Strony

czwartek, 14 maja 2020

SHERLOCK: być jak Pan Holmes - recenzja gry wydawnictwa Nasza Księgarnia


Patrząc na to, co się dzieje w świecie planszówek, można dostrzec pewne trendy, którymi podążają twórcy gier. Na pewno swoje pięć minut mają wszelkie gry roll & write (albo flip & write), czy generalnie związane z rysowaniem czegoś na specjalnych kartkach papieru. Na pewno też swoje pięć minut mają gry związane z escape roomami, czyli takie, w których mamy do rozwiązania szereg łamigłówek, co w jakimś stopniu emuluje wizytę w takim prawdziwym ecape roomie.

Nie da się ukryć, że sporą popularność mają gry, w których wcielamy się w detektywów śledczych i staramy się rozwiązać zagadki kryminalne. Pisaliśmy już na naszym blogu o Detektywie i Kronikach zbrodni. Czas na Sherlocka wydanego przez Naszą Księgarnię. Czy spodobała się nam tak jak te dwie pierwsze? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Dotychczas w serii ukazały się trzy gry: Klątwa Inków, Śmierć 4 lipca i Ostatnie wezwanie. Żeby być dokładnym, to mamy też wersję demo pt. Jak kamień w wodzie – nie jest ona jednak dostępna w normalnej sprzedaży. My mieliśmy przyjemność zagrać w dwie pierwsze (jak również w demo) i o nich piszemy.

Poszczególne gry nie są ze sobą w żaden sposób powiązane fabularnie. To co ich łączy to dokładnie taka sama mechanika. Każda gra z serii zamknięta została w niewielkim pudełeczku. W nim znajdziemy tylko i aż talię kart. Tak, te kilkadziesiąt kart ma zapewnić nam dobrą zabawę w detektywów.

Do tego załączona została niewielka instrukcja, w której przedstawione zostały w telegraficznym skrócie zasady gry. Instrukcja zawiera też fragment zaklejony (żeby nie robić spoilerów przed zakończeniem rozgrywki), który ujawniamy na sam koniec gry, gdy zechcemy rozwiązać sprawę.

CEL GRY

Sherlock jest grą kooperacyjną, w której naszym zadaniem jest udział w śledztwie dotyczącym jakiejś zbrodni. Badając dowody będziemy wnikać w całą sprawę i nabierać swojego zdania. Na kończu czeka nas test, za którego rozwiązanie otrzymamy oceny. Oczywiście Sherlock jest grą po przejściu której, raczej już do niej nie wrócimy, bo będziemy znać zakończenie całej zabawy.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie całej zabawy rozpoczynamy od wstępu fabularnego. Możemy to zrobić na dwa sposoby – albo odczytać samemu na głos fragment w instrukcji albo skorzystać ze specjalnego kodu QR i odsłuchać głosu lektora (polecamy). Może to wydawać się nieistotne, ale nic bardziej mylnego. Warto uważnie tego odsłuchać, bo wprowadzi nas w samą rozgrywkę i nakreśli problem, z jakim będziemy się musieli zmierzyć.

Musimy przede wszystkim przygotować talię kart dla danej sprawy. Odkrywamy pierwszą kartę z talii oznaczoną nr 01 i umieszczamy ją na środku stołu. Resztę kart dokładnie tasujemy i każdemu z nas rozdajemy po 3 (lub 2 karty w większym składzie) karty. Z pozostałych kart tworzymy zakryty stos dobierania. Możemy przystąpić do śledztwa.

PRZEBIEG GRY

Mechanika gry jest banalna. W swojej kolejce mamy dwie opcje:

(I) możemy ujawnić jedną z kart z ręki - w takim przypadku czyta na głos tekst, który znajduje się na karcie, a następnie umieszcza ją na środku stołu – tak, żeby była widoczna dla wszystkich,

(II) możemy odrzucić bez pokazywania nikomu do pudełka. Musimy zatem zapamiętać jej treść, w żaden sposób nie zdradzając jej innym graczom. Wolno nam tylko przeczytać innym specjalnie wyróżniony tekst.

Wróćmy na chwilkę do samych kart. Są to fragmenty z jakiejś kartoteki policyjnej jakiegoś śledztwa. Znajdą się tam zeznania świadków, zdjęcia listy, SMS-y etc. Co ważne, część z nich jest zwykłym szumem informacyjnym, który będzie oddalał nas od właściwego rozwiązania. Sęk w tym, że my sami musimy oddzielić to ziarno od plew.

Po wykonaniu jednej z dwóch ww. akcji dobieramy kartę na rękę i swój ruch wykonuje następny gracz. Oczywiście podczas gry wolno nam rozmawiać na temat wszystkich ujawnionych kart, ale w żadnym przypadku nie możemy się dzielić wiedzą na temat kart odrzuconych. To możemy uczynić na końcu gry.

ZAKOŃCZENIE GRY

Gdy wykorzystamy wszystkie karty w grze, przechodzimy do kolejnego etapu, czyli sprawdzenia efektywności naszej wspólnej pracy. Teraz wszyscy możemy zebrać do kupy całą naszą wiedzę pochodzącą z kart ujawnionych i odrzuconych i stworzyć z tego spójną historię. Następnie rozklejamy arkusz, na którym znajdziemy 10 pytań. Na zamieszczone zostały prawidłowe wyniki oraz przebieg całej historii. Za poprawną odpowiedź otrzymujemy 2 punkty.

Niestety gra jest w jednym elemencie wredna. Pisałem wcześniej, że nie wiemy, które podpowiedzi są związane ze śledztwem, a które są tym całym szumem informacyjnym. Za każdą taką nieistotną kartę, którą ujawniliśmy otrzymujemy po jednym punkcie ujemnym. Ostateczny wynik (punkty za odpowiedzi minus punkty za szum informacyjny) porównujemy ze specjalną tabelką i na jej podstawie określamy czy byliśmy dobrzy czy niekoniecznie.

WRAŻENIA

Nasza przygoda z Sherlockiem rozpoczęła się od wersji demo tej gry (niedostępnej w sprzedaży), ale po jej rozegraniu mieliśmy ochotę na więcej i z ogromną radością zakończyliśmy obie przygody. Nie udało nam się osiągnąć poziomu Sherlocka Holmesa, ale i tak byliśmy zadowoleni z siebie.

Pierwsze wrażenie wynikające z obcowaniem z Sherlockiem było dziwne. Naprawdę dziwne. Wyglądało to tak, że otrzymujemy akty sprawy ale w totalnym misz maszu. W dodatku część informacji pochodziła chyba z jakiejś innej teczki. Allgemeine Bestürzung, jak mawiają Niemcy – totalna konsternacja. Z czasem zaczynamy dostrzegać, że w tym szaleństwie jest jednak metoda. Otrzymujemy coraz więcej informacji i zaczyna się nam klarować w głowie jakiś obraz. Zdecydowanie największą trudnością jest świadomość tego, że wśród wszystkich kart są takie, które utrudniają śledztwo, odwodzą od właściwego wątku, są po prostu tym szumem informacyjnym. Niestety nie mamy zielonego pojęcia, które karty są tymi właściwymi, a które nie. Gra wskazuje, że chcąc nie chcąc sześć kart musimy odrzucić, a czy będą to właściwe czy nie, no cóż, w tym przypadku liczymy na naszą intuicję i łut szczęścia.

Ten łut szczęścia przyda się też podczas dobierania kart. Są takie, które określiłbym kamieniami milowymi. Podczas gry w Śmierć 4 lipca poszło nam kiepsko. Rozwiązaliśmy test poprawnie, ale nakosiliśmy wiele niepotrzebnych kart. Wszyscy wspólnie stwierdziliśmy, że gdyby pewne karty pojawiły się wcześniej, to z pewnością uniknęlibyśmy tych kilku niepotrzebnych punktów ujemnych. Bywa.

Z pewnością przyda się też dobra pamięć. Musimy mieć w głowie te wszystkie karty, które odrzuciliśmy i skorzystać z tej wiedzy na końcu gry. Znowu pamiętając, że wśród odrzuconych kart pewnie były te właściwe i niewłaściwe. Z pewnością to unikanie tych niewłaściwych podnosi mocno poprzeczkę, bo tak do końca nie wiemy na czym stoimy i całą historię budujemy na takich troszkę kruchych fundamentach.

Sama rozgrywka przypomina nieco „dużego” Detektywa. Oczywiście porównanie jest nieco na wyrost. Tam jednak sama rozgrywka była nieco bardziej uporządkowana, aczkolwiek było nieco trudniej. Tutaj panuje dużo chaosu a karty potrafiły nas dokładnie jak i w Detektywie próbować wyprowadzić na manowce wprowadzając nieistotne wątki.

Podobnie zresztą na końcu gry czeka nas sprawdzian wiadomości, który nie jest tak oderwany od rzeczywistości jak w Detektywie. Pójdzie nam łatwo pod jednym warunkiem, że nie daliśmy się zwieźć i prawidłowo odtworzyliśmy sprawę. W innym przypadku może być ciężko. No i do tego te nieszczęsne punkty karne za niewłaściwie zatrzymane karty. Takie trochę karanie nas przez grę za to błądzenie we mgle. Trochę to wkurzające i myślę, że do końca niesprawiedliwe. Śledztwo pójdzie nam wzorowo, ale przez punkty ujemne możemy dużo stracić. Całkowicie niechcąco. Taka łyżka dziegciu.

Tak czy inaczej obcowanie z Sherlockiem to bardzo przyjemne doświadczenie i dobrze się przy niej bawiliśmy. Nie powiem, że nie było emocji. Bynajmniej. Było ich sporo. Głośne dyskusje, przekonywanie się nawzajem do swoich racji. No i sam test końcowy i ta niepewność. Dla nas bomba.

Mam świadomość, że Sherlock to gra jednorazowa, więc mówienie w jej przypadku z jakąkolwiek regrywalnością pozbawione jest sensu. Zapewnia nam dość intensywną rozrywkę na jakąś godzinę (nam przynajmniej tak wyszło). Zdecydowanie warto spróbować, zwłaszcza, że gra droga nie jest.

Póki co na rynku pojawiły się trzy części i mam nadzieję, że pojawią się następne. Jeśli się zastanawiacie się nad ich kupnem, to radzę się pospieszyć. Wydawnictwo poinformowało, że to, co mamy na rynku to jednorazowy nakład. Dodruków nie będzie.

Jeśli zatem kręcą was gry detektywistyczne pokroju Detektywa, to nie ma co się wahać i warto zaopatrzyć się w swoje egzemplarze Sherlocka. Póki jeszcze są.

PLUSY:

+ znakomita przygoda,
+ bardzo dobra fabuła,
+ klimat gry,
+ innowacyjne podejście do gry
+ banalne zasady,

MINUSY:

- niesprawiedliwy ocena końcowa.



Liczba graczy:  1-8 osób
Wiek: od 12 lat 
Czas gry:  ok. 60 minut 
Rodzaj gry:  gra strategiczna, 
gra kooperacyjna 
gra typu escape room
Zawartość pudełka:
* talia spraw,
* instrukcja.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Cena: ok. 25 (V 2020 r.)
Autor: Josep Izquirierdo, Marti Lucas


Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Nasza Księgarnia- gry za przekazanie egzemplarza do recenzji.




Galeria zdjęć:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz