Kreacjonizm czy ewolucjonizm? Odwieczna
dysputa dotycząca tego jak powstał i kształtował się nasz świat. Nie będziemy
oczywiście tego roztrząsać. To nie czas i miejsce. Tak czy inaczej dziś na
tapetę trafia gra, która dotyczy ewolucji.
Sama gra nie jest czymś całkowicie
nowym. Kilka lat temu nasze rodzime G3 wydało grę pt. Ewolucja: Pochodzenie
gatunków. Gra została całkiem nieźle przyjęta, chociaż jej instrukcja wołała o
pomstę do nieba i rodziła mnóstwo problemów. Autorzy przemyśleli sobie
wszystko, wzięli Ewolucję raz jeszcze na tapetę i postanowili całość
przeprojektować. Zmian było dużo i „nowa” Ewolucja różni się zarówno w warstwie
graficznej i mechanicznej. Jej przyjęcie na rynku było na tyle dobre, że gra
doczekała się dwóch dodatków Flight i Climate (ta druga to w zasadzie
samodzielna gra). Nasz Egmont postanowił spolszczyć wersję podstawową (z
uwzględnieniem klaryfikacji zasad) i to, jak się gra przyjmie na rynku, pewnie
zadecyduje, czy doczekamy się spolszczonych dodatków. A propos przyjęcia… Mamy
trochę partii za nami i chcielibyśmy się podzielić naszymi spostrzeżeniami. Zapraszam
zatem do lektury recenzji.
Całość zamknięta jest w całkiem sporym
prostokątnym pudle, na którym widnieje oznaczenie serii, czyli Egmon Geek –
gier przeznaczonych dla bardziej doświadczonych graczy. Jak przystało na
karciankę, w środku znajdziemy 129 kart cech. Do tego mamy plansze gatunków (oj
chciałbym, że planszetki do Terraformacji Marsa były w ten sposób wykonane)
wraz z drewnianymi znacznikami i mnóstwo żetonów pożywienia. Mamy również
niewielką planszę wodopoju, zasłonki, no i jeden z najładniejszych znaczników
pierwszego gracza w postaci ogromniastego drewnianego dinozaura (dokładnie to
chyba jest apatozaur).
Wykonanie robi wrażenie. W pudle mamy
jeszcze plastikową, funkcjonalną wypraskę, dzięki czemu wszystkie komponenty
mają swoje miejsce. Muszę pochwalić instrukcję. Napisana bardzo
przystępnie z mnóstwem przykładów. Po jej przeczytaniu w zasadzie nie ma
większych problemów z rozgrywką.
CEL GRY
Mamy
niewątpliwą okazję wcielenia się w swoistego stwórcę, któremu dana jest
umiejętność rozwoju gatunków, obdarzania ich różnorakimi cechami, pozwalającymi
do jak najlepszego przystosowania się do panujących w grze warunków. Przy
okazji będziemy powiększać rozmiary i liczebność gatunku. Będziemy zdobywać
pokarm, często kosztem naszych przeciwników. Tradycyjnie niektóre rzeczy będą
punktowane, a gracz, któremu udało się uciułać najwięcej tych punktów, ten
zostanie zwycięzcą.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry jest
króciutkie. Na środek wędruje plansza wodopoju, koło której kładziemy żetony
pożywienia (będą one stanowiły bank żywności) oraz talię kart cech. Zestawem
startowym każdego z gracza będzie zasłonka oraz plansza gatunku, na której
umieszcza dwa drewniane znaczniki – zielony na torze populacji i brązowy na
torze rozmiaru. Dodatkowo otrzymuje na rękę cztery karty.
PRZEBIEG GRY
(I)
Rozdanie kart –
każdy z graczy otrzymuje 3 karty cech oraz dodatkowo po jednej karcie
za każdy posiadany gatunek (obrazowany kartą gatunku)
(II) Wybranie pożywienia - każdy z graczy w tajemnicy
przed innymi wybiera jedną kartę z ręki i odkłada ją zakrytą na planszę
wodopoju. Każda z kart posiada w prawym dolnym rogu cyferkę, mówiącą o tym, ile
pożywienia ona dostarcza, przy czym jedne karty dodają pożywienie a inne
zabierają (cyferka z minusem)
(III) Zagrywanie kart –
każdy, począwszy od pierwszego gracza, w swojej turze ma prawo zagrać dowolną
liczbę kart. Karty możemy zagrywać na dokładnie trzy sposoby, tj. możemy kartę
dołożyć do karty gatunku wprowadzając jego unikalną cechę – maksymalnie 3 karty
(w grze dwuosobowej – 2), możemy kartę odrzucić zyskując możliwość podniesienia
jednej z cech gatunku (rozmiaru lub populacji) lub też odrzucając kartę
otrzymujemy w zamian nową kartę gatunku (wraz z dwoma znacznikami cech)
(IV) Dodanie pożywienia –
karty leżące w wodopoju są odkrywane i dokładamy odpowiednią liczbę żetonów
pożywienia roślinnego.
(V)
Karmienie –
akcja ta jest wykonywana po kolei przez wszystkich graczy. W przypadku
roślinożercy sprawa jest prosta. W swojej kolejce bierzemy (zazwyczaj) jeden
żeton pożywienia i dokładamy go na odpowiednie miejsce na planszy gatunku.
Limitem pożywienia jest wielkość populacji danego gatunku. Mięsożercy zdobywają
pożywienie kosztem innych zwierząt (czasem nawet swoich) – warunkiem jest
mniejszy rozmiar ofiary – w takim przypadku drapieżnik otrzymuje pożywienie z
banku żywności, a zaatakowany gatunek zmniejsza liczebność swojej populacji.
Karmienie odbywa się do momentu aż wszystkie gatunki nie zaspokoją głodu swoich
populacji lub też skończą się pożywienie (niedożywione populacje muszą
zredukować stan swoich populacji)
Gramy tak do momentu,
gdy wyczerpie się talia kart dobierania. Gdy to nastąpi, zbieramy wszystkie
odrzucone karty, tasujemy i przystępujemy do rozegrania rundy finałowej, która
przebiega dokładnie jak rundy poprzednie wg ww. schematu. Oczywiście jest to
ogólny zarys samej rozgrywki. Dobrze się stało, że wydawca przewidział karty
pomocy (czemu tylko dwie?), które pokazują przebieg rozgrywki, a przede
wszystkim zawierają szczegółowe informacje o samych kartach i ich
właściwościach. A ta znajomość będzie bardzo potrzebna.
ZAKOŃCZENIE GRY
Po rozegraniu
ostatniej rundy możemy przystąpić do końcowego rozliczenia zdobytych punktów.
Te zdobywamy za zdobyta liczbę żetonów pożywienia, za wielkość populacji oraz
za liczbę kart cech gatunków, które nam się ostały. Zwycięzcą zostaje ten, komu
udało się zgromadzić największą liczbę punktów.
WRAŻENIA
To nie była miłość
od pierwszego wejrzenia. Początkowo jakoś nas ta cała zabawa nie wciągnęła, ale
z czasem zaczęliśmy dostrzegać przebłyski może nie geniuszu ale bardzo ładnie
skrojonej gry. Kolejne partie sprawiły, że zaczęła błyszczeć. Jasnym blaskiem.
Seria
Egmont Geek przeznaczona jest generalnie dla graczy, którzy są już troszkę
doświadczeni w bojach planszówkowych. Ewolucja naszym skromnym zdaniem idealnie
wpisuje się w serię. Zasady gry są stosunkowo proste, natomiast sama rozgrywka,
no potrafi zaangażować nasze komórki.
Gra
wymaga bacznego obserwowania tego, co się dzieje na planszy i dostosowywania
się do zmiennych warunków, jakie zaproponują nam współgracze. Ta gra to
zdecydowanie nie pasjans. To często bezpardonowa walka o utrzymanie gatunku, o
zapewnienie mu warunków przede wszystkim przetrwania a w dalszej kolejności
rozwoju.
Im
dłużej w to gramy, tym cała rozgrywka nabiera większego sensu. W jakimś stopniu odzwierciedla te
procesy, które nastąpiły wraz z ewolucją różnych gatunków. Podstawowym zadaniem
każdego gatunku jest jego przeżycie. Musi się zatem rozmnażać, a do rozmnażania
potrzebne są odpowiednie warunki, przede wszystkim jednostki muszą zdobywać
pożywienie zarówno roślinne jak i mięsne. Nie mamy go w nieskończonej ilości.
Brak pożywienia oznacza zmniejszenie populacji. Dodatkowo roślinożercy sami
mogą stać się pokarmem. W toku ewolucji musieli oni wykształcić mechanizmy
obronne, które skutecznie pomniejszają zapędy mięsożerców. Jedne gatunki
posiadają kolce, rogi, skorupy. Inne odstraszają swoim zapachem, jeszcze inne
posiadają w swoim ciele substancje toksyczne. Jeszcze inne otrzymały w
prezencie od matki natury odpowiednie ubarwienie, inne możliwości np. wspinania
się, pływania. Niektóre gatunki wiedzą, że ich siłą jest bycie w grupie, inne
potrafią korzystać ze współpracy z innymi gatunkami na zasadzie synergii.
Część z tych
mechanizmów jest obecna w grze. Możemy dany gatunek wyposażyć w odpowiednie
„narzędzia” ułatwiające przeżycie. Podczas rozgrywki doskonale widać jak to
fajnie funkcjonuje, jak staramy się bronić przed zapędami mięsożerców, jak
będąc mięsożercą przechytrzyć inny gatunek, jak sobie wykombinować ekstra racje
żywnościowe. To w grze naprawdę fajnie wygląda i sprawdza się „w praniu”.
Pomimo ciągłego
kombinowania, gra przebiega dość sprawnie. Przynajmniej na początku. Im więcej kart na stole, im więcej
gatunków, tym decyzje stają się trudniejsze, mamy większe zamieszanie, kto kogo
może zjeść, kto się może obronić, a kto nie, etc. Stąd gra będzie podatna na
paraliż decyzyjny. Nawet jeśli towarzystwo zna karty i zależności między nimi.
Skalowalność. Jest ona specyficzna.
Rozgrywka w dwie osoby potrafi być naprawdę krwiożerczym pojedynkiem, w którym
nie będziemy siebie oszczędzać. No chyba, że zdecydujemy się na pokojową
rozgrywkę i na świecie nie pojawią się mięsożercy. Najczęściej jednak się
pojawiają i wtedy mamy prawdziwą walkę o przetrwanie. A jak taki drapieżnik
poczuje krew, to często potrafi to do wymarcia gatunku. W większym gronie
mięsożercy mają więcej celów i ta negatywna interakcja rozkłada się na większą
liczbę graczy. Dlatego też zasiadając do Ewolucji w dwie osoby, musimy sobie
zdawać sprawę z bezpardonowości rozgrywki. W większym składzie jest nieco
inaczej, chociaż negatywnej interakcji nie zabraknie. No cóż, życie w świecie
zwierząt to nieustanna walka o przetrwanie, bardzo brutalna walka i Ewolucja to
odzwierciedla.
Bardzo ciekawe jest to wyszukiwanie
powiązań pomiędzy kartami, jak najlepsze ich dopasowanie w celu realizacji
swojej strategii. To poszukiwanie swoistego combo, pozwalającego na ochronę
swoich gatunków pozwalając na ich wzrost, a jednocześnie na ochronę przed
zakusami mięsożerców lub na wyposażenie naszych mięsożerców w cechy pozwalające
na skuteczne bycie drapieżnikiem. Oczywiście należy liczyć się z tym, że karty
mogą być kapryśne i nie przyniosą nam pożądanych cech. Nie mamy wyjścia, musimy
modyfikować nasze podejście, co przynosi różne skutki, czasem pozytywne a
czasem niekoniecznie. Przeciwnicy w szafie nie śpią i z całą pewnością nie będą
nam ułatwiać życia. Pewna trudność decyzji dotyczy też tego, co zrobimy z
kartami, czy wykorzystamy je rozbudowując cechy naszych gatunków, czy też
poświęcimy je powiększając populację/rozmiar/liczbę gatunków. Sprawia to, że
prosta rozgrywka, wcale taka prosta nie jest i trzeba zdrowo pogłówkować, żeby
powalczyć z takimi dylematami.
Z całą pewnością, Ewolucja to bardzo
ciekawy tytuł. Mechanicznie gra jest bardzo prosta, wręcz banalna. Jednakże
trudność polega na umiejętnym dopasowaniu się do sytuacji na stole, do
zmiennych warunków, do tego co robią nasi przeciwnicy. Każdy będzie walczył o
przetrwanie, a ilość zasobów jest mocno ograniczona. No cóż, życie. Gra nas
mocno zaintrygowała i nie raz i nie dwa dyskutowaliśmy o niej już po
zakończeniu rozgrywki. Rzadko mamy do czynienia z tak spójnym tematycznie,
mechanicznie i graficznie tytułem, w którym możemy w mocnym uproszczeniu
dokonać pewnej symulacji rozwoju życia. Gra zdecydowanie warta wypróbowania.
PLUSY:
+ spora
regrywalność,
+ piękne
wykonanie,
+ banalne prosta
mechanicznie,
+ mechanika
bardzo dobrze współdziała z mechaniką,
+ dobra (mimo
specyficznego trybu dwuosobowego) skalowalność,
MINUSY:
- możliwy
paraliż decyzyjny, a przez to gra potrafi się dłużyć,
- trochę
losowości,
Liczba
graczy: 2-6 osób
Wiek: od
12 lat
Czas
gry: od ok. 120 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra ekonomiczna
Zawartość
pudełka:
* dinozaur
pierwszego gracza
* 1 plansza
wodopoju,
* 6 zasłonek
graczy
40
drewnianych znaczników,
* 129 kart
cech
* 132 żetony
pożywienia
* 12 żetonów
pożywienia z wartością 10
* 20 plansz gatunków,
* 2 pomoce
gracza
* instrukcja do gry.
Wydawnictwo:
Egmont
Cena: 115-180 zł
Cena: 115-180 zł
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry.
Galeria zdjęć:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz