Strony

piątek, 13 maja 2022

Moje skarby - recenzja gry wydawnictwa Rebel

Mogę zadać chyba retoryczne pytanie, czy każdy z nas nie miał takich etapów w życiu, że zbierało się różne rzeczy-pamiątki z różnych zakątków globu. Kamyki, muszelki, przypinki, butelki… i tak można długo wymieniać. Anglicy mają na to takie piękne określenie jak whatnot, co w wolnym tłumaczeniu znaczy właśnie takie coś, coś takiego. Patrzę po naszych dzieciakach jak zbierają takie kompletnie niepotrzebne rzeczy, które zagracają tylko półki. Nie marudzimy, bo coś takiego robiliśmy sami będąc dziećmi…

Podejrzewam, że podobne odczucia mieli Eduardo Baraf, Steve Finn, Keith Matejka – autorzy gry, której oryginalny tytuł to właśnie Whatnot Cabinet – czyli szafka na różne skarby. Jakiś czas temu dzięki wydawnictwu Rebel otrzymaliśmy polskie wydanie tej gry, opatrzone trafnym tytułem Moje skarby. Jest to abstrakcyjna gra logiczna, a że takie uwielbiamy, więc z automatu trafiła na nasz radar. A czy trafiła również w nasze gusta? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w niewielkim pudełku, wypełnionym jednakże po brzegi zawartością. Cóż więc znajdziemy w środku? Ano nasze gablotki do przetrzymywania skarbów w postaci planszetek graczy. Także planszę podróży, dzięki której ustalać będziemy kolejność podczas gry oraz wykonywać akcje. Do zaznaczania tego otrzymaliśmy solidne, duże, drewniane pionki. Skarby reprezentowane są przez specjalne kafelki, które losujemy z gustownego woreczka.

W trakcie gry korzystać będziemy z kart (cudów i kolekcji), dzięki którym otrzymamy dodatkowe punkty. Całość uzupełniają żetony punktów, karty pomocy oraz zestaw dla wariantu solo.

Jakościowo wszystko wypada naprawdę znakomicie. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić. W dodatku mamy również bardzo funkcjonalną i przemyślaną wypraskę, dzięki której wszystkie elementy mają swoje miejsce. Załączona instrukcja napisana jest zdecydowanie poprawnie z mnóstwem przykładów, dzięki czemu zrozumienie zasad nie sprawia żadnych trudności.

CEL GRY

Któż nie lubi zbierać ciekawych przedmiotów, które często można znaleźć na przeróżnych szlakach, plażach czy w głębokiej dziczy? Jednak niewielu jest prawdziwych kolekcjonerów, potrafiących stworzyć naprawdę unikatowe zbiory. Zostań jednym z nich i wyrusz w niesamowitą podróż w poszukiwaniu nowych, wyjątkowych przedmiotów i stwórz kolekcję, która wypełni Twoją gablotkę różności!

Moje skarby to abstrakcyjna gra logiczna, w której to przyjdzie nam zapełniać nasze gablotki jak najbardziej opłacalnym zestawem kafelków. W każdej rundzie czeka nas podróż, której owocem będą nowe skarby, a dla zwycięstwa kluczowe będzie odpowiednie umieszczanie ich w rzędach i kolumnach naszego regału. Oczywiście wszystko zostało odpowiednio wycenione i ten, kto uzbiera tych punktów najwięcej, ten okaże się zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Ten etap jest prosty. Na środku stołu umieszczamy planszę podróży. Jest ona podzielona na dwie części. Górna to tor kolejności, a dolna to pola akcji. Począwszy od pierwszego gracza po kolei umieszczamy nasze pionki w górnym rzędzie.

Z woreczka losujemy cztery kafelki tworząc z nich tzw. łono natury. Następnie losujemy pięć kart natury oraz jedną kartę cudu, które umieszczamy nad planszą. Żetony punktowe stanowią umieszczamy gdzieś obok, tworząc z nich pulę wspólną.

Zestawem startowym jest planszetka-gablotka oraz pionek (dwa w wariancie solo i dwuosobowym) w wybranym kolorze - ten pionek powędrował na planszę natury. Możemy rozpocząć rozgrywkę.

PRZEBIEG GRY

Cała zabawa przebiega na przestrzeni dokładnie sześciu rund. W każdej z nich przyjdzie nam posyłać naszego pionka w celu zdobycia nowych skarbów do naszej gablotki.

Jak to wygląda? Jak już wspomniałem, na planszy natury mamy dwa rzędy. Górny (zwany polem widokowym) oznacza kolejność wykonywania akcji, a dolny to miejsce wykonania akcji.

Pierwszy gracz posyła swojego pionka na jedno z pięciu dostępnych pól akcji, wykonuje tę akcję i kolejka przechodzi na następnego gracza, który również posyła swojego pionka na jedno z pól akcji, przy czym nie może już wybrać pola zajętego przez innego gracza.

Przyjrzyjmy się zatem akcjom. Pierwsze pole pozwala nam na dobranie z woreczka trzech kafelków, wybranie dwóch a trzeci wędruje na łono natury.

Drugie pole umożliwia dobranie z woreczka dwóch płytek oraz wybranie jednej z nich. Drugą umieszczamy na łonie natury, z której dobieramy jeszcze jedną płytkę.

Trzecia akcja to dołożenie jednego kafelka z worka a następnie dobranie dwóch. Czwarta jest bardzo podobna, tylko zamiast jednego, dokładamy z worka dwa kafelki.

W piątej akcji odrzucamy wszystkie płytki z łona natury a następnie dobieramy z worka cztery nowe, z których to wybieramy dwa.

Generalnie w każdej rundzie musimy zdobyć dwa kafelki, a następnie umieścić je w naszej gablotce. Jeśli zapełnimy w ten sposób rząd albo kolumnę, to zaznaczamy to umieszczając przy niej żeton punktowy.

Generalnie skarby zostały podzielone na pięć różnych rodzajów w pięciu różnych kolorach. I teraz, jeśli uda się nam się zapełnić kolumnę czterema płytkami w tym samym kolorze, to zgarniamy za to 4 punkty (kładziemy żeton o tej wartości), a jeśli znajdą się w niej kafle w czterech różnych kolorach – to otrzymamy nagrodę dwóch punktów. Jeśli nie spełnimy żadnego z tych warunków, to wykładamy żeton stroną bez punktów.

W przypadku rzędów zbieramy rodzaje przedmiotów. Za trzy takie same otrzymujemy 3 punkty, a za trzy różne – 1.

Warto jeszcze wspomnieć o kartach cudów. Pierwszy gracz, który spełni wymogi danej karty (np. umieści kilka takich samych przedmiotów w gablocie) zabiera kartę do siebie. Przyniesie mu ona dodatkowe punkty na koniec gry.

Po zakończeniu rundy pionki znajdujące się na polach akcji przenosimy do górnego rzędu, na pole w odpowiadające polu akcji. Następnie odrzucamy wszystkie niewykorzystane kafle z łona natury i dobieramy cztery nowe.

ZAKOŃCZENIE

Zabawa kończy się po rozegraniu ostatniej, szóstej rundy. Każdy z nas powinien mieć zapełnioną swoją gablotę dwunastoma skarbami. Możemy przystąpić do podliczenia punktów. Te zdobywamy za wiersze i kolumny, za zdobyte karty kolekcji, za kartę cudu (punktują nam konkretne przedmioty) oraz za miejsce na polu widokowym (punktują pierwsze trzy pola). Ten, kto uzbierał najwięcej punktów, ten zostanie zwycięzcą.

WRAŻENIA

Nie będę ukrywał, że mamy słabość do abstrakcyjnych gier logicznych. W szczególności do takich, które oprócz fajnej mechaniki, pięknie prezentują się na stole. Dlatego też z Moimi skarbami szybko się polubiliśmy.

Jak większość znanych mi gier z tej kategorii, tak i Moje Skarby są proste do nauki. Jedyną kwestią, którą musimy sobie przyswoić to tych pięć akcji. Na początku pewnie będziemy mieć chwilę zawahania, co i jak, ale bardzo szybko opanujemy to i gra będzie po prostu płynna. Godnym pochwały rozwiązaniem jest karta pomocy, która zwłaszcza na początku będzie często używana.

Oczywiście jak w większości znanych mi abstraktów logicznych temat gry jest niejako przyczepiony do mechaniki. Moje skarby nie są tutaj żadnym wyjątkiem. Gra mogłaby być o w zasadzie wszystkim. Czy to zarzut? Bynajmniej. To częste w tego typu grach. Tutaj największe znaczenie ma dobra mechanika, bez której nawet najpiękniejsza gra z super komponentami byłaby jedynie wydmuszką.

Całe szczęście w przypadku Moich skarbów mechanika jest bardzo przyjemna i te wszystkie trybiki się ze sobą zazębiają. Mamy do czynienia z przestrzenną łamigłówką na planszy o wielkości 3x4 pola. To na tym niewielkim obszarze przyjdzie nam umieszczać różne przedmioty w różnych kolorach. wbrew pozorom nie jest to wcale takie proste i trochę jednak zależy i od losu, i od samych przeciwników. W każdej rundzie dokładamy dwa skarby licząc na to, że w kolejnych trafimy na takie, które będą nam pasowały. To takie trochę kuszenie losu, bo ten wcale nie musi być dla nas łaskawy i może nam pokrzyżować plany.

Do tego dochodzi fajnie rozwiązana kwestia kolejności w danej rundzie. Pierwszy gracz oczywiście ma największą przestrzeń decyzyjną co do wyboru akcji, którą chce zrealizować w swojej kolejce. Te niby są do siebie podobne, ale jednakże idąc od lewej, każda kolejna jest mocniejsza od poprzedniej. Zatem będąc pierwszy mamy wybór jednej z pięciu akcji, kolejny gracz już ma jedną możliwość mniej. Coś jednak za coś. Im „mocniejszą” akcję wybierzemy, tym w kolejnej rundzie będziemy dalej na torze kolejności. A do tego dochodzi jeszcze możliwość zdobycia dodatkowych punktów w ostatniej kolejce za umieszczenie swojego pionka na polach 1-3 na torze kolejności (co oznacza, że musieliśmy wybrać słabszą akcję w swojej ostatniej kolejce).

Warto jeszcze wspomnieć o kafelkach specjalnych. Jeden po prostu daje nam dodatkowe punkty na koniec gry, ale w zamian za to każe dobrać skarb z woreczka, co się wiąże z ryzykiem otrzymania niepotrzebnej płytki. Coś za coś. drugi z kolei – możliwość wykonania nieco zubożonej akcji numer 5 – co jest dobrym sposobem na zdobycie potrzebnego kafelka a przy okazji możliwością popsucia komuś planów, gdy usuniemy z obszaru gry wypatrzony przez niego skarb.

Bardzo dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie kart kolekcji, dzięki którym otrzymujemy dodatkowy cel w grze. Bierzemy bowiem udział w wyścigu o to kto pierwszy wykona dane zadanie, dzięki czemu zgarnie kartę a wraz z nią dodatkowe punkty. Jest o co walczyć, bo tych kilka oczek więcej potrafiło nie raz i nie dwa przechylić szalę zwycięstwa na czyjąś kolej. Mamy dodatkowo kartę cudów, która jest celem wspólnym dla wszystkich graczy i dostarcza nam punktów w zamian za określone skarby zebrane w naszej gablocie.

Mamy zatem całkiem ciekawą interakcję. Mamy wyścig po karty oraz podbieranie sobie kafelków skarbów. W tym drugim przypadku ciężko o celowe działanie. Gra jest dość krótka i w zasadzie nie ma tutaj przestrzeni na dobieranie płytek tylko po to, żeby komuś utrudnić życie. Każdy zbiera te skarby, żeby samemu jak najwięcej na nich skorzystać. Wszelkie niecne (z naszego punktu widzenia) zagrania przeciwników skutkujące sprzątnięciem nam sprzed nosa TEGO kafelka są raczej dziełem przypadku niż celowego zagrania.

Wspomniana wyżej losowość zarówno doboru płytek z woreczka, jak i dociągu kart, sprawia, że gra jest zdecydowanie regrywalna. Owszem, cały czas będziemy zapełniać to pole o wielkości 3x4, ale za każdym razem innymi płytkami w innych konfiguracjach.

Czas gry. Pudełkowe 20 minut w sumie zgadza się ze stanem faktycznym. To znakomity wynika. I to w zasadzie niezależnie od liczby graczy. Gra się też dobrze skaluje. W każdym składzie jest naprawdę dobrze. Szczególnie spodobał się nam tryb dwuosobowy, w którym każdy z nas posiada do dyspozycji dwa piony (dzięki czemu gramy przez trzy rundy). To sprawia, że nasze decyzje są nieco inne niż w 3-4 osoby i możemy sobie ustawić np. dwie kolejki po sobie, co przy ciekawym układzie odkrytych płytek na stole, może przynieść nam sporo korzyści.

Mamy też tryb solo (a nawet dwa). Szczerze mówiąc nie jestem fanem tego typu rozgrywek, ale z ciekawości sprawdziłem oba i każdy z nich daje radę, aczkolwiek i tak wolę rywalizację z żywym człowiekiem.

Aha, z jakiegoś powodu minimalny wiek gracza to 14 lat. Naszym zdaniem jest przesadzony. 10-latek spokojnie sobie poradzi z rozgrywką.

Podsumowując: Moje skarby to stosunkowo szybka abstrakcyjna gra logiczna. Nie jest specjalnie wymagająca, ale do zwycięstwa trzeba się troszeczkę przyłożyć. i efektowna

PLUSY:

+ proste zasady,
+ piękne wykonanie,
+ wysoka jakość komponentów,
+ dobra skalowalność,
+ krótki czas rozgrywki,

MINUSY:

- trochę losowości.



Liczba graczy: 1-4 osoby
Wiek: od 14 lat
Czas gry: 20 minut
Rodzaj gry: gra logiczna, 
gra familijna
Zawartość pudełka:
* 4 gablotki,
* plansza podróży,
* 4 karty pomocy,
* 12 kart kolekcji,
* 5 kart cudów,
* 12 kart rywala do wariantu 1-osobowego,
* 85 kafli różności,
* 8 pionków,
*72 żetony punktów,
*woreczek,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Rebel
Projektant: Eduardo Baraf, 
Steve Finn,
 Keith Matejka
Ilustracje: Kim Robinson, 
Beth Sobel
Cena: 80-140 zł (V 2022 r.)

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.



Grę Moje skarby kupicie w sklepie Rebel.

Galeria zdjęć:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz