Reiner
Knizia. Z pewnością jeden z najbardziej płodnych autorów gier. Przez jednych
kochany, przez innych niekoniecznie. Prawdą jest, że ma na swoim koncie lepsze
i gorsze tytuły. Do tych lepszych z pewnością zalicza się „pędząca trylogia”,
czyli seria trzech gier z sympatycznymi zwierzakami w tytule. Jeże, żółwie i
ślimaki, które sobie gdzieś pędzą, dorobiły się już uznanie w oczach graczy i w
swojej kategorii wagowej uznawane są za bardzo solidne tytuły.
Dzisiejsza
recenzja będzie niejako opisem wszystkich trzech gier. Postaram się w niej
wyłapać podobieństwa i różnice w rozgrywce. Zapraszam do lektury.
CO ZAWIERA GRA
Za
oprawę graficzną każdej części odpowiada Rolf Vogt, dzięki czemu mamy
zapewnioną pewną spójność całego cyklu. Każda z gier zamknięta jest w
niewielkim pudełku.
Oczywiście każda zawiera nieco inne elementy, jednakże trzy
z nich są niezmienne - niewielka plansza, drewniane zwierzaki oraz karty.
Żółwie otrzymały dodatkowo kostki, a jeże i ślimaki - żetony punktowe.
Do
wykonania w sumie nie można się przyczepić. Może poza kartami, które warto
ubrać w koszulki (Standard American 56x87 mm). Każda gra posiada naprawdę
dobrze napisaną instrukcję, która wyjaśnia wszelkie ewentualne niuanse gry.
CEL GRY
Cel każdej gry jest
dokładnie taki sam. Mamy tak kierować zwierzakami, żeby zdobyć jak najwięcej punktów. Różni
się tylko sposób ich liczenia. Raz jest łatwiej, raz trudniej. A bycie
pierwszym na mecie nie zapewnia zwycięstwa.
PRZYGOTOWANIE GRY
W
każdej grze jest bardzo krótkie, chociaż lekko od siebie się różni.
Rozkładamy
planszę i stawiamy wszystkie jeże na polu startowym. Tasujemy następnie karty i
rozdajemy po równo każdemu z graczy (uprzednio odrzucając część z nich), a obok
planszy kładziemy żetony punktowe.
Ślimaki
Na
środku stołu układamy planszę. Wszystkie ślimaki wędrują na pole start. Każdy z
graczy losuje po jednej karcie ze ślimakami. Żeby nie psuć zabawy, nie
pokazujemy zawartości karty swoim przeciwnikom.
Rozkładamy
planszę a dziarskie żółwie (wszystkie 5) śmigają na start. Każdy z graczy losuje
kolor żółwia jakiego będzie prowadził do mety. Tasujemy karty i rozdajemy
każdemu z graczy równo po 5.
PRZEBIEG GRY
Przebieg gry
oczywiście w każdej wersji wygląda nieco inaczej. Postaram się w skrócie opowiedzieć
o tym jak wygląda rozgrywka w przypadku jeży i żółwi. Po przygody ślimaków
odsyłam do naszej recenzji.
Jeże
W
swojej kolejce gracz wybiera kartę z ręki i przesuwa jeża w odpowiednim kolorze
o odpowiednią ilość pól w zależności od
ilości „plusików” na karcie ("+" - jedno pole, "++" - dwa
pola). Jeśli wykładamy kartę z kolorowym jeżem, to traktujemy go jako dżokera pozwalającego
na przesunięcie dowolnego kolczastego przyjaciela. Wyścig trwa do momentu, aż jeden
z jeżyków dotrze do mety. Runda się kończy, a my zliczamy punkty (zabierając
odpowiednią ilość żetonów). W grze jest tyle rund, ilu graczy biorących udział
w zabawie.
Żółwie
Gracz w swojej
kolejce wybiera jedną z kart, które trzyma na ręku i wykonuje ruch żółwiem w
takim kolorze, w jakim jest żółwik na wykładanej karcie. Karty z wielokolorowym
żółwiem traktowane są jak dżokery. A i ile pól i w którym kierunku? O tym
decydują symbole na kartach. Jeden i dwa plusiki – wiadomo, żółw porusza się o
1 lub dwa pola do przodu. Minus to jedno pole w tył. Symbole strzałek oznaczają
poruszenie ostatniego żółwia w peletonie, który może poruszyć się (w zależności
od liczby strzałek o jedno lub dwa pola do przodu).
Jeśli żółwik kończy
swój ruch na polu, na którym znajduje się już inny żółw, to zwyczajnie wskakuje
mu na plecy. I tu zaczyna się zabawa. Żółw posiadający na swoich plecach (a
może raczej skorupie) inne żółwie, w momencie wykonywania swojego ruchu, zabiera
wszystkie żółwie, które się na nim znajdują. Te, które są pod nim pozostają na
swoim miejscu. Po wykonaniu ruchu, dobieramy kartę, tak, żeby ponownie mieć ich
pięć.
Poruszamy się i
swoimi i nieswoimi żółwiami. Wszystko po to, żeby wygrać.
ZAKOŃCZENIE
GRY
W każdej grze
przebiega podobnie. Dotarcie jednego ze zwierzaków do mety, kończy bądź całą
zabawę (żółwie, ślimaki), lub też jej etap (jeże). Poniżej pewne niuanse dot.
liczenia punktów.
Jeże
Gracz, który doszedł
jeżem do mety dostaje bonusowe 3 punkty. Każdy z graczy dostają punkty za
karty, które zostały mu na ręce – za każdą otrzymuje tyle punktów, ile wskazuje
pole, na którym stoi jeż w danym kolorze, przy czym kolorowe jeżyki są
bezwartościowe.
Dochodzi jeszcze
wariant zaawansowany, który wprowadza zupełnie inny sposób punktowania, a co
się z tym wiąże, inny sposób całej rozgrywki. Liczenia jest zdecydowanie więcej
i w tym trybie może się nieco mózg rozgrzać.
Ślimaki
Gracz, który
przemieścił ślimaka na ostatnie pole otrzymuje bonusik w postaci 1 punktu.
Teraz wszyscy gracze ujawniają swoje karty i sprawdzają, czy ślimaki na nich
pokazane, znajdują się na punktowanych miejscach, tj.: 1 miejsce – 5 punktów, 2
miejsce 2 punkty, 3 miejsce – 3 punkty.
Żółwie
Jeśli żółw, który
pierwszy dotarł na metę ma na plecach pasażerów, to wygrywa ten znajdujący się
najniżej (w wariancie łatwiejszym) lub też na dole (w wariancie trudniejszym). Jeśli
pierwszy na mecie żółw nie ma swojego jest do sałaty dotarł żółw nie posiadający
właściciela, to zwycięzcą zostaje gracz znajdujący się najbliżej mety.
WRAŻENIA
Reinera Knizii można
nie lubić. Słychać głosy, że rozmienia się na drobne. Jest w tym niestety dużo prawdy. Ilość tytułów w jego portfolio w żaden sposób nie przekłada się na
jakość. Całe szczęście zdarzają się mu naprawdę dobre tytuły i pędząca trylogia
jest jedną z takich perełek w swojej „kategorii wagowej”.
Gry są proste, ich wytłumaczenie zajmuje
dosłownie chwilę. To, że zasady są proste nie oznacza, że ich sama gra jest
sprawą prostą, przynajmniej jeśli chodzi o tych najmłodszych graczy. W Żółwiach
i Ślimakach mamy do czynienia z ukrytymi tożsamościami i każdy graczy wie kim
kieruje. Cała rozgrywka jest zatem dość intuicyjna i łatwo wyłapać wszelkie
niuanse. Jeże natomiast to nieco inna para kaloszy. Tutaj gracz nie ma
przydzielonego swojego milusińskiego i to wymaga nieco innego myślenia. Nasza
Marysia nie miała najmniejszych problemów, ale z doświadczenia wiem, że młodsze
dzieciaki miały problem z poukładaniem sobie tego w głowie. Ponadto Jeże
wymagają nieco więcej liczenia niż w pozostałych tytułach.
Myślę, że jeśli chodzi o poziom
trudności, to Jeże są nieco bardziej wymagające niż Żółwie i Ślimaki. Jeże mają
jeszcze jedną specyficzną trudność. Na początku dostajemy na rękę kilkanaście
kart i możecie wierzyć lub nie, ale dzieciaki mają problem z poukładaniem i trzymaniem
takiej ilości kart na ręce.
W przypadku Żółwi i Ślimaków mamy do
czynienia z bardziej taktyczną rozgrywką. Rzucamy kostkami, tudzież dobieramy
karty i musimy się dopasować do aktualnych warunków na planszy. W Jeżach musimy
myśleć bardziej strategicznie. Od razu otrzymujemy wszystkie dostępne karty i z
nich musimy sobie wszystko tak poukładać, żeby na tym ugrać jak najwięcej. W
trakcie rozgrywki pewnie nasza strategia nie raz i nie dwa ulegnie zmianie. Ta
elastyczność jest wręcz niezbędna, żeby osiągnąć dobre wyniki.
Każda z gier wymaga myślenia. Robienie
czegoś „na pałę” nie ma większego sensu. Oczywiście podejmowane decyzje nie są
specjalnie trudne, jednakże warto sobie pewne ruchy przemyśleć, żeby
przechytrzyć przeciwników.
W każdej z trzech gier mamy dużo
losowości, która jest jakby nie patrzeć elementem gry. Kości w Ślimakach bywają
kapryśne, podobnie jak i karty w Żółwiach i Jeżach. Potrafi to czasem mocno
ułatwić życie, a innemu rzucić kłody pod nogi. Z drugiej strony to ta losowość
sprawia, że za każdym razem rozgrywka jest nieco inna.
Skalowalność. W każdy z tytułów graliśmy
w każdym składzie i prawdę mówiąc za każdym razem było fajnie.
Gdybym mnie ktoś zapytał, który z
tytułów trylogii wybrać, to przyznaję się bez bicia, nie umiałbym tego zrobić.
Żółwie poznaliśmy najwcześniej i to była miłość od pierwszego zagrania,
podobnie jak i ze Ślimakami. Jeży się nieco obawialiśmy, bo miały mocno
zróżnicowane opinie. Okazały się jednakże znakomitą grą. Dlatego też nie jestem
w stanie powiedzieć, która z nich jest najlepsza. Wszystkie są dobre. Podobne a
jednak zupełnie inne. Najlepiej chyba posiadać je wszystkie. Z całego serducha
polecamy.
PLUSY:
+ piękne
wykonanie,
+ wysoka
jakość komponentów,
+ bardzo proste
zasady,
+ dobre
skalowanie,
+ bardzo dobrze
napisana instrukcja,
MINUSY:
- lekka losowość
w rzutach kośćmi oraz doborze kart (mankament wszystkich trzech tytułów),
- małe rączki
mają problem z utrzymaniem mnóstwa kart (dot. Pędzących Jeży)
Pędzące
ślimaki
Liczba
graczy: 2-5 osób
Wiek: od
8 lat
Czas
gry: ok. 15 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
•1 plansza do
gry,
* 5 kart
ślimaków,
* 5 kostek,
* 5 ślimaków,
* żetony
punktowe,
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo:
Egmont
Cena: 50-60 zł
Cena: 50-60 zł
Pędzące
żółwie
Liczba
graczy: 2-5 osób
Wiek: od
5 lat
Czas
gry: ok. 20 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
•1 plansza do
gry
•1 plansza,
•5
drewnianych znaczników żółwi,
•5 kartoników
wyboru koloru żółwia,
•52 karty
ruchu,
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo:
Egmont
Cena: 50-60 zł
Cena: 50-60 zł
Pędzące
jeże
Liczba
graczy: 2-5 osób
Wiek: od
8 lat
Czas
gry: ok. 15 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra rodzinna
Zawartość
pudełka:
•1 plansza do
gry,
* 5 kart ślimaków,
* 5 kostek,
* 5 ślimaków,
* żetony
punktowe,
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo:
Egmont
Cena: 50-60 zł
Cena: 50-60 zł
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry.
Galeria zdjęć:
Zaczęliśmy przygodę z tą serią od jeży dlatego, że są pozbawione negatywnej interakcji. Gra naprawdę się spodobała, tak więc powoli rozglądamy się za ślimakami i żółwiami ;) Warto.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, to za wiele tej negatywnej interakcji i w żółwiach i w ślimakach to nie uświadczymy. Generalnie cała trylogia jest super :-)
UsuńNaprawdę? Kiedyś przeczytałam taką opinię i właśnie dlatego najpierw kupiliśmy jeże. Teraz pewnie weźmiemy żółwie ;)
UsuńNaprawdę. Jeśli jest, to bardzo subtelna
UsuńNaprawdę. Jeśli jest, to bardzo subtelna
Usuń