Strony

niedziela, 21 sierpnia 2022

Little Factory- recenzja gry wydawnictwa Portal Games.

W roku 2020 dzięki wydawnictwu Portal Games pojawiła się w naszym kraju taka mała, całkiem niepozorna gra, w dodatku z oryginalnym tytułem. Little Town, bo o niej mowa, nam osobiście sprawiła wiele radochy i stała się jedną z naszych ulubionych gier. To jeden z tych nielicznych (przynajmniej w naszym przypadku) tytułów, o którym możemy bez kozery powiedzieć, że to mała-wielka gra.

Dlatego też, jak tylko zobaczyliśmy w jednym z naszych ulubionych sklepów planszówkowych Little Factory, to z automatu trafiła na naszą listę zakupową, by ostatecznie dołączyć do naszej kolekcji. Tak się jakoś złożyło, że panowie odpowiedzialni za projekt Little Town postanowili pójść za ciosem i w tymże uniwersum stworzyć prostą karciankę, w której to zaimplementowano niektóre elementy ze starszej siostry.

Little Factory wydane zostało na świecie w roku 2020, a całkiem niedawno, ponownie dzięki Portal Games, pojawiło się nad Wisłą (oczywiście bez zmiany tytułu). Chcielibyśmy się podzielić naszymi wrażeniami płynącymi z rozgrywki. Zapraszamy zatem do lektury recenzji.


CO ZAWIERA GRA

W niewielkim pudełeczku czekają na nas przede wszystkim karty. Zostały one przyporządkowane do dwóch głównych kategorii. Mianowicie mamy karty zasobów, które to z kolei zostały podzielone na trzy poziomy. Pierwszy z nich to surowce podstawowe takie jak drewno, zboże, glina, kamień oraz bawełna. Dwa pozostałe przedstawiają już zasoby przetworzone, jak np. mąkę, mleko chleb. Drugą kategorią kart są budynki, dzięki którym będziemy w stanie coś przerobić na coś innego, np. jeden zasób w inny zasób albo na punkty zwycięstwa.

Punkty zwycięstwa (zwane w grze punktami wpływu) reprezentowane są przez bardzo sympatycznie wyglądające żetoniki. Całość uzupełniają ogromniaste kafle monet startowych (dziwię się, że nie zastosowano tutaj normalnych kart czy małych żetonów, tylko takie spore kawałki grubego kartonu, zwłaszcza, że skorzystamy z tej gotówki tylko raz na samym początku gry).

Załączona instrukcja (w zasadzie to nawet dwie – ta druga dotyczy trybu jednoosobowego) napisana jest poprawnie z mnóstwem czytelnych przykładów, dzięki czemu nie mamy żadnych problemów ze zrozumieniem zasad gry.

CEL GRY

„Jesteście młodymi, ambitnymi przedsiębiorcami. Macie w kieszeni tylko parę groszy, ale przybywacie na żyzne ziemie, które mają zapewnić wam bogactwo. Waszym zadaniem będzie zbierać zasoby i stawiać kolejne budynki - to właśnie w nich będziecie mogli tworzyć gotowe produkty, zyskując coraz większą sławę i uznanie.”

Little Factory to stosunkowo szybka gra karciana, w której przyjdzie nam rywalizować z innymi graczami w takim swoistym wyścigu na punkty. Przyjdzie nam zdobywać różne surowce, po to by wymieniać je na inne dobra, czy też móc wznosić pomocne budynki. Zwycięzca w tej rywalizacji może być tylko jeden, więc nie warto się ociągać. Przemyślany pośpiech będzie ze wszech miar wskazany, żeby móc osiągnąć zwycięstwo.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap nie nastręcza większych trudności. Sprowadza się on do stworzenia wspólnego rynku zasobów i budynków. Dzielimy wszystkie karty zgodnie z ich typem. W dolnym rzędzie umieszczamy pięć odkrytych kart zasobów z poziomu pierwszego, podobnie postępujemy z kartami z kolejnych poziomów. Z drobną różnicą – w pierwszym rzędzie umieszczamy wszystkie karty odkryte (powtarzające się umieszczamy w stosach) – w dwóch pozostałych odkrywamy po pięć kart – reszta stworzy zakryty stos dobierania.

Budynki umieszczamy w górnym rzędzie – na początku stanowić je będą wyłącznie budynki podstawowe (specjalnie oznaczone na rewersie) – pozostałe znajdą się w zakrytym stosie dobierania.

Gdzieś obok powinny się znaleźć żetony punktów zwycięstwa.

Zestawem startowym każdego z nas jest kafelek z gotówką początkową – pierwszy gracz otrzymuje 3 monety, a każdy kolejny o jedną monetę więcej. To w zasadzie tyle. Możemy przystąpić do rozgrywki.

PRZEBIEG GRY

Zabawa przebiega wg klasycznego schematu, czyli po kolei, począwszy od pierwszego gracza, każdy z nas wykonuje czynności przewidziane w swojej kolejce. 

W niej przeprowadzamy aktywacje posiadanych budynków (jeden raz) oraz możemy zakupić jedną kartę. Tutaj ważna zasada – wszystkie zasoby trzymamy na ręce (z ograniczeniem maksymalnie siedmiu kart), budynki z kolei umieszczamy na stole.

Generalnie mamy dwa sposoby kupna karty. Możemy zatem nabyć taką kartę z rynku (w zależności od wymagań kupowanej karty) albo oddając za nią zasoby widoczne na tej karcie (np. do zdobycia chleba będziemy potrzebować mąki i kamienia), albo pokazując, że dany zasób mamy na ręce (przeważnie jednak będziemy coś odrzucać). 

Możemy również zapłacić za dany zasób lub budynek odrzucając karty z ręki o wskazanym koszcie (każda karta ma swoją wartość wyrażoną w monetach). Przykładowo kupno mięsa o koszcie 8 będzie wymagało pozbycia się z ręki desek (koszt 5) oraz włóczki (koszt 3) lub innej dowolnej kombinacji, przy czym jeśli nadpłacimy, to reszty nie otrzymamy.

Budynki, oprócz punktów zwycięstwa, przeważnie dają nam dodatkowe możliwości, z których korzystamy w momencie aktywacji danego budynku. Pozawalają np. zmienić dany zasób w inny (o ile takowy zasób znajduje się na rynku – to bardzo ważne obostrzenie) lub otrzymać dodatkowe punkty zwycięstwa.

Po wykonanej akcji, uzupełniamy rynek kart i kolejka przechodzi na następnego gracza.

ZAKOŃCZENIE GRY

Cała zabawa kończy się, gdy będzie miał miejsce jeden z dwóch możliwych przypadków, tj. gdy jednemu z graczy uda się zdobyć 10 punktów wpływu (zdecydowanie częstszy przypadek, przynajmniej w naszym przypadku) lub też wyczerpie się pula żetonów wpływu. W pierwszym przypadku zwycięzca jest oczywisty, w drugim – wygrywa ten, kto tych punktów uzbierał najwięcej.

WRAŻENIA

Little Factory od początku naszej znajomości przypadła nam do gustu. Oczywiście nie jest to w żadnym stopniu przełożenie planszowej Little Town na wersję karcianą. Owszem można odnaleźć kilka podobieństw, które głównie sprowadzają się do tego samego stylu graficznego oraz jakiś mechanicznych rozwiązań, ale to tak naprawdę dwie różne gry i nie ma sensu ich ze sobą porównywać. Co takiego zatem nas przekonało do tej gry? Po kolei zatem.

Po pierwsze - bardzo proste zasady. Nie ma tutaj żadnej większej filozofii, żadnych odstępstw, kruczków, etc. Mamy do wykonania dwie możliwe akcje, których efekt końcowy jest do siebie trochę podobny (przeważnie pozyskujemy nową kartę zasobu). Dzięki temu gra jest łatwa do wytłumaczenia.

Po drugie - wiele dróg do zwycięstwa. Proste zasady nie oznaczają banalnej rozgrywki. Trzeba się trochę nakombinować, żeby okazać się zwycięzcą. Trzeba próbować poukładać sobie w głowie wszystkie ścieżki, które doprowadzą nas czy to do realizacji celu, którym generalnie jest wzniesienie budynku budynku (za to są punkty zwycięstwa, czy też odpalenie budynku, który daje punkty zwycięstwa. W tym celu będziemy nabywać zasoby, wymieniać je na inne. Będziemy kombinować z różnymi możliwościami, próbować obrać jak najwłaściwsze ścieżki. A te będą pogmatwane, czasem wręcz gdzieś się urwą, bo nie będziemy w stanie pozyskać danego zasobu.

Gra jest wybitnie taktyczna (szczególnie w większym składzie) i musimy na bieżąco reagować na to, co się dzieje na stole. Skoro czegoś nie udało się zakupić, bo ktoś nam sprzątnął daną kartę sprzed nosa, musimy spróbować kombinować drogą okrężną. Cały czas tak to będzie wyglądało. Kart jest mało, zasobów brakuje, może się zdarzyć nawet tak, że danego budynku nie uda się nam odpalić w trakcie gry ani razu. Musimy być po prostu bardzo elastyczni i przygotowani na ciągłe zmiany w naszej strategii.

Po trzecie – mechanika. Co prawda nie ma w niej nic odkrywczego, czego byśmy nie spotkali w innych grach. Jest przerabianie jednych zasobów w inne. Jest aktywacja zdobytych kart (w naszym przypadku budynków). Jest wspólny rynek, z którego wszyscy staramy się czerpać. To wszystko już było i to nie raz, i nie dwa. Łącznie jednak dają nam całkiem przyjemną mieszankę, która naprawdę może się podobać i dawać przyjemność z gry.

Po czwarte – interakcja. Co prawda sprowadza się ona do podbierania kart z rynku, jednakże ma ona decydujący wpływ na to co zrobimy (lub czego nie zrobimy) w danej rundzie (a czasem i rundach). Przeważnie otrzymujemy rykoszetem, gdyż w Little Factory raczej każdy dba o siebie i zwyczajnie nie zawsze jest czas na to, żeby zrobić komuś psikusa zabierając kartę, która nam się nie przyda.

Po piąte – skalowalność. W każdym składzie gra się bardzo dobrze, chociaż inaczej. W dwie osoby jesteśmy w stanie coś przewidzieć, coś zaplanować, popatrzeć się na to, co robi przeciwnik. Im nas więcej, tym sytuacja robi się bardziej dynamiczna i następuje szybszy przemiał kart, a co się z tym wiąże, sytuacja na rynku ulega znaczącym zmianom. Dlatego też na bieżąco musimy reagować na to wszystko.

Po szóste – czas gry. Mniej więcej 10 minut na gracza. Jak na ten typ rozgrywki to akurat. Nie za dużo, nie za mało.

Po siódme – regrywalność. Jak już wspomniałem, mamy wiele dróg do zwycięstwa. Za każdym razem mamy nieco inny zestaw kart na stole, co z automatu sprawia, że będziemy musieli grać nieco inaczej niż w partiach poprzednich. Za każdym razem zdobywanie punktów wpływu będzie musiało wyglądać inaczej.

Po ósme – oprawa graficzna, jak już wspomniałem utrzymana dokładnie w tym samym stylu co i Little Town. Fajne, w klimacie Settlersów czy też Osadników naprawdę umilają rozgrywkę. Oczywiście grafiki mogą nieco wprowadzić w błąd, bo nie jest to gra dla dzieci. Myślę, że ten wiek minimalny ustawiony na poziomie 12 lat jest posunięciem przemyślanym. Nie twierdzę, że młodsze dzieci nie zagrają. Bynajmniej, ale obawiam się, że nie będą w stanie stanąć w szranki z kimś starszym, jak równy z równym.

Czy gra ma zatem jakieś wady? To zależy jak na to spojrzeć. Mamy bowiem budynki, często dość drogie w zakupie, jednakże możemy mieć ogromny problem ze skorzystaniem z możliwości jakie nam dają. Jest losowość kart, są inni gracze – a to sprawia, że na rynku nie będzie kart, które moglibyśmy przerobić na inne. To specyficzne ograniczenie, które czasem potrafi frustrować, że nie jesteśmy w stanie postawić tej kropki na „i”. Dlatego tak ważne jest myślenie z wyprzedzeniem, żeby później mieć z takimi sytuacjami jak najrzadziej do czynienia.

Podsumowując: Little Factory to szybka i emocjonująca karcianka. Oferuje całkiem ciekawe doznania intelektualne w dość krótkim czasie rozgrywki. Jest prosta do nauczenia, świetnie wygląda. Zdecydowanie godna polecenia.


PLUSY:

+ proste zasady,
+ wiele dróg do zwycięstwa
+ znakomita oprawa graficzna,
+ przyzwoita skalowalność,
+ krótki czas rozgrywki,
+ wysoka regrywalność.

MINUSY:

- trochę losowości.




Liczba graczy: 1-4 osoby
Wiek: od 12 lat
Czas gry: 20-40 minut
Rodzaj gry: gra karciana, 
gra strategiczna
Zawartość pudełka:
* 44 karty zasobów,
30 kart budynków,
12 żetonów punktów wpływu,
4 kafelki monet startowych,
* instrukcja do gry,
* instrukcja do gry solo.
Wydawnictwo: Portal Games
Projektant: Shun Taguchi, Aya Taguchi
Ilustracje: Sabrina Miramon, 
Hotori Satose (里瀬ほとり),
 Aya Taguchi
Cena: 50-80 zł

Serdecznie dziękujemy Portal Games za przekazanie egzemplarza gry do recenzji. 


Galeria zdjęć:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz