Stare polskie przysłowie głosi "Gość w dom, Bóg w dom". Ale tam gdzie panuje planszówkoholizm zastosowałabym modyfikację tego przysłowia. Bo "Gość w dom, planszówki na stół".
Nic więc dziwnego, że podczas wizyty mojej córy chrzestnej z Krakowa jeden wieczór poświęciliśmy na rodzinne rozgrywki. Były emocje, była radość, było też i skupienie. W krótkich żołnierskich słowach można spokojnie powiedzieć: Oj działo się!
A w co takiego graliśmy? Zobaczcie sami- spostrzegawcze osoby bez trudu wychwycą tytuły gier.
Wiecie już w co graliśmy? Spostrzegawczych zapraszam do wrzucania w komentarzach tytułów goszczących tego wieczora na naszej planszówkowej podłodze. Kto odgadnie najwięcej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz