Strony

niedziela, 5 marca 2023

Santiago - recenzja gry planszowej wydawnictwa Trefl

Obecnie wydawane jest całe mnóstwo gier. Spokojnie możemy mówić o setkach nowych tytułów wydawanych co roku. Jedne zostają hitami, inne średniakami, a jeszcze inne szybko zostaną zapomniane. W niniejszej recenzji chciałbym zaprezentować grę, która w tym roku osiągnie pełnoletność. Santiago zadebiutowało w 2003 roku, a pierwsze polskie wydanie miało miejsce kilkanaście lat później. Gra zebrała całkiem dobre opinie, nakład się wyczerpał i jakoś tak słuch po niej zaginął w natłoku nowości.

W roku 2022 wydawnictwo Trefl postanowiło odświeżyć nieco pamięć graczy i otrzymaliśmy dodruk Santiago. A jako, że nie mieliśmy okazji obcować z tym tytułem w przeszłości, chętnie po niego sięgnęliśmy. Za nami kilkanaście partii i chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię.

CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w zdecydowanie za dużym (szczególnie jeśli chodzi o wysokość) pudełku. W środku znajdziemy niewielką planszę, podzieloną na szereg poletek, na których będziemy tworzyć plantacje pięciu różnych roślin (banany, arbuzy, winogrona, papryki i kokosy). Te zostały przedstawione za pomocą kartonowych (bardzo solidnych) żetonów. Żeby roślinki mogły rosnąć potrzebują wody. Ta została przedstawiona za pomocą drewnianych patyczków (do złudzenia przypominających dziecięce liczmany) oraz walca (źródełka/studni). Poza tym spotkamy palmy w postaci drewnianych kształtnych pionków.

Na plantacji nie może zabraknąć pracowników – w grze przedstawieni zostali jako drewniane kosteczki. Całość uzupełniają kolorowe „liczmany”, za pomocą których każdy z graczy będzie proponował przebieg kanału z wodą. W grze nie zabrakło pieniędzy w postaci papierowych escudo (coraz rzadziej spotykane rozwiązanie). Jakościowo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nawet te banknoty wykonane są solidnego papieru. Załączona instrukcja napisana jest poprawnie, z czytelnymi przykładami.

CEL GRY

Santiago to gra planszowa, w której wcielamy się w plantatorów uprawiających banany, paprykę, arbuzy, winogrona i kokosy na wyspie Santiago de Cabo Verde. Naszym celem jest zdobycie jak największej punktów dzięki zakładaniu i nawadnianie plantacji różnych rodzajów upraw.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest banalnie prosty. Na środek stołu wędruje plansza. Na jednym ze skrzyżowań umieszczamy pionek źródła wody. Na trzech losowych polach stawiamy pionki palm. Nad planszą (tam, gdzie nie ma plantacji) rozkładamy (w zależności od liczby graczy) 3 lub 4 stosy żetonów po 9 lub 11 żetonów w każdym z nich. Zasobami ogólnymi będą banknoty (escudo) oraz niebieskie patyczki przedstawiające kanały.

Zestawem startowym każdego z nas będą: kosteczki (robotnicy), jeden patyczek (kanał gracza), jeden kanał niebieski oraz 10 escudo.

To w telegraficznym skrócie wszystko, możemy rozpocząć rozgrywkę.

PRZEBIEG GRY

Gra przebiega wg określonego schematu na przestrzeni 11 (przy 3-4 graczach) lub 9 (przy 5 graczach) rund. Każda z nich składa się z 7 faz:

(1) Licytacja o plantacje. Każdą rundę rozpoczynamy od odkrycia żetonu z plantacjami, o które będziemy walczyć (lub nie) w prostej licytacji. Zaczynając od osoby siedzącej na lewo od budowniczego kanałów (posiadające znacznik tego sympatycznego grubaska), każdy podaje dowolną kwotę lub też spasuje. Obowiązują tutaj dwie zasady - dwóch graczy nie może podać dokładnie takiej samej kwoty, a kolejne stawki mogą być wyższe lub niższe. Co ważne, każdy z nas ma dokładnie jedną szansę.

(2) Wyznaczenie nowego budowniczego kanałów. Zostaje nim ten, kto pierwszy spasował, a jeśli nikt z tego nie skorzystał – ten, kto podał najniższą stawkę.

(3) Zakładanie plantacji. Zgodnie z kolejnością ustaloną podczas licytacji (czyli od gracza z najwyższą stawką) wybieramy płytkę plantacji, a następnie umieszczamy ją na planszy wraz z jednym lub dwoma pracownikami (każda płytka zawiera tę informację). Ten, kto spasował dokłada o jednego robotnika mniej. Jeśli gramy w 3 osoby, to budowniczy sam decyduje, gdzie położy ostatni kafelek, ale nie umieszcza na nim żadnych pracowników.

(4) Budowa kanału.
Począwszy od gracza po lewej stronie od budowniczego kanału, każdy z pozostałych graczy może złożyć propozycję (innymi słowy zaoferować łapówkę), którędy ma przebiegać kanał z wodą, o położeniu którego decyduje budowniczy. Umieszczamy nasz patyczek a propozycję popieramy gotówką. Oczywiście kilku graczy może proponować to samo miejsce. Oczywiście możemy wdawać się w dyskusję, żeby przekonać budowniczego do naszych racji. Jeśli budowniczy wybiera jedną z propozycji, to inkasuje escudo i buduje. Jeśli jednak nie wybierze żadnej, wówczas musi zapłacić do banku kwotę o 1 escudo większą niż najwyższa łapówka.

(5) Po umiejscowieniu kanału przez budowniczego na plantacji, każdy z nas może zgłosić chęć wyłożenia swojego dodatkowego kanału (który to otrzymaliśmy na początku gry). Możemy użyć raz, przy czym w danej rundzie może uczynić to tylko jeden z nas (ten, kto zgłosi się jako pierwszy).

(6) Susza – musimy teraz sprawdzić, czy wszystkie plantacje zostały nawodnione. Innymi słowy, czy do wszystkie żetony na planszy stykają się z niebieskimi patyczkami. Jeśli nie, wówczas musimy z takiego kafelka usunąć jednego z robotników. Jeśli jednak nie ma na nim żadnego, wtedy plantacja wysycha na amen, co zaznaczamy odwracając płytkę na drugą stronę.

(7) Wypłata – otrzymujemy z banku 3 escudo.

Tak gramy przez większość rund. Tylko ostatnia ma nieco inny przebieg -podczas susza wszystkie nienawodnione plantacje (niezależnie, czy znajdują się na niej pracownicy, czy nie) staje się jałową ziemią, a my nie pobieramy gotówki z banku.

ZAKOŃCZENIE GRY

Cała zabawa kończy się po rozegraniu ostatniej siódmej rundy. Liczymy gotówkę poszczególnych graczy (1 escudo = 1 punkt), a do tego dodajemy punkty uzyskane z plantacji. Każda z nich stanowi obszar złożony (przeważnie) z kilku połączonych ze sobą takich samych kafelków. Punktowanie za taką plantację jest proste. Mnożymy liczbę płytek tworzących taki obszar przez liczbę robotników w naszym kolorze (palma działa jako dodatkowy pracownik, pod warunkiem, że na polu z tym drzewem znajduje się robotnik). Ten, kto uzbiera najwięcej punktów, zostaje zwycięzcą.

WRAŻENIA

Powiem szczerze, że było nam trochę głupio, że w Santiago zagraliśmy dopiero kilka lat po polskiej premierze. To jeden z tych tytułów, które mieliśmy od dawna radarze, ale jakoś tak nigdy nie mieliśmy okazji. Do czasu. Od razu powiem, że było warto. Gra nie jest najmłodsza, ale po prostu daje radę w starciu z nowościami.

Mechanicznie to ciągle znakomity tytuł, którego rozwiązania naprawdę mogą się podobać. Po pierwsze mamy tutaj klasyczną grę kafelkową – za pomocą płytek tworzymy wspólne plantacje, które w przyszłości przyniosą nam punkty zwycięstwa. W jakiś stopniu przypomina mi to późniejsze Kingdomino, z tym jednakże wyjątkiem, że gramy na wspólnej planszy i musimy w swoich wyliczeniach uwzględniać innych graczy, którzy chętnie się „podepną” pod daną plantację, powiększając jej powierzchnię. 

Oczywiście każdy kolejny kafelek zwiększa nam mnożnik, który posłuży nam później do wyliczenia punktów. Dlatego też czeka nas trochę liczenia i sprawdzenia komu bardziej będzie zależało (w sensie zdobyczy punktowej na koniec gry).

Jednakże, żeby zdobyć kafelek, zwłaszcza taki, który chętnie wpadłby w łapki innych graczy, musimy wcześniej wysupłać trochę gorsza (dokładnie to escudo) i wziąć udział w licytacji. Jest ona całe szczęście bardzo prosta i bez zbędnych udziwnień. Podajemy kwotę, nie musząc nikogo przebijać, pilnując się jedynie tego, żeby nie podać kwoty, którą ktoś wcześniej zaproponował. 

Tutaj również musimy ocenić opłacalność tego posunięcia. Pamiętajmy, że gotówka przynosi nam również punkty zwycięstwa, a ponadto przyda się podczas prób wręczenia łapówki. No właśnie, łapówka. To bardzo ciekawy element rozgrywki.

Żeby plantacja mogła funkcjonować, musi zostać nawodniona. A to, które regiony całego obszaru otrzymają ten życiodajny dar, zależy od gracza, który w danej kolejce jest budowniczym. Innymi słowy, ma władzę na wodą. Już sam moment dobrania kafelka warto przemyśleć także pod kątem tego gracza i starać się przewidzieć, gdzie jemu będzie pasowało wyłożenie płytki i dostosować ten wybór do niego. 

Koniec końców, to od jego decyzji zależy nawodnienie plantacji. Możemy mu w tym pomóc wręczając stosowną łapówkę. To łakomy kąsek, który musi wziąć pod uwagę, chociaż wcale nie musi (wtedy jednak sam musi zapłacić za umiejscowienie niebieskiego patyczka na planszy).

To naprawdę bardzo intersujący element rozgrywki, w którym niebagatelną rolę odgrywa tzw. rozgrywka nad stołem, gdy naszą propozycję bakszyszu wspieramy słowami, wdając się w dyskusje zarówno z budowniczymi jak i samymi graczami.

Jak wygląda skalowalność? Oryginalna gra przeznaczona została dla minimum trzech graczy. Jednakże Polak potrafi i tym sposobem otrzymaliśmy wariant dwuosobowy. Jakby nie patrzeć, różni się on standardowej rozgrywki. 

Rozpoczynamy zabawę z jednym kanałem na planszy. Do licytacji używamy do tego kostek w niewykorzystywanych kolorach (1 kostka = 1 escudo). Umieszczamy w dłoni kostki, tak żeby przeciwnik nie wiedział naszej „oferty”. W fazie zakładania plantacji zostanie jeden kafelek, który nie został przez nas wybrany. Dokłada go ten, kto zalicytował więcej. Pozostałe zasady są raczej zbieżne z podstawowymi zasadami. 

Od razu uprzedzam, że ten wariant jest taki sobie. Działać działa, ale gdybyście kupowali Santiago wyłącznie do rozgrywek dwuosobowych, to wybierzcie coś innego. Jak dla mnie nabiera blasku w większym gronie. Jest po prostu ciaśniej na planszy, a przez to rośnie interakcja pomiędzy graczami. Same licytacje są znacznie ciekawsze i bardziej emocjonujące.

Czas samej rozgrywki nie powinien przekroczyć 2-3 kwadransów. No chyba, że trafimy na gracza „myśliciela”, który będzie dokładnie przeliczał każdy krok. Wtedy cała zabawa może potrwać dłużej. Liczenia w grze jest jakby nie patrzeć sporo i przez całą rozgrywkę będziemy to robić. Nie ma innego wyjścia, żeby grać z głową. Inaczej na zwycięstwo raczej liczyć nie możemy.

A propos liczenia, to niestety muszę zganić projektanta za dziwny tor do liczenia punktów. Jego obsługa jest zwyczajnie upierdliwa. Do jego obsługi korzystamy z trzech znaczników: dla jedności, dziesiątek i setek. Pól biedy w przypadku rozgrywki dla 2 osób. 

W większym składzie robi się mały galimatias – na torze jest bowiem strasznie mało miejsca i musimy wykazywać się zdolnościami manualnymi, żeby tak dobrać mała kosteczkę, żeby nie poruszyć innych. Można spokojnie było po prawej stronie planszy zrobić normalny tor do liczenia punktów bez tego niepotrzebnego udziwnienia. Koniec końców, bywało, że wygodniej było korzystać z kartki papieru i długopisu…

W grze mamy do czynienia z losowością pojawiania się kafelków plantacji. W żaden sposób nie jest to uciążliwe. To po prostu element rozgrywki. Natomiast podnosi on regrywalność. Za każdym razem cała zabawa wygląda nieco inaczej.

Santiago ma już parę lat na karku i prawdę mówiąc to kawał naprawdę dobrej gry, przy której można spędzić owocnie swój czas. Oczywiście można pomarudzić na papierowe banknoty (zdecydowanie lepiej sprawdziłyby się tutaj jakieś kartonowe żetony monet), można pomarudzić, że z całą pewnością nie jest tak atrakcyjna wizualnie jak wiele nowych gier. Można pokręcić głową na ten udziwniony tor punktacji. 

Tak czy inaczej te drobne mankamenty w żaden sposób nie wpływają na przyjemność z obcowania z Santiago. Jest nad czym pomyśleć, jest sporo interakcji, trochę gry nad stołem. Jeśli tylko będziecie mieli okazję w to zagrać, to gorąco zachęcam.


PLUSY:

+ proste zasady,
+ bardzo ciekawa mechanika,
+ spora regrywalność,
+ dobra skalowalność,
+ stosunkowo krótki czas rozgrywki.

MINUSY:

- papierowe banknoty,
- udziwniony tor liczenia punktów.




Liczba graczy: 2-5 osób
Wiek: od 10 lat
Czas gry: ok. 60 minut
Rodzaj gry: gra strategiczna, 
gra rodzinna
Zawartość pudełka:
* 1 plansza,
* 3 palmy,
* 72 banknoty,
* 45 żetonów plantacji,
* 1 pionek źródła wody,
* 110 rolników,
* 15 niebieskich kanałów,
* 5 kanałów graczy,
* żeton budowniczego kanału,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Trefl
Cena: 72-115 zł (III 2023 r.)
Autor: Claudia Hely, Roman Pelek
Ilustracje: Tomek Larek

Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Trefl  za udostępnienie gry.

Trefl

Galeria zdjęć:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz