wykonania, które naprawdę wprowadza niesamowity klimat słuchowiska radiowego. Nam zostaje wytypowanie kogoś, kto zajmie się czytaniem w dodatku z ekranu telefonu/komputera. Szkoda.

Sama historia jest naprawdę ciekawie poprowadzona i nabieramy w trakcie rozgrywki ciekawości, jak ta Łucja nam dorasta i co się z tym wiąże.

Ogromnie ważną rzeczą jest kooperacja. Ta gra naprawdę wymaga współpracy. Bez niej będzie nam po prostu ciężko. To co czeka nas podczas przygód bywa problematyczne a przeciwnicy stają się coraz trudniejsi. 

Dlatego warto wspólnie naradzać się nad naszymi ruchami, co, kto i kiedy zrobi. Jak będziemy się wspierać kartami, etc. To bardzo ważny element rozgrywki, zwłaszcza pod kątem dzieciaków. To wzmacnia ich więź, potrafią nawet na tak niewielkim wycinku rzeczywistości docenić przyjaźń, poleganie na siebie. Dzięki temu łatwiej jest im pokonywać trudności, a także doznawać porażek, bo i takie się trafią.

Gra bardzo fajnie przemyca te dobre wartości, którymi warto kierować się w życiu. Sam się nie raz i nie dwa uśmiechnąłem i byłem autentycznie zaskoczony, jak ciekawie autor gry sobie to wszystko zaplanował.

Wiem, że temat gier planszowych i konieczności korzystania podczas rozgrywek z elektroniki, jest dla niektórych rodziców dość drażliwy. No cóż, musimy sobie zdawać sprawę, że aplikacja jest nieodzowna dla rozgrywki. W dodatku musimy pamiętać, żeby zapewnić jej dostęp do Internetu – nasze postępy przechowywane są w chmurze. Aplikacja to nie tylko tekst na ekranie, ale i pilnowanie całej rozgrywki, łącznie z kolejnością wykonywania naszych akcji.

Generalnie gra nam się bardzo spodobała, ale już widzimy, że to gra skierowana do nieco innych niż my graczy. Przede wszystkim wymaga sporo czasu, z którym my mamy problem. Ukończenie gry wymaga ładnych kilkudziesięciu godzin rozgrywki. Oczywiście została ona podzielona na mniejsze rozdziały. Jedne z nich są krótsze, inne dłuższe (nasz Jasiek miał czasem dość).

Ponadto cała zabawa powinna być rozegrana w jednym gronie. Z wiadomych względów. Warto prześledzić historię od początku do końca. My (chyba) jesteśmy już blisko końca, ale z różnych powodów czasem ciężko zasiąść w pełnym składzie do stołu i pewnie całość ukończymy w okolicach wakacji. To zgranie wszystkich osób w jednym czasie bywa (przynajmniej w naszym przypadku) problematyczne.

Warto wspomnieć o kwestii skalowalności. Gra została tak skonstruowana, że w rozgrywce muszą uczestniczyć wszystkie cztery chowańce. Z punktu widzenia rozgrywki najciekawiej byłoby, żeby każdy gracz sterował losami jednej postaci. 

Gdy jest nas mniej, siłą rzeczy ktoś będzie grał dwoma. Dać się oczywiście da, ale osobiście bardzo nie lubię tego typu rozwiązań w grach kooperacyjnych. Dlatego najlepiej będzie, gdy do stołu zasiądą ni mniej, nie więcej, ale właśnie cztery osoby.

Jak wygląda kwestia regrywalności? To dość dyskusyjna sprawa. Z jednej strony pewnie nie zobaczymy wszystkiego i zawsze będzie pokusa, żeby sprawdzić coś innego. Inaczej też będzie się grało innym chowańcem. 

Z drugiej strony trzon historii pozostanie niezmienny. Z trzeciej strony lubimy wracać do filmów, które doskonale znamy, do gier (zwłaszcza tych video), gdzie historię poznaliśmy nie raz i nie dwa. Dlatego też, czemu by nie wrócić i do Opowieści z Pryncypii? Ja nie widzę problemu.

Zatem, jeśli chcecie fantastycznej gry rodzinnej, w której tak bardzo postawiono na przyjaźń, wzajemne wsparcie, poleganie na siebie, miłość, to naprawdę warto dać swoim dzieciakom taką lekcję, jaką dają nam te cztery sympatyczne chowańce opiekujące się Łucją. 

Pamiętajcie też, że najlepiej zasiąść do niej w cztery osoby i poświęcić całkiem sporo czasu. Wtedy nawet dość wysoka cena gry po zastosowaniu „przelicznika kinowego” (bilet rodzinny na dwugodzinny seans to jakoś ok. połowy ceny gry) stanie się znośna.

Aha i jeszcze jedna kwestia. Figurki są tak urocze, że chyba w końcu się skuszę na kupno palety farb i ich pokolorowania, zwłaszcza, że w pudełku znajdziemy propozycję ich pomalowania. Tyle lat się przed tym opierałem, że tym razem w końcu ulegnę. A przy okazji upiększę kilka innych gier. Wychodzę z założenie, że nawet nie najlepiej pomalowana figurka będzie wyglądała lepiej niż szaro-bura :)

PLUSY:

+ świetna historia,
+ uczy dzieciaki bardzo dobrych wartości życiowych,
+ piękne wykonanie,
+ wysoka jakość komponentów,
+ w sumie proste zasady,
+ zapewnia rozgrywkę na wiele godzin,

MINUSY:

- konieczność korzystania z aplikacji,
- brak polskiego lektora w aplikacji.





Liczba graczy: 1-4 osoby
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 45 minut/przygodę
Rodzaj gry: gra strategiczna, 
gra dla dzieci, 
gra rodzinna, 
gra kooperacyjna
gra fabularna
Zawartość pudełka:
* księga miejsc,
* planszetka boczna,
* 4 planszetki chowańców,
* blok z kartami dziennika kampanii,
* 1 pudełko na wygnane karty,
* 2 pudełka na talie epok,
* kość losu,
* 6 figurek postaci,
* 4 pudełka na talie chowańców,
* 4 planszetki chowańców,
* 5 kart dziecka,
* 86 kart umiejętności,
* 41 kart przedmiotów,
* 11 kart artefaktów,
* 14 kart zmęczenia,
* 3 karty z legendą,
* 32 żetony zasobów,
* 20 żetonów dolegliwości,
* 8 znaczników oddania,
* 10 znaczników ukończenia,
* 5 znaczników celu,
* znacznik korzeniowej kładki,
* 8 znaczników zdrowia przeciwników,
* 20 figurek przeciwników,
* 9 znaczników przeciwników,
* 3 pionki złorchidei,
* żeton dziecka,
* 1 instrukcja
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 220-330 zł (V 2023 r.),
Autor: Jerry Hawthorne
Ilustracje: JJ Ariosa, 
Vanessa Morales, 
Fajareka Setiawan, 
Dan Smith, 
Tregis

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.



Galeria zdjęć:











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz