Strony

czwartek, 19 sierpnia 2021

Escape Quest Tajemnica Marsa - recenzja gry książkowej od Egmontu.

Powiem szczerze, że Escape Questy podbiły nasze serducha. Te książko-gry będące hybrydą gry paragrafowej z escape roomem potrafią dostarczyć naprawdę dobrej rozrywki umysłowej. Na blogu pisaliśmy już o czterech z nich. Czas na kolejną, czyli Tajemnica Marsa.

Jakoś tak się złożyło, że wydawnictwo Egmont rokrocznie prezentuje nam kolejne Escape Questy w takich specyficznych duetach. Jeden bajecznie kolorowy, poruszający się w klimatach SF/Cyberpunk, drugi – praktycznie pozbawiony kolorów, odnoszący się raczej do przeszłości, będący odwołaniem do literatury/kina przygodowego czy też detektywistycznego.

Jak się łatwo można domyślić, Tajemnica Marsa przenosi nas do bliżej nieokreślonej przyszłości, w której rozwija się życie na Marsie, trwa proces jej terraformacji. Czy mnie ta historia wciągnęła? Zapraszam do lektury.




CEL GRY

Niedaleka przyszłość. Mars stał się ziemską kolonią, ale niektóre z jego tajemnic wciąż czekają na odkrycie. Jesteś uznanym geologiem, specjalistą od datowania procesów biologicznych, dlatego dziwisz się, że właśnie ciebie wysyłano na Marsa, aby zbadać nowe próbki pobrane w głębi planety. Co więcej, twoja misja odbywa się w najgłębszej tajemnicy.

W trakcie lotu otrzymujesz wiadomość od Marii, znajomej mieszkającej na Marsie. Może od niej się dowiesz czegoś więcej? W głowie mamy mnóstwo pytań, które na razie pozostają bez odpowiedzi. Tak czy inaczej czujemy dreszcz emocji, chcąc jak najszybciej się dowiedzieć po co zostaliśmy ściągnięci na czerwoną planetę.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry wymaga od nas jedynie zaopatrzenia się w jakiś ołówek/długopis, żeby robić notatki. Miejsca w książce na pewno nie zabraknie. Przydadzą się też sprawne rączki, bo trzeba będzie coś powypychać, a nie będzie to takie proste.

PRZEBIEG GRY

Tradycyjnie, żeby przypadkiem nie zepsuć sobie zabawy ważne stosowanie się do kilku prostych zasad. Miejmy świadomość, że nie mamy do czynienia ze zwykłą książka. Wobec tego, nie czytamy jej od A do Z. Nie ma najmniejszego sensu przeglądanie jej i nie przewracajmy stron, chyba, że będzie to wynikało z rozwiązania danego zadania. Inaczej możemy niechcąco popsuć sobie zabawę.

Gra polega na zapoznawaniu się z fabułą, w którą to umiejętnie wpleciono mnóstwo różnorakich zagadek matematyczno-logicznych. Czasem przyda się spostrzegawczość, czasem umiejętność pokojarzenia ze sobą różnych rzeczy. Rozwiązując zagadki musimy poszukiwać liczb, gdyż zawsze odpowiedzią będzie jakaś liczba. Tylko te właściwe zaprowadzą nas do kolejnej zagadki. Kiedy znajdziemy się na właściwej stronie, w jej lewym górnym rogu dostrzeżemy jedną lub więcej liczb ze strzałką. Muszą one odpowiadać numerom stron, które nas do niej doprowadziły. W przeciwnym razie będzie to dowód naszej pomyłki, a my cofniemy się na stronę, z której przyszliśmy.

Dla ułatwienia, otrzymaliśmy koło ratunkowe. Ostatnie dwie strony książki są zapieczętowane (zszyte ze sobą i ich użytkowanie wymaga ich rozcięcia), gdyż zawierają podpowiedzi i rozwiązania zadań. Oczywiście nikt nie broni nam tam zaglądać - decyzja należy tylko do nas. Czasem będzie to konieczne, szczególnie jeśli po prostu utkniemy i nie będziemy w stanie rozwiązać danego zadania.

WRAŻENIA

Szczerze mówiąc Tajemnica Marsa mnie wciągnęła i to bardzo. Mamy całkiem przyjemną fabułę - oczywiście mocno uproszczoną i trochę mało prawdopodobną. Chodzi mi tutaj o ciąg przyczynowo-skutkowy prowadzący do niekoniecznie realnych możliwości rozwoju fabuły. Umówmy się jednak, że ta fabuła nie jest mistrzostwem świata (i wcale do tego nie pretenduje), ale czyta się to naprawdę przyjemnie i z ciekawością śledzimy losy naszego bohatera błąkającego się po zakamarkach Marsa rozwiązując całe mnóstwo zagadek.

To nie fabuła przecież stanowi podstawę tej książko-gry. To nie jest gra paragrafowa, w której nasze wybory są ważne i mogą poprowadzić nas do różnych możliwych zwrotów akcji. Tutaj raczej prowadzeni jesteśmy niemalże za rękę od jednej zagadki do drugiej, uprzednio musząc się napocić, żeby rozwiązać łamigłówkę.

Do tego dochodzi też warstwa graficzna, która może nie ocieka aż taką feerią barw jak choćby w Za garść neodolarów czy Świecie wirtualnym. Ale i tak jest miłe dla oka i na pewno dodaje sporo do klimatu i generalnie odbioru wizualnego całej książki.

Nie da się ukryć, podobnie jak i inne książko-gry tego typu, gra będzie bezceremonialnie premiowała czytelników, którzy po prostu lubią matematykę/logikę.

Same zadania są bardzo różne. Od naprawdę banalnych, takich, które wymagają jedynie spostrzegawczości, po takie, które będą dla nas wyzwaniem i mogą dać nam trochę w kość. W żadnym stopniu nie odczułem, żeby było coś takiego jak gradacja trudności w miarę postępu fabuły. Trudne zadania wymieszane są z łatwiejszymi. Może to dobrze, bo niektóre łamigłówki bywają naprawdę wymagające i dość pokręcone i żeby czasem nasz mózg mógł ochłonąć, potrzebuje czegoś zdecydowanie prostszego, żeby się nie przegrzać przypadkiem.

Wartym podkreślenia jest różnorodność poszczególnych zadań i ich niepowtarzalność. Szanuję też autorów za swoistą oryginalność, bo pomimo, że trochę łamigłówek w życiu rozwiązałem, to z większością tych, które znalazłem w Tajemnicy Marsa nie spotkałem się nigdy wcześniej. Zatem odpada coś co mogłoby zabić każdą tego typu grę, czyli schematyczność. Każda z łamigłówek jest po prostu inna i wymaga od nas innego podejścia. Totalnie innego podejścia.

Warto wspomnieć o sekcji z podpowiedziami oraz gotowymi odpowiedziami, bo czasem utknąć nie jest trudno. Zwłaszcza, że bywają zadania, które może nie są trudne same w sobie, ale wymagają przede wszystkim odpowiedzi, co autor miał na myśli. Jak to już ustalimy, to całe rozwiązanie zadania staje się łatwiejsze. Co wcale nie oznacza, że będzie prosto.

Powiem szczerze, że udało mi się przejść przez grę bez konieczności zerkania do nich, ale lekko nie było. Emocji nie zabrakło i tych pozytywnych (w chwili poprawnej odpowiedzi) i tych negatywnych, które pojawiały się w momencie utknięcia czy też złego rozwiązania.

Musimy jednakże pamiętać, że nierozłączną cechą tego typu książko-gier jest ich jednorazowość. Po jej przejściu nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek do niej wrócili. Tak czy inaczej gorąco zachęcam. Czas, który poświęciłem Tajemnicy Marsa, nie był absolutnie czasem straconym. Jedynie czego żałowałem, to że historia się skończyła…

PLUSY:

+ proste zasady,
+ bardzo dobre wykonanie,
+ ciekawy klimat,
+ znakomita oprawa graficzna,
+ zmienny poziom trudności,
+ bardzo wciągająca zabawa.

MINUSY:

- jednorazowość całej rozgrywki.



Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Egmont za udostępnienie 
książki - gry. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz