Przeprowadzamy się do nowej dzielnicy. Kilka dni później znajdujemy tajemniczy i dziwnie śmierdzący list z zaproszeniem na obiad do sąsiadów. Dalej jest już tylko coraz bardziej emocjonująco. Doniczki w domu gospodarzy obiadu mają kształt czaszek, rośliny mają macki a w ogrodzie za domem odkrywamy kilka krzyży. Serce zaczyna nam galopować. Nie mamy jednak wyjścia – naciskamy dzwonek do drzwi wyglądający jak gałka oczna i po koszmarnym krzyku wiemy już, że nasi sąsiedzi to potwory.
To nie zaproszenie do horroru w formie filmu czy książki. To wstęp do bohaterki dzisiejszej recenzji czyli gry Zupa z trupa od wydawnictwa Egmont. Czy potworny obiad okaże się dla nas śmiertelnie niebezpieczny? A może to tylko takie niewinne igraszki? Przekonajcie się sami. Zapraszamy do lektury naszej recenzji.
CO ZAWIERA GRA
Zupa z trupa to podobnie jak niedawno zrecenzowana Ding... i pozamiatane kolejna gra z serii Gra do plecaka. Serię cechują małe pudełka, dosłownie takie do plecaka czy nawet większej kieszeni. Nie inaczej jest z tym tytułem. W środku pudełeczka znajdziemy po prostu talię kart z potwornymi składnikami naszej grupy i instrukcję.
Tyle wystarczy do skomponowania iście potwornej zupy.
CEL GRY
Nic już nie poradzimy. Utknęliśmy na potwornym obiedzie na dobre. W menu same najobrzydliwsze dania. Zostaje nam unikać potwornych składników tak, żeby na koniec obiadu mieć jak najmniej punktów ujemnych.
PRZYGOTOWANIE GRY
Obiad, potworny czy nie, ktoś musi przygotować. Dlatego na początku trzeba wybrać gracza, który jako pierwszy będzie pełnił rolę potwornego gospodarza (ta funkcja co rundę będzie przechodzić na kolejnego gracza). Tasuje on wszystkie karty i rozdaje po 12 kart każdemu z graczy.
Pozostałe trafiają na zakryty stos na środku stołu. Na koniec potworny gospodarz odkrywa pierwszą kartę ze stosu kart tworząc warunek do gry.
PRZEBIEG GRY
(I) Zagrać kartę z ręki – zagrana karta musi pasować kolorem lub wartością do karty warunku.
(II) Zebrać wszystkie odrzucone karty ze stołu – gracz musi to uczynić gdy nie może lub nie chce zagrać karty z ręki. Musi wtedy zebrać wszystkie karty ze stosu kart odrzuconych oraz kartę warunku. Jeśli na stosie jest mniej niż 3 karty to tę trzecią dobiera ze stosu kart do dobierania. Nie zabiera ich na rękę tylko kładzie przed sobą – na koniec gry będą to jego punkty ujemne. Z ręki zaś wykłada jedną kartę tworząc nowy warunek.
Wariant dodatkowy
Instrukcja przewiduje także wariant, w którym za zagranie karty składnika identycznej jak karta warunku (pod względem koloru i numeru) otrzymujemy punkty dodatnie. W przypadku czerwonych kart będą one miały wartość widniejącą na karcie, a wszystkie pozostałe dają nam 1 punkt.
ZAKOŃCZENIE GRY
W chwili gdy któryś z graczy zejdzie ze wszystkich kart na ręce pozostali gracze wykładają swoje karty aż do momentu, gdy ktoś zbierze karty ze stołu. W takim momencie runda się kończy. Runda kończy się także automatycznie z chwilą wyczerpania stosu kart do dobierania.
Czas na podliczenie punktów z danej rundy. Liczymy je za karty ze stosu kart zebranych przyznając każdej karcie czerwonej tyle punktów ile na niej widnieje a pozostałym kartom po 1 punkt.
Po zakończeniu rundy potwornym gospodarzem zostaje gracz na lewo od poprzedniego. Przygotowuje on nową rundę wg. opisanych zasad.
Cały potworny obiad trwa tyle rund, ilu graczy do niego zasiądzie. Po zakończeniu ostatniej rundy sumujemy punkty za poszczególne rundy a zwycięzcą zostaje gracz, który ma ich najmniej.
WRAŻENIA
Nigdy nie mówiliśmy, że urządzanie obiadu sąsiedzkiego to bułka z masłem. Czasem może to być potworne doświadczenie. Mozolne, trudne i z mało atrakcyjnym końcem.
Sąsiedzki obiad w Zupie z trupa nie jest może jakiś skomplikowany. Zasady dorzucania składników są proste. Ale z racji tego, że autorem menu jest Reiner Knizia możemy spodziewać się nieco pola do pokombinowania. Gdyby odejść od zasady punktowania czerwonych kart zgodnie z widniejącą na nich wartością, to w zasadzie wystarczy dokładać karty do liczby czy koloru. Zaś umiejętne pozbywanie się czerwonych składników jest już nieco wymagające. I to robi cały smaczek.
Oczywiście jedną z przypraw potwornych potraw jest losowość. Pojawia się ona już na etapie rozdawania kart a także potem podczas dociągania składników. Może sprawić, że podejdą nam idealne składniki. Ale może też tak być, że na naszą rękę będą trafiać te felerne.
Jednego można być pewnym. Zupa z trupa z pewnością cechuje się sporą regrywalnością. Może nie jesteśmy zaproszeni na jakiś wykwintny sąsiedzki obiad ale trudno się oprzeć temu zaproszeniu i często mamy ochotę w nim uczestniczyć.
Mimo potwornych składników Zupa z trupa nadaje się dla graczy w wieku od 8 roku życia.
Skalowalność: Na potworny obiad z Zupą z trupa jako daniem głównym możemy zaprosić od 3 do 7 osób. I jak to bywa z większymi przyjęciami, im więcej gości, tym większe może być zamieszanie. Ale i obiad robi się dużo bardziej emocjonujący.
Czy to przygotowanie zwykłego czy potwornego obiadu, wymaga jednak czasu. Upichcenie Zupy z trupa zajmuje mniej więcej 20-30 minut. Czasem udaje się ją zrobić szybciej a czasem wolniej.
Podsumowując: Zupa z trupa to kolejna mała, szybka i sprytna karcianka. Idealna na zbliżające się wakacje. My bardzo lubimy sobie ją popichcić od czasu do czasu. Wam też ją polecamy.
PLUSY:
+ kompaktowa gra,
+ proste zasady,
+ ciekawa rozgrywka,
+ szybka gra.
MINUSY:
- do rozgrywki potrzebujemy minimum 3 osoby
Liczba graczy: 3-7 osób
Wiek: od 8lat
Czas gry: ok. 20-30 minut
Rodzaj gry: gra karciana,
gra imprezowa
gra dla dzieci
Zawartość pudełka:
* 100 kart,
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo: Egmont
Autor: Reiner Knizia
Cena: 25-33 zł (VI 2024 r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz