Strony

niedziela, 15 września 2024

K2: Digital Edition - recenzja gry video opartej na grze planszowej K2

K2 to jeden z najpiękniejszych szczytów Karakorum, drugi co do wysokości szczyt na Ziemi. To również bohater gry planszowej o tym samym tytule, której autorem jest nasz rodak Adam Kałuża. Gra to wyjątkowa, bo to pierwsza gra polskiego twórcy, która przebiła się do świadomości zachodnich graczy, dzięki nominacji do prestiżowej nagrody Kennerspiel des Jahres w roku 2012. Nagroda ta ostatecznie przyznana została grze Village (która swoją drogą niedawno została przypomniana graczom jako Pokolenia Big Box), ale tak czy inaczej o polskiej grze zrobiło się głośno.

Losy gry jednakże nie potoczyły się chyba tak, jakby oczekiwał tego i autor, i samo wydawnictwo. Nowych gier jest od groma i nawet tak dobra gra jak K2 gdzieś zniknęła. Rebel od czasu do czasu próbował wskrzesić pamięć poprzez minidodatek Lawina, czy też trzy duże dodatki: Lhotse, Broad Peak o Mount Everest. W roku 2022 postanowiono zebrać do kupy dwa pierwsze i stworzony został K2: Big Box.

Żeby tego było mało, w roku 2024 wydawnictwo Rebel we współpracy z Devon Games postanowiło raz jeszcze powalczyć o gracza, tym razem przenosząc grę planszową do świata wirtualnego. Tym sposobem otrzymaliśmy K2: Digital Edition.

Wersję planszową bardzo lubię i pewnym wyzwaniem było dla mnie zapoznanie się z wersją cyfrową. Oczywiście bardzo lubię gry video, lubię też wersje cyfrowe planszówek (głównie mobilne) i szybko polubiłem się z bohaterką niniejszej recenzji. Kłopot dla mnie stanowiło to, że nigdy takiej wersji gry nie recenzowałem. Od czegoś zacząć trzeba.




Recenzja jest efektem współpracy recenzenckiej/współpracy reklamowej z Wydawnictwem. Wydawnictwo nie miało wglądu w tekst przed jego publikacją, ani wpływu na naszą opinię o grze.

JAK TO DORWAĆ?

Steam to jedno z głównych źródeł gier na peceta. Ogromna biblioteka, mnóstwo promocji, społeczność. Nie dziwi zatem, że akurat w tym sklepie możemy natknąć się na K2: Digital Edition.

Sama instalacja jest prosta i całkowicie bezproblemowa.




CEL GRY

Każdy z graczy przejmuje kontrolę nad dwuosobowym zespołem himalaistów, a nasze zadanie jest proste. Mamy zdobyć K2, czyli wejść na szczyt i z niego zejść. Nie będzie to jednakże takie proste. Pogoda, która będzie się zmieniać jak w kalejdoskopie, trudności na szlaku, a dodatkowo konieczność aklimatyzacji.

Od razu informuję, że w grze otrzymamy również możliwość wejścia na Lhotse i Broad Peak, a w przyszłości pojawi się również Mount Everest. Programiści pracują również nad sieciową wersją rozgrywki. Aktualnie bowiem możemy zagrać wyłącznie solo.



ZANIM ZACZNIEMY

Jeśli ktoś grał już w „analogowe” K2, ten w zasadzie może od razu przystąpić do rozgrywki. Musi jedynie oswoić się z nieco innym sterowaniem rozgrywką i generalnie przyzwyczaić się do tego, że będzie miał do czynienia z wersją elektroniczną.

Pewnym novum będzie również „plansza” przedstawiająca K2 (ale i Lhotse, i Broad Peak, i Mount Everest). Wygląda ona inaczej niż ta zamknięta w kartonowym pudle. Podoba mi się bardzo, ma w sobie dużo klimatu. A ten podkreślony jest znakomitą oprawą muzyczną.

Jeśli jednak ktoś nie miał do czynienia z K2 lub zapomniał zasady, może spokojnie skorzystać z samouczka, który za rękę poprowadzi nas przez meandry rozgrywki. A ta jest naprawdę prosta mechanicznie.



Zanim jednak przystąpimy do rozgrywki, musimy dokonać kilku wyborów. Przede przyjdzie nam zdecydować się na tryb rozgrywki. Mamy aktualnie (bo to się jeszcze zmieni) do wyboru pojedyncze wejścia (czyli dokładnie tak jak mamy to w wersji „analogowej”) na Lhotse (najłatwiejsza trasa), K2 (w dwóch wariantach – łatwiejszym i trudniejszym) oraz Broad Peak (aktualnie najtrudniejsza trasa).

Z czasem powinna pojawić się również trudniejsze warianty Lhotse, Broad Peak oraz dołączy do nich Mount Everest (również w dwóch wariantach). Jest z czego wybierać. Pamiętajmy też, że gra sama w sobie ma dwie opcje – letnią (domyślną) i zimową, który to podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej.

Żeby jeszcze dodać kolorytu, twórcy stworzyli tryb kampanii, w którym to na przestrzeni trzech rozdziałów zdobywamy szczyty, realizując określone cele, przy wzrastającym poziomie trudności.

Gdy już zdecydujemy się, co chcemy zrobić, pozostaje nam wybór członków naszej ekipy, kolor, ewentualnie nazwę. Czas się zmierzyć z ośmiotysięcznikami.



PRZEBIEG GRY

Wspinając się na K2 (dla innych szczytów wygląda to nieco inaczej) mamy w zależności od wybranego szczytu kilkanaście dni (tak nazywają się rundy w grze) na wykonanie zadania. W każdej turze musimy zagrać 3 karty, po to, by wykonać konkretne akcje. Możemy przemieścić naszych dzielnych wspinaczy w górę lub w dół, dodać im punktów aklimatyzacji. Możemy również postawić namiot.

Im himalaista jest wyżej, tym jest mu coraz trudniej. Każdy ruch wymaga coraz więcej punktów ruchu, do tego dochodzą problemy z aklimatyzacją, co odbiera nam zdrowie. Wspinacz, u którego jego poziom spadnie do zera, umiera, co zabiera nam wszystkie punkty zwycięstwa, które do tej pory zdobył. Podobnie jak i w prawdziwej wspinaczce celem jest nie tyko dotarcie na szczyt, ale i bezpieczne zejście.

Zresztą cały czas podczas ładowania się gry (dość krótkiego) będziemy widzieć mądry cytat amerykańskiego himalaisty Eda Viestursa „Wejście na szczyt jest opcjonalne. Zejście jest obowiązkowe”.



Dlatego też każdy nasz ruch wymaga rozwagi. Pewnej kalkulacji tego, co się nam opłaca. Podejmujemy decyzje obserwując to, co się dzieje na planszy, uwzględniając przy tym zmienne warunki pogodowe, które nie są bez znaczenia podczas wspinaczki.

Każda runda kończy się ustaleniem poziomu aklimatyzacji – najważniejszego parametru naszych himalaistów – wszak od ich kondycji zależy powodzenie misji. Pewnym ułatwieniem są namioty, dzięki którym możemy przetrwać niekorzystne warunki atmosferyczne na szlaku.

Żeby nie było za łatwo, co rundę pojawiają się żetony ryzyka, utrudniające generalnie życie naszym wspinaczom (poruszanie się staje się trudniejsze, czy też tracimy punkty aklimatyzacji).

Gra kończy się wraz końcem ostatniego przeznaczonego na rozgrywkę, gdy wyczerpane zostały wszystkie kafle pogody. Sumujemy zdobyte punkty i tyle.

Na ten moment możemy sobie zagrać z komputerem jako przeciwnikiem. W przyszłości powinien pojawić się tryb gry sieciowej.



WRAŻENIA

K2 to taka trochę zapomniana gra. Gdzieś zaginęła w natłoku nowości. A szkoda. Moim zdaniem to jedna z najlepszych gier polskiego autora. Łączy ciekawą mechaniką z naprawdę fajnym klimatem, który dzięki wersji cyfrowej został spotęgowany.

Znakomita oprawa graficzna, klimatyczna muzyka i takie wstawki dźwiękowe (chodzenie po śniegu, szum walkie-talkie, oddech za pomocą butli). Naprawdę to wszystko robi wrażenie i może się podobać.

Jestem naprawdę pod wrażeniem jakości przełożenia gry planszowej na ekran monitora. W dodatku otrzymaliśmy naprawdę sporą zawartość. Oprócz samego K2 mamy też dodatki w postaci Lhotse i Broad Peak. A czeka już Mount Everest.

Nie jestem może wielkim fanem cyfrowych wersji gier planszowych, ale mimo wszystko lubię je. Jak tak sobie popatrzę na moją biblioteczkę tytułów, w które gram na ekranie (głównie telefonu/tabletu), to będzie tego trochę: Star Realms, San Juan, Splendor, Istanbul, Kahuna, Zamek Smoków, Hej, to moja ryba, 7 cudów świata: Pojedynek, Pandemic, Ticket to Ride, Through The Ages i dużo więcej.



Największą ich zaletą jest, że mogę pograć sobie wszędzie i co ważne, nie potrzebuję do tego (w większości) innych graczy, a często to jest dużym problemem, żeby zebrać się do kupy i w coś pograć. Nie lubię wersji solo planszówek, a takie cyfrowe adaptacje to jakby normalna gra z przeciwnikiem.

K2: Digital Edition robi na mnie wrażenie i cieszę się bardzo, że pojawiła się taka wersja gry. Oferuje nam przede wszystkim przeniesienie planszowej gry 1:1, bez żadnych modyfikacji zasad. Zmienia się jedynie cała oprawa i siłą rzeczy, obsługa gry. Wrażenia natomiast pozostają niezmiennie fantastyczne.

Jedyną wadą tak naprawdę jest dla mnie obecność jedynie wersji na komputer. Marzy mi się, żeby powstała też wersja na urządzenia mobilne, chociaż wiem, że nie byłoby to łatwe. Pół biedy tablet, gorzej z telefonem, na którym ciężko byłoby to wszystko pomieścić.

A propos komputera. Każda gra ma swoje wymagania. K2 ma niewielkie i w zasadzie każdy w miarę nowy laptop (nie mówiąc już o komputerach stacjonarnych wyposażonych w karty graficzne) jest w stanie wszystko ogarnąć bez najmniejszych problemów.

Gorąco zatem zachęcam do zapoznania się z tą wersją tej znakomitej gry, a jeśli nie lubicie takiej rozgrywki, to do sięgnięcia po wersję analogową (najlepiej w wersji Big Box).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz