Strony

niedziela, 21 lutego 2021

SPEKTRUM: mniej więcej - recenzja gry Wydawnictwa Rebel.

Wolfgang Warsch jest jednym z tych autorów, którego gry wywołują dużo emocji. To co wyszło spod jego ręki ma znamiona oryginalności. Warto wspomnieć kilka jego tytułów, które wywołały całkiem sporo zamieszania wśród graczy: The Mind (bardzo oryginalna gra, opierająca się na specyficznym mechanizmie), Ganz Schoen Clever (mające już dwóch następców – jeden z najlepszych roll&write’ów), czy też Szarlatani z Pasikurowic (gra, która otrzymała wyróżnienie w postaci Kennerspiel des Jahres 2018).

Na naszym blogu pisaliśmy o innych jego grach, które to bardzo przypadły nam do gustu: specyficznej grze kooperacyjnej Fudżi i roll&write’owej wariacji na temat Tetrisa, czyli Brikks. Tym razem na tapet trafia trzecia gra Austriaka (stworzona przy współudziale Alexa Hague, Justina Vickersa), czyli Spektrum. Gra, która można powiedzieć zdobyła uznanie graczy. Została bowiem wyróżniona bardzo wartościową nagrodę w postaci Golden Geeka 2019 w kategorii Najlepsza gra imprezowa.

W niniejszej recenzji postaramy się odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie ta gra jest tak dobra, czy niekoniecznie. Zapraszam zatem do lektury.




CO ZAWIERA GRA

W dość dużym pudle nie znajdziemy specjalnie dużo komponentów. Znajdziemy w nim całe mnóstwo dwustronnych kart podzielonych na dwie (nienazwane) kategorie, czyli łatwiejsze i trudniejsze. Znajdziemy trzy kartonowe znaczniki. Osią gry będzie plastikowy mechanizm, zwany (bardzo trafnie zresztą) przez instrukcję „wielkim plastikowym wihajstrem z kołem obrotowym i wskazówką”. Co ciekawe, w środku znajdziemy plastikową wypraskę będącą jednocześnie czymś w rodzaju planszy. W niej umieścimy to nasze ustrojstwo, tam też umieszczać będziemy karty. W końcu zdobycze punktowe też będziemy zaznaczać umieszczając znaczniki w odpowiednich przegródkach.

Załączona instrukcja jest dość krótka, zwięzła i napisana poprawnie. Aczkolwiek po jej lekturze na sucho miałem problem z załapaniem o co w tym wszystkim chodzi. Wystarczyło zagrać i wszystko stało się proste.

CEL GRY

Spektrum jest grą drużynową (przynajmniej w podstawowym wariancie gry). Zadaniem grupy co rundę będzie ustawianie czerwonej wskazówki jak najbliżej środka kolorowego celu. W tym celu otrzymamy wskazówkę od osoby, która wcieli się w rolę podpowiadacza. Im lepiej zrozumiemy tę osobę, tym więcej punktów będziemy w stanie zdobyć. Wygra ta drużyna, która jako pierwsza zdobędzie 10 punktów.

PRZYGOTOWANIE GRY

Wszystko trwa ekstremalnie krótko, wszystko czego nam potrzeba do zabawy znajduje się w pudełku, które w trakcie gry będziemy sobie podawać. W zasadzie nie ma potrzeby wyciągania żadnych elementów. Przed rozpoczęciem gry musimy umieścić mechanizm w przeznaczonym do tego otworze w wyprasce. Następnie w odpowiednie miejsca wkładamy dwa znaczniki drużyn a także znacznik głosowania.

Dzielimy się na dwie równe drużyny a następnie wybieramy po 1 graczu z każdej drużyny, który wcieli się w podpowiadacza. Co ważne, drużyna, która gra jako pierwsza, zaczyna bez żadnych punktów. Natomiast drużyna, która gra jako druga, otrzymuje na początku gry 1 punkt. I to w zasadzie tyle.
PRZEBIEG GRY

Sama gra jest banalnie prosta, natomiast jej wytłumaczenie za pomocą samych słów aż tak proste nie jest. Gra podzielona jest w na cztery fazy. Omówmy je po kolei.

1) Faza podpowiadacza. Osią całej gry jest ten okrągły mechanizm z wajchą. Wyobraźmy sobie, że wyglądem przypomina on zegar, przy czym widoczna jest jedynie jego górna połowa. Podpowiadacz kręci tarczą tego „zegara” uprzednio zakrywając go za pomocą ww. wajchy. Następnie dobiera kartę spektrum. Widnieją na niej dwa przeciwstawne terminy jak zimny-gorący, duży-mały, etc. Tę kartę umieszcza się w specjalnym miejscu przed tarczą. Widzimy zatem, która część naszego „zegara” odpowiada jednej z odpowiedzi. Następnie kręci kołem (czyli tarczą zegara) i odsłania ją. Widzi coś w rodzaju wskazówki umieszczonej pomiędzy godziną 9.00 a 3.00. To jest cel, do którego dążyć będzie reszta drużyny. W jaki sposób? Musi posłuchać podpowiedzi. Jest nią słowo (przeważnie rzeczownik), który można opisać jednym i drugim słowem. Po jego wypowiedzeniu, nie może już udzielać żadnych dalszych wskazówek. Następnie zasuwa z powrotem koło i przekazuje w ręce drużyny.

2) Faza aktywnej drużyny. Zadanie podpowiadacza takie proste nie jest, gdyż hasło musi naprowadzić resztę drużyny na miejsce tej „wskazówki”. To nie jest odpowiedź na zasadzie, czy coś jest duże czy małe, ale jak duże lub jak małe. W tym celu drużyna będzie się naradzać i ustalać, co „poeta miał na myśli”. Po ożywionej (mam nadzieję) dyskusji, drużyna musi podjąć decyzję co do swojej odpowiedzi. W tym celu przesuwa czerwony wskaźnik na wybraną „godzinę”

3) Faza wyboru strony. Do zabawy włącza się drużyna przeciwna. Jej zadaniem jest określenie, czy faktyczna odpowiedź znajduje się po lewej, czy po prawej stronie wskaźnika ustalonego przez drużynę aktywną.

4) Faza punktowania. Pewnie najbardziej emocjonująca, gdyż w tym momencie odsłaniamy tarczę. Tutaj kilka słów na temat tego jak wygląda cel, do którego zmierza drużyna z pomocą podpowiadacza. Otóż swoją konstrukcją przypomina on tarczę. Po środku mamy pole, za które otrzymamy najwięcej punktów, po obu stronach są jeszcze dwa inne pola, za które również coś otrzymamy, ale oczywiście odpowiednio mniej. Aktywna drużyna zdobywa punkty, jeśli wskazówka znajduje się w ob­rębie ww. kolorowego celu. Liczba punktów zależy od wartości na kolorowym polu – maksymalnie możemy zdobyć 4 punkty, minimalnie - dwa. Pod warunkiem, że oczywiście trafiliśmy do „tarczy”.

Drużyna przeciwna otrzymuje 1 punkt, jeśli zgadła, po której stronie wskazówki znajduje się środek celu. Jeśli aktywna drużyna trafiła w sam środek (czyli pole o wartości 4 punktów), drużyna przeciwna nie zdobywa punktów. Punkty zaznaczamy poprzez przełożenie znacznika punktacji do odpowiedniej przegródki.

Kolejka przechodzi do drużyny przeciwnej i zabawa trwa dalej.

ZAKOŃCZENIE

Zabawa kończy się w momencie, gdy jednej z drużyn uda się zgromadzić 10 punktów.

WRAŻENIA

Wolfgang Warsch po raz kolejny pokazał, że jest nietuzinkowym twórcą gier planszowych. Że ciągle szuka nowych rozwiązań, nowych dróg, którymi żaden twórca nie podążał. Po przeczytaniu instrukcji Spektrum miałem mieszane uczucia. Zupełnie niepotrzebnie. To przede wszystkim niesamowita prostota. Wiem, że instrukcja może wydawać się zawiła (może to jak odniosłem tylko takie wrażenie). Jednakże wystarczy, żeby ktoś pokazał nam (nawet poprzez filmik na YT), żebyśmy zobaczyli, że całość można skrócić do kilku dosłownie zdań.

Oryginalny tytuł tej gry to Wavelenght. W języku angielskim często możemy spotkać się z określeniem „to be on the same wavelenght” co tłumaczy się jako „nadawać na tych samych falach”. Idealnie oddaje to sens samej rozgrywki, w której to jedna osoba zadaje reszcie jakieś hasło, używając karty z możliwymi przeciwstawnymi odpowiedziami. Celem grupy jest właśnie próba nadawania na tych samych falach z podpowiadaczem i odgadnięcie jak on by się zapatrywał na dane hasło. Czy byłby bardziej w tę czy tamtą stronę, i o ile bardziej. To rodzi naprawdę ciekawe dyskusje a często wyciąganie wspomnień, jak w danej chwili się zachował. Dzięki temu rodzi się mnóstwo pozytywnych emocji.

Gra przez to ma pewną może nie wadę, ale właściwość, którą spotkamy w Dixicie i grach opartych na tej mechanice. Zdecydowanie lepiej wypada w gronie osób, które się znają, które dzielą ze sobą wspólne wspomnienia, które posiadają wzajemną wiedzę na temat różnych poglądów, zachowań, przekonań, etc. Wtedy jesteśmy w stanie postawić się w roli podpowiadacza i podjąć próbę udzielenia właściwej odpowiedzi z pewnym marginesem błędu. Podobnie jak w wielu grach imprezowych, jakość samej zabawy zależy od towarzystwa. Jeśli będzie chętne do rozmów, dyskusji, innymi słowy, jeśli udzielą się im emocje, to będzie naprawdę znakomita zabawa. W przeciwnym razie, powiem szczerze, że szkoda czasu. Gra stanie się nudna, bezpłciowa i lepiej ten czas poświęcić na coś innego.

Ciekawym rozwiązaniem, które zmierza do wyrównania szans, gdy jednej drużynie idzie za dobrze jest tzw. zasada wyrównywania szans. Każda bowiem drużyna ma szansę nadrobić braki, jeśli idzie jej nie najlepiej. Otóż, jeśli aktywna drużyna zdobędzie 4 punkty (trafi w środkowy pasek celu), a mimo to wciąż przegrywa po fazie punktacji, ma prawo do rozegrania kolejnej tury (zmianie ulega tylko osoba podpowiadacza). Zatem odpada taka sytuacja (której osobiście nie lubię), gdy w pewnym momencie jedna drużyna znacząco wyprzedza drugą, przez co ta druga traci wszelką motywację do gry, bo ma świadomość, że nie ma szans na dogonienie tej pierwszej.

Gra przeznaczona jest dla większej liczby graczy. Tak, by mogli utworzyć dwie drużyny. Więc najlepiej, żeby było nas co najmniej czworo. Najlepiej jednak jeszcze więcej, żeby można było z kimś podyskutować. W mniejszym (nawet dwuosobowym) składzie można również zagrać. Wtedy zmienia się charakter zabawy z rywalizacji na kooperację. Walczymy po prostu przeciw tabelce, chcąc zgromadzić jak najwięcej punktów. Ten wariant nie jest zły, ale jest słabszy niż ten normalny.

Regrywalność jest ogromna. Z jednej strony mamy mnóstwo kart. Kart łatwiejszych i trudniejszych (zawierających nieco trudniejsze pojęcia). Do tego dochodzi losowość samego celu. Więc mając wyłożoną kartę ciepło-zimno, w zależności od położenia celu, podpowiadacz będzie musiał dać inną wskazówkę.

Czas gry oczywiście zależy od samych graczy. Od tego jak się będzie toczyła zabawa w sensie osiąganych punktów. Dychę możne przekroczyć w trzech rundach, ale i dziesięciu. Ponadto dyskusje mogą być dłuższe i krótsze. Pojedyncza partia, przynajmniej w naszym przypadku wahała się pomiędzy pudełkowymi dwoma a trzema kwadransami, ale jestem w stanie wyobrazić sobie i dłuższe i krótsze partie.

Nas Spektrum zachwyciła. Prostotą, innością, a przede wszystkim dobrą zabawą. Zabawą, która potrafiła wyzwolić mnóstwo emocji. Czy polecamy zatem Spektrum? I tak i nie. Już pisałem, że zabawa zależy od towarzystwa i jego chęci na taką rozrywkę. Jeśli nie macie takich ludzi pod ręką, to Spektrum może (choć nie musi) sprawić zawód i nie dostarczy Wam godziwej rozrywki. Jeśli jednak macie zgraną ekipę, znacie się, lubicie słowne gry imprezowe, to nie ma co się wahać. Zyskacie fantastycznego kompana Waszych spotkań.



PLUSY:

+ ogromna regrywalność,
+ solidne wykonanie,
+ banalne zasady,
+ oryginalna mechanika,
+ przyzwoita skalowalność,


MINUSY:

- jakość rozgrywki zależy od samych graczy – może być super, a może być beznadziejnie.





Liczba graczy: 2-12 osób
Wiek: od 14 lat
Czas gry: 30-45 minut
Rodzaj gry: gra rodzinna, 
gra imprezowa, 
gra słowna
Zawartość pudełka:
* 126 dwustronnych kart spektrum,
* 3 znaczniki,
* plastikowy mechanizm,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 90-130 zł (II 2021 r.)
Autor: Alex Hague, 
Justin Vickers, 
Wolfgang Warsch
Ilustracje: Nan Na Hvass, 
Sofie Hannibal

 Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.


Grę Spektrum możecie kupić w sklepie Rebel.

 Galeria zdjęć:


Galeria zdjęć:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz