Pamiętam
czasy swojej podstawówki. Pamiętam Panią Woźną (niestety już świętej pamięci),
pamiętam (niezbyt to chwalebne) nasze (czyli garstki kumpli ze szkolnej ławy)
dokuczanie jej. I późniejszą gonitwę za nami przez pół szkoły. Nie raz i nie
dwa ktoś zaliczył pękiem kluczy, tudzież mokrą ścierą…
Dzięki
wydawnictwu Rebel mamy choć namiastkę tamtej „zabawy szkolnej”. To niesamowite,
jak bardzo chłonnym pojęciem stają się dziś gry planszowe. To już nie plansza i
masa komponentów. To zabawy związane w jakimś stopniu ze sprawnością ruchową.
Nie wymagają może myślenia, ale dostarczają masę zabawy. Uwielbiamy np. VillęPaletti, Loopin’ Louie czy Kiwi. Leć nielocie, leć. IceCool – bohaterka
dzisiejszej recenzji, idealnie wpisuje się w ten swoisty nowy trend. W dodatku
jest to wejście z przytupem, bo okraszone tegoroczną prestiżową nagrodą
Kinderspiel des Jahres. Czy słusznie? Zapraszam do lektury recenzji.
Gra
jest w dużym stopniu innowacyjna. Widać to już po samym pudełku, które jest de
facto fragmentem planszy. Po otwarciu widzimy mniejsze elementy, z których to
składamy do kupy całą planszę. Oprócz tego w środku znajdziemy plastikowe
pingwinki, drewniane rybki oraz talię kart. Jakość komponentów jest na wysokim
poziomie. Do tego bardzo dobrze napisana instrukcja
CEL GRY
Przenosimy
się do szkoły dla pingwinów, wcielając się w rolę jednego z nielotów. Naszym
zadaniem będzie zabawa w berka. Albo będziemy gonić resztę towarzystwa albo
będziemy wraz z towarzystwem uciekać przed goniącym nas pingwinkiem zbierając
przy tym nagrody w postaci rybek.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie jest
proste i szybkie. Przede wszystkim potrzebny nam będzie duży stół i trochę
miejsca wokół niego. Po pierwsze musimy złożyć naszą szkołę z pudełka i
elementów znajdujących się w nim. Poszczególne pomieszczenia (salę lekcyjną,
jadalnię, kuchnię, salę gimnastyczną oraz świetlicę) łączymy ze sobą za pomocą
białych rybek.
Każdy z graczy
otrzymuje plastikowego pingwinka w wybranym kolorze. Nasz podopieczny jak żywo
przypomina „wańkę-wstańkę” – nie da się go przewrócić, zamiast tego będzie się
on chybotać. Każdy pingiwn dodatkowo otrzymuje swoje zdjęcie, legitymację oraz
trzy rybki, które umieszcza się w odpowiednich miejscach w przejściach pomiędzy
niektórymi pomieszczeniami. Pozostałe karty zawierające punkty (1-3) tasuje się
i tworzy zakryty stos dobierania.
PRZEBIEG GRY
Rozgrywka jest
prościutka. Wymaga jednak zręczności i dobrze sobie poćwiczyć zanim zacznie się
zabawę. Opanowanie obsługi pingwinka to podstawa. A obsługa to nic innego jak
umiejętne pstryknięcie palcem. Możemy go zatem pstryknąć na wprost, ale przy
odrobinie treningu uda nam się dokonać pięknego podkręcenia albo i efektownego
skoku.
Jak
już etap treningów będziemy mieli za sobą, możemy przystąpić do właściwej
rozgrywki. W poszczególnych jeden z graczy będzie wcielał się w rolę pani
Woźnej (lub pana Woźnego), a reszta będzie uczniami. Teraz w zależności od roli
będziemy pstrykając naszego pingwinka realizować swój cel.
Zadaniem
Woźnego jest wyłapanie wszystkich uciekinierów poprzez dotknięcie ich pionków
swoim pingwinem. Każde takie spotkanie kończy się konfiskatą legitymacji.
Zadaniem
uciekiniera jest oczywiście ucieczka przed Woźnym przy jednoczesnym zbieraniu
rybek w swoim kolorze. Ta znajduję się w przejściach pomiędzy niektórymi pomieszczeniami.
Przekroczenie takie przejście oznacza zdobycie rybki.
Runda
kończy się w momencie, gdy: Woźny wyłapał wszystkich uczniów (co oznacza
posiadanie ich legitymacji), lub też jeden z uczniów zdobył wszystkie trzy ryby.
Wymieniamy posiadane legitymacje i ryby na karty z punktami i możemy bawić się
dalej. Kolejny z graczy zostaje Woźnym a reszta uczniami
Ten,
kto umieścił w pudle wszystkie swoje kiwi, czeka, aż skończą pozostali
ZAKOŃCZENIE GRY
Gra
kończy się w momencie rozegraniu tylu rund, ilu jest graczy, czyli, gdy każdy pełnił
rolę Woźnego.
WRAŻENIA
Powiem
szczerze, IceCool skradła nasze serducha. Zapewnia to, do czego została
stworzona, czyli dobrą rozrywkę. I mnóstwo emocji. A przy okazji zmusza
człowieka do ruchu, bo nie da się grać siedząc w miejscu. Trzeba się troszkę
pokręcić wokół stołu. Dlatego też gra wymaga całkiem sporo miejsca. Po pierwsze
musimy dysponować stołem, który pomieści całą planszę. A po drugie musimy
zapewnić swobodny dostęp do tejże planszy.
Nie
spodziewałem się, że pstrykanie tymi pingwinkami może być tak przyjemne. A taki
mocno ekwilibrystyczny strzał potrafi dostarczyć autentycznej dziecięcej
radości.
Gra
w jakimś stopniu przypomina nieco chyba już zapomnianą egmontowski Curling
(skąd inąd jedną z naszych ulubionych imprezówek). Tam też musieliśmy
odpowiednio przemieszczać kamienie po śliskiej powierzchni i też uczyliśmy się
jak grać, żeby być w tym dobrym.
Bardzo
podoba mi się rozwiązanie związane z brakiem eliminacji uczestników rozrywki.
To, że zostałem złapany, nie oznacza, że pingwinek musi pójść do kąta. Zostaje
tylko pozbawiony „legitki”, ale dalej może śmigać po szkole i zbierać rybki.
IceCool nie jest pozbawiona (na
szczęście drobnych) mankamentów. Pierwszym z nich wynika z obecności kart z
punktami i związanej z nimi losowości, która potrafi wpłynąć na doznania z gry.
Karty przynoszą nam 1-3 punkty zwycięstwa i tak naprawdę nie są żadnym
wyznacznikiem tego, jak dobrze poszło nam w rozgrywce. Jak mamy pecha, to
choćby byśmy byli mistrzami w pstrykaniu naszym pingwinkiem, to o zwycięstwo
może być trudno. Ktoś za dwie rybki otrzyma 6 punktów, a my np. 3. W pierwszych
rozgrywkach bywało to denerwujące, ale z czasem wynik stał się sprawą
drugorzędną, zdecydowanie ciekawsze było kierowanie naszym podopiecznym.
Druga sprawa – w IceCool nie da rady
grać non stop. Po kilku partiach z rzędu, emocje jakoś tak opadają. Jest ciągle
fajnie, ale już bez tej dozy ekscytacji. Dlatego też warto sobie dawkować
zabawę i robić sobie przerwę od pingwinków. Niewielka rozłąka z nimi naprawdę
dobrze robi.
A trzecia? Nie każdy lubi ten typ
rozrywki. Znam takich, którzy jak ognia unikają gier zręcznościowych. Nie
wiedzą, co tracą…
Skalowalność. Nie ma
znaczenia liczba osób. W każdym składzie będzie dobra zabawa. Najwięcej emocji
jest chyba w pełnym składzie, ale nawet rozgrywka dwuosobowa powinna dostarczyć
sporo radochy.
Czas gry. Gra jest szybka i bardzo
dynamiczna. Cała zabawa nie powinna trwać dłużej niż te 20-30 minut w pełnym
składzie. W mniejszym powinno zająć to nieco mniej czasu.
Czy gra zasłużyła na Kinderspiel des
Jahres? Hmmm, mam pewne wątpliwości. IceCool teoretycznie skierowana jest do
dzieci, ale grupa docelowa jest moim zdaniem znacznie większa. To już nie
wybitnie dziecięce Epoka Kamienia Junior czy Zaklęta Wieża. IceCool
przeznaczony jest dla każdego, nie tylko dzieci. Prawdę mówiąc byłem trochę
zdziwiony werdyktem, zwłaszcza, że również zręcznościowa Villa Paletti,
otrzymała tytuł „normalnego” Spiel des Jahres 2002.
Podsumowując, nie ma znaczenia, czy masz
kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat na karku. Ta gra potrafi rozruszać ludzi
w każdym wieku. Pod płaszczykiem dziecinnych ślizgających się pingwinków mamy
rasową grę rodzinno-imprezową. Grę, która z całą pewnością potrafi dostarczyć
mnóstwo zabawy i dobrych emocji. Warto spróbować. Nam się bardzo podobało.
PLUSY:
+ bardzo
dobre wykonanie,
+ szybka i
wdzięczna gra imprezowa
+ proste
zasady przystępne dla osób w każdym
+ wysoka
regrywalność (przy zachowaniu odpowiedniego dawkowania),
+ dobra skalowalność.
MINUSY:
- losowość
kart
Liczba
graczy: 2-4 osoby
Wiek: od
6 lat
Czas
gry: ok. 15-30 minut
Rodzaj
gry: gra zręcznościowa, gra imprezowa, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
* 4
plastikowe pingwiny,
* 5
kartonowych pomieszczeń,
* 16 drewnianych
żetonów ryb (12 w kolorach graczy, 4 białe),
* 45 kart ryb
(każda pokazuje 1, 2 lub 3 punkty),
* 4 karty
kolorów,
* 4 karty
pingwinów,
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo: Rebel
Cena: 85-120 zł
Cena: 85-120 zł
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Rebel za udostępnienie gry.
Ciekawe są takie gry, widziałem również że niektóre planszowe gry mają swoje wersje komputerowe i odwrotnie, niektórzy programują gry planszowe na komputer.
OdpowiedzUsuń