Strony

niedziela, 15 lipca 2018

ORIGAMI: Zaginanie i składanie - recenzja gry Wydawnictwa Rebel.


Podziwiam ludzi, którzy ze zwykłej kartki papieru, bez użycia kleju i nożyczek potrafią wyczarować cuda. Origami, bo o niej mowa, posiada chińskie korzenie (wiadomo – to wszakże Chińczycy wynaleźli papier), ale swoje skrzydła rozwinęła w Japonii i to z tym krajem się kojarzy najbardziej. Jej początki określa się na ok. 700 rok n.e. Od tego czasu trwa intensywny rozkwit tej jakby nie patrzeć sztuki.

Origami to również gra karciana, która właśnie pojawia się na rynku dzięki wydawnictwu Rebel. Gra, która oprócz nazwy, nawiązuje również i grafikami i w jakimś stopniu mechaniką do tej japońskiej sztuki składania papieru. Mamy za sobą kilkanaście partyjek i wypadałoby się podzielić swoimi wrażeniami. Zapraszam zatem do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA


Całość zamknięta jest w niewielkim pudełku. W środku znajdziemy pięć liczebnie identycznych talii kart – każda z nich jednakże różni się zawartością (o tym za chwilę). Mamy też znacznik pierwszego gracza. Tzn. mamy materiał do jego zrobienia. Origami to origami i nie ma przeproś, trzeba sobie motylka zrobić samemu wg załączonej instrukcji. Nie powiem, ciekawy patent.

Jakość kart jest na przyzwoitym poziomie, a że nie posiadają ciemnych rantów, więc optycznie nie będą się szybko zużywać.

Załączona instrukcja napisana jest tak, jakbym tego oczekiwał od instrukcji, czyli w sposób nie pozostawiający tak nielubianych niedomówień. Efekty kart, których interpretacja mogłaby sprawiać trudności zostały dodatkowo opisane.

CEL GRY

Jeśli ktoś myślał, że celem gry będzie coś bezpośrednio związanego z origami, to cóż, muszę go wyprowadzić z błędu. Celem samym w sobie jest zdobywanie punktów, a te poprzez kupowanie kart. Ten, kto w tym swoistym handlowaniu będzie najlepszy, ten po prostu wygra.

PRZYGOTOWANIE GRY

Jest banalnie proste. Mamy dokładnie pięć różniących się od siebie talii kart. Każda z nich jest oznaczona kolorem i symbolem, i tak mamy zwierzęta: gospodarskie (fioletowy domek), żyjące w trawie (zielone listki), żyjące w sawannie (żółte słoneczka), wodne (niebieska fala) i latające (szara chmurka). Po co ten podział? W grze nie będą brały udziału wszystkie talie. Przyjmuje się zasadę, że na jednego gracza przypada jedna talia.

Gdy już ustaliliśmy liczbę graczy możemy potasować wszystkie karty biorące udział w rozgrywce. Karty rozdajemy odkryte i rozdajemy najpierw jednemu graczowi, później drugiemu itd. Samo rozdawanie przypomina trochę tworzenie banku dla każdej „wysepki” w Las Vegas. Mianowicie, gracz otrzymuje karty pojedynczo, do momentu aż liczba zagięć (liczba w górnym rogu na kartce papieru) osiągnie lub przekroczy 10. To jest jedyny moment, w którym gracze widzą swoje karty.


Z reszty kart formujemy zakryty stos, z którego odkrywamy cztery górne karty, które to umieszczamy obok. I to wszystko.

PRZEBIEG GRY

Zanim omówię przebieg gry, warto spojrzeć na samą kartę. Znajdziemy na niej (oprócz przynależności do danej talii, nazwy i ilustracji) kilka informacji. Po pierwsze dwie cyfry. Ta większa to koszt zakupu, a mniejsza (na kartce papieru) to zagięcia. Ponadto na każdej z nich figuruje liczba punktów zwycięstwa. Ostatnią informacją jest efekt karty – krótka informacja o tym, co dzięki danej karcie będziemy mogli zrobić albo osiągnąć.

Jak przebiega rozgrywka? Jest banalna. W swojej kolejce mamy do wykonania jedną z trzech akcji:

(I) Dobranie karty. Akurat ta akcja przypomina trochę dobieranie pieniędzy w Alhambrze. Z odkrytych czterech kart wybieramy dowolną liczbę przy założeniu, suma ich zagięć nie przekracza 4.

(II) Zagranie karty origami. Możemy zagrać jedną z kart na ręce, opłacając jej koszt odrzucając z ręki odpowiednią liczbę kart, których suma zagięć będzie co najmniej równa kosztowi (nie ma niestety reszty). Następnie musimy kartę odpowiednio umieścić w jednym z rzędów (zwanych kolekcjami). Podczas gry będziemy formować dwa rzędy, przy czym różnica w liczebności pomiędzy jednym i drugim nie może być wyższa niż 1. Ważne, że „nowa” karta przykrywa „starą”, a przy okazji jej efekt. Jeśli ktoś grał w Łowców kryształów, będzie wiedział o co chodzi.

No właśnie efekt. Każda z kart posiada swój efekt, który może być natychmiastowy (korzystamy w momencie zagrania karty), punktacja (na koniec gry) i akcja specjalna (efekt stały, który możemy odpalić co kolejkę)

(III) Akcja specjalna. Jak przed chwilą wspomniano, za pomocą karty, która leży na wierzchu naszej kolekcji możemy aktywować efekt specjalny, który generalnie pozwala nam na coś więcej, np. możemy dociągnąć nie jedną, ale trzy karty, zabrać kartę ze stosu kart odrzuconych, etc.

W trakcie gry będziemy zatem kolekcjonować karty, z jednej strony korzystać z akcji stałych lub jednorazowych, z drugiej ciułając punkty.

ZAKOŃCZENIE

Cała zabawa trwa do momentu gdy po raz drugi wyczerpie się stos kart dobierania. Po rozegraniu ostatniej rundy sumujemy punkty i wyłaniamy zwycięzcę.

WRAŻENIA

Pomimo pewnego sceptycyzmu z jakim podchodziliśmy do gry, okazało się, że nasze nastawienie było zupełnie bezpodstawne. Mamy do czynienia z naprawdę ciekawym tytułem, przy którym można trochę pomyśleć.

Mechaniki użyte w grze może nie są nowe i występują choćby we wcześniej wymienionych grach. Całościowo to wszystko trzyma się kupy. Oczywiście, jak to w naprawdę wielu karciankach bywa, klimatu za wiele nie uświadczymy i gra tak naprawdę za wiele z Origami wspólnego nie będzie miała. Trochę szkoda.
Tak czy inaczej użyte grafiki z pewnością ułatwiają rozgrywkę. Są czytelne a tekst na kartach są zrozumiałe. A jeśli mamy wątpliwości, zawsze możemy sięgnąć po instrukcję, w której zawarto objaśnienia dotyczące kart, które mogą sprawiać pewne trudności interpretacyjne.

Wartym podkreślenia jest prostota zasad. W zasadzie wystarczy kilka zdań wyjaśnienia odnośnie możliwości jakie mamy w grze, a cała reszta niczym w Concordii znajduje się na kartach. No właśnie karty. W większości gier, w których się pojawiają przynoszą ze sobą losowość. Nie inaczej jest w Origami. Czy ta losowość utrudnia życie? Prawdę mówiąc niespecjalnie. Owszem, bywają sytuacje, gdy przydałaby się akurat karta (np. gdy zbieramy mrówki warte normalnie 2 punkty, ale jeśli uda nam się zebrać przynajmniej dwie, to ich wartość rośnie do 5), a ta na złość nie chce wpaść. W każdym razie losowość w Origami nie jest specjalnie dokuczliwa i nie sprawia, że ktoś dzięki niej wygra.

Podoba mi się mechanika gry. Musimy w pewien sposób zbalansować nasze akcje. Kupowanie kart sprawi, że szybko wypstrykamy się z kart na ręce. Z drugiej strony zbyt szybkie dobieranie sprawie, że talia szybciej się wyczerpie i skończymy grę szybciej niż byśmy tego chcieli.

Umiejętne zarządzanie kartami to podstawa. Zdobywanie kart nie jest problemem. Nie jest problemem kupno kart. A jednak musimy to robić umiejętnie. Gdyby cała zabawa ograniczyła się do zdobywania i kupowania kart, to gra nie miałaby większego sensu. Całe szczęście każda z kart posiada swoje specjalne właściwości i tutaj jest pełne pole do popisu. Z jednej strony możemy skorzystać z możliwości zwiększających naszą zdobycz punktową (działa tu efekt synergii - pewne układy kart dają nam więcej punktów, niż wtedy, gdy razem nie są – np. kura i pisklę) z drugiej korzystać z efektów specjalnych, jakie dają nam karty. Musimy tylko pamiętać, że możemy korzystać tylko z karty z wierzchu danej kolekcji, dlatego też ważny jest moment, w którym decydujemy się na przykrycie tej wierzchniej karty.


Dlatego też warto przed samą rozgrywką (zwłaszcza w przypadku osób nieznających gry) przyjrzeć się dokładnie kartom, żeby wiedzieć jak działają. Osoby znające grę mają tutaj leciutką przewagę nad nowicjuszami, ale po kilku partyjkach szanse szybko się wyrównują.

Skalowalność. Jak już pisałem, rozwiązano to w ciekawy sposób. Ilu grających tyle talii w grze. Rozgrywka dwuosobowa jest całkiem całkiem, ale dopiero przy trzech robi się ciekawiej, bo mamy trzy talie, a przy czterech jest jeszcze fajniej, bo pula dostępnych kart znacząco rośnie. Oczywiście ma to swoje wady i zalety. W mniejszym składzie łatwiej jest coś zaplanować, w większym, niekoniecznie. Zanim kolejka do nas wróci sytuacja na stole zmieni się diametralnie.

Dzięki 5 taliom oraz losowości kart mamy zapewnioną regrywalność. Każda talia różni się nieco od pozostałych, więc za każdym razem nieco inaczej będziemy prowadzić rozgrywkę.

Czas gry. Jest szybko (o ile nie trafi się myśliciel) i cała partyjka nie powinna trwać dłużej niż te 15-20 minut.

Mamy słabość do małych karcianek, więc Origami z automatu nas zaciekawiła. Lektura instrukcji nie wywołała jednakże wielkiego zainteresowania, ale po pierwszej partii czułem, że byłem w błędzie, a z każdą kolejną partią po prostu zyskiwała. Solidna, niebanalna gra w której mechanika korzysta ze znanych i sprawdzonych rozwiązań. My jesteśmy zdecydowanie na tak i jeśli będziecie mieli okazję zagrać, to gorąco zachęcamy. Naszym zdaniem warto.

PLUSY:

+ ciekawa mechanika,
+ solidne wykonanie,
+ proste i intuicyjne zasady,
+ bardzo dobrze napisana instrukcja,
+ wysoka regrywalność,
+ przyzwoita skalowalność.

MINUSY:

- trochę losowości,
- niewielki (ale jednak) próg wejścia





Liczba graczy:  2-4 osoby
Wiek: od 8 lat 
Czas gry: 15-30 minut
Rodzaj gry:  gra karciana, 
gra strategiczna 
Zawartość pudełka:
* 90 kart,
* kawałek papieru (do stworzenia Origami Pierwszego Gracza),
*  instrukcja do gry.
Wydawnictwo:  Rebel
Cena: 40-50 zł

Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Grę Origami  można kupić w sklepie Rebel.

Galeria zdjęć:

Kliknij, aby zobaczyć duże zdjęcia
            

TuFotki.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz