Gdyby
tak złapać statystycznego Kowalskiego gdzieś na ulicy i zadać mu proste pytanie, z czym mu się kojarzy Japonia, to z pewnością
wśród tych odpowiedzi padłaby, że z gejszami. Nie da się ukryć, że osoby te na
stałe wryły się w pamięci jako ktoś nierozłącznie związany z krajem kwitnącej
wiśni. Gejsza to zbitek dwóch słów gei (sztuka) i sza (osoba). Zatem mamy do
czynienia z osobą uprawiającą tradycyjne, japońskie rodzaje sztuki. Gejsze są
mistrzyniami w sztuce konwersacji, tańca, śpiewu i gry na tradycyjnych
instrumentach japońskich. Parają się też również kaligrafią i ikebaną. Są
również natchnieniem, np. twórców gier.
Jedną z takich gier chciałbym dziś Wam przedstawić. Hanamikoji powstała w dalekim Tajwanie. Zdołała jednak zdobyć
wiele przychylnych głosów na całym świecie i bardzo się cieszę, że udało nam
się ją otrzymać do recenzji. Hanami-koji to ulica w Kyoto, gdzie możemy spotkać
mnóstwo gejsz (do tego nawiązuje sama okładka gry). Tam też możemy zaznać smak
tej starej Japonii, tej specyficznej kultury, obyczajów, swoistych ceremonii. Zapraszam
zatem do świata gejsz przedstawionego w Hanamikoji.
Całość zamknięta jest w niewielkim
pudełku. W środku znajdziemy dwa rodzaje kart. 7 dużych przedstawia gejsze oraz
21 mniejszych – przedstawiających atrybuty każdej z nich. Mamy więc wagasa (papierowy parasol), kami-ogi (papierowy wachlarz), shamisen (coś podobnego do gitary), shakuhachi (bambusowy flet), kanzashi (ozdoba do włosów), kansubon (zwój do czytania) oraz (jakże
by inaczej) zieloną herbatę w czajniczku. Przyznaję się bez bicia, że dawno nie
widziałem tak ładnych kart, tak dopracowanych, tak klimatycznych. To naprawdę
robi wrażenie.
Oprócz kart otrzymujemy również 7
znaczników zwycięstwa oraz dwa komplety (po 4 każdy) kafelków akcji.
CEL GRY
Wraz z przeciwnikiem mamy za zadanie zdobycie przychylności gejsz poprzez obdarowywanie ich pożądanymi przedmiotami – albo uda nam się „przekabacić” cztery z nich albo zdobędziemy 11 punktów wdzięku (charm points). Rywalizacja ta jednak jest dość specyficzna i głęboko osadzona w kulturze Japonii. My decydujemy, które karty mają zostać zagrane, ale to przeciwnik ma pierwszeństwo jeśli chodzi o to, która karta powędruje do nas, a która na jego stronę.
PRZYGOTOWANIE GRY
Przygotowanie gry zajmuje
dosłownie chwilę. W centralnym miejscu umieszczamy 7 kart gejsz, a na środku każdej
z tych kart umieszczamy po jednym żetonie zwycięstwa. 21 kart przedmiotów
tasujemy i odrzucamy jedną z nich do pudełka. Następnie każdy z graczy
otrzymuje równo po sześć kart na rękę oraz komplet czterech kafelków akcji.
Pozostałe karty przedmiotów stworzą zakryty stos dobierania. I to tyle. Zabawa
w umizgi może się rozpocząć.
PRZEBIEG GRY
Mamy dwa rodzaje
kart, które są ze sobą skorelowane. Każda z gejsz posiada swój atrybut, swój
ulubiony przedmiot. Naszym zadaniem będzie obdarowanie takowej gejszy właściwym
przedmiotem. Jeśli po naszej stronie będzie więcej przedmiotów, to przychylność
gejszy będzie po naszej stronie i w naszym kierunku przesunie się żeton
zwycięstwa. Jeśli w ten sposób przekonamy do siebie cztery gejsze, to wygramy
grę.
Mamy jeszcze drugą
ścieżkę zwycięstwa. Każda z gejsz dysponuje punktami wdzięku. Ile? O tym mówi
cyferka w górnym lewym rogu karty. Cyfra ta pełni jeszcze jedną rolę. Otóż
wskazuje maksymalną liczbę przedmiotów, które występują w grze. Maksymalną, bo
przecież na początku gry jeden z tych przedmiotów odrzucamy. O co chodzi z tymi
punktami? Otóż sprawa jest prosta. Jeśli uda nam się przeciągnąć na swoją stronę
gejsze, których suma punktów wdzięku będzie co najmniej równa 11, to będziemy
zwycięzcami.
W jaki sposób
dokonujemy tego „przekupstwa”? Otóż każdy z graczy otrzymuje 4 płytki akcji. W
swojej kolejce najpierw dobiera jedną kartę, a następnie wykonuje jedną z
czterech akcji wskazanych przez kafelki. Na znak, że już tej akcji skorzystał, odwraca
płytkę na drugą stronę i przekazuje pałeczkę przeciwnikowi. On czyni to samo, kolejka
wraca do gracza pierwszego, który dobiera kartę, wybiera jedną płytkę (z trzech
dostępnych), wykonuje akcję, itd. Runda dobiega końca w momencie, gdy każdy z
graczy wykorzysta wszystkie cztery akcje. Przyjrzyjmy się zatem możliwym
działaniom:
Sekret (secret) - zagrywamy jedną zakrytą
kartę z ręki na stół. Karta ta zostanie odkryta i dodana do reszty kart na
koniec rundy
Kompromis (trade-off) - odrzucenie dwóch
zakrytych kart z ręki - ani ja ani mój przeciwnik nie skorzystamy z nich w tej
rundzie
Prezent (gift) – zagrywamy 3 karty
z ręki. Przeciwnik bierze jedną z nich i umieszcza po swojej stronie, pozostałe
dwie wędrują na naszą stronę
Rywalizacja (competition) – zagrywamy 4 karty
z ręki. Dzielimy je na dwie grupy. Przeciwnik decyduje, który zestaw trafia do
niego, a który zostanie u nas.
Po wykonaniu
wszystkich czterech akcji, przystępujemy do etapu podliczenia rundy. Po kolei
odwiedzamy każdą z siedmu gejsz i sprawdzamy, który z graczy zaoferował jej
więcej przedmiotów. Przewaga oznacza przesunięcie znacznika zwycięstwa na jedną
ze stron. Sprawdzamy teraz czy przypadkiem jeden z graczy nie przekabacił na
swoją stronę czterech gejsz, tudzież nie uciułał 11 punktów wdzięku. Jeśli tak,
to kończymy zabawę. A jeśli nie, to gramy dalej, czyli przygotowujemy wszystko
zgodnie z tym, co zostało wyżej opisane. Z jednym wyjątkiem, nie ruszamy
żetonów zwycięstwa. One zostają tam, gdzie były na koniec rundy.
WRAŻENIA
Jesteśmy pod
wrażeniem tej małej, prostej karcianki. Wykonanie, mechanika, wrażenia płynące
z gry sprawiły, że pokochaliśmy Hanamikoji w zasadzie od pierwszej rozgrywki.
Coraz baczniejszym okiem zaczynam się przyglądać produkcjom z Dalekiego
Wschodu, bo czuć w nich powiew świeżości.
Mechanika gry
sprawia, że musimy nieco przestawić nasz sposób myślenia. Przyzwyczajeni
jesteśmy do rozwiązań typu, że sam sobie rzepkę skrobię. Hanamikoji wymusza na
nas a i owszem skrobanie rzepki u siebie ale przede wszystkim u przeciwnika.
Patrząc na karty na
ręce ciągle mamy to dziwne uczucie, że nie możemy ich wszystkich zachować dla
siebie, bo zmuszeni jesteśmy do podzielenia się nimi z rywalem. W dodatku to on
zdecyduje, które karty zabierze, a które zostawi. Z drugiej strony, to my
będziemy decydować o losie jego kart.
Niezwykle istotna
okazuje się również kolejność wykonywania akcji. Czy czekamy z pokazaniem kart
przeciwnikowi, wykonując akcję sekretu i kompromisu, czy też od razu
pokazujemy, co mamy. Pamiętajmy również o tym, że różna jest liczba przedmiotów
w talii (przy czym jeden z nich jest usunięty na początku gry), to też wymusza
na nas odpowiednią strategię. Strategię, która się zmienia w trakcie rozgrywki.
Możemy walczyć o najbardziej „punktowane” gejsze (wymagają najwięcej
przedmiotów), a możemy spokojnie przekupić te mniej wymagające.
Ta gra to taka
trochę potyczka psychologiczna. Cały czas próbujemy wczuć się w przeciwnika, w
to co on mógłby zrobić z naszymi kartami. Troszkę przypomina mi to Daxu. Tam
też musieliśmy wyczuć intencje rywala, co okazywało się czasem karkołomnym
zadaniem, bo nie raz i nie dwa byłem zaskoczony jego reakcją. Wszelkie nasze
kalkulacje obarczone są dużą niepewnością, potęgowaną przez dociągane w trakcie
kolejki karty, które potrafią wiele zmienić.
Piękne jest to, że to nasze „przeciąganie liny” może trwać dłużej niż przez jedną kolejkę, że możemy nasze przewagi budować stopniowo. Że w kolejnej rundzie do przekonania do siebie gejszy (której żeton zwycięstwa jest po naszej stronie) nie będziemy potrzebować przewagi, ale wystarczy nam remis. Dodaje to po prostu smaczku i zaostrza rywalizację.
Oczywiście w grze
mamy do czynienia z losowością, ale tak naprawdę w żaden sposób ona nie
przeszkadza. Gramy przecież kartami i swoimi i przeciwnika. My musimy
rezygnować z niektórych dobrych kart, podobnie jak i nasz rywal.
Losowość
sprawia, że tak naprawdę każda partia
trochę różni się od pozostałych, co
podnosi stopień regrywalności.
Czas gry. Kolejny
plusik, bo gra trwa naprawdę krótko. Może się zakończyć na jednej rundzie, a
może po trzech (nie udało nam się rozegrać dłuższych partii). Tak czy inaczej
cała rozgrywka nie powinna przekroczyć więcej jak 5 minut.
Hanamikoji to banalna gra, jeśli chodzi
o zasady. Jednakże w tej prostocie tkwi coś takiego, że łapie za serducho. Jest
szybka, pozwala pomyśleć, jest przepięknie wydana, posiada dość unikalną
mechanikę. Wypisz wymaluj – idealny filler.
Hanamikoji to pewnością jedna z
najlepszych gier dwuosobowych, w jakie było nam dane zagrać. Jedyną jej wadą jest
chyba tylko kiepska dostępność w naszym pięknym kraju. Ale to się niedługo
zmieni. Wróble ćwierkają, że gra zostanie wydana w Polsce. Tak w okolicach
maja. Póki co nie możemy jeszcze zdradzić żadnych szczegółów, chociaż bardzo
byśmy chcieli. Tak czy inaczej, zdecydowanie polecamy.
PLUSY:
+ przepiękne
wykonanie,
+ proste
zasady,
+ unikalna mechanika,
+
regrywalność,
+ szybka i
emocjonująca,
MINUSY:
Liczba graczy: 2 osoby
Wiek: od 12 lat
Wiek: od 12 lat
Czas
gry: od 5-10 minut
Rodzaj
gry: gra strategiczna, gra karciana
Zawartość
pudełka:
* 7 kard
gejsz,
* 21 kart
przedmiotów,
* 7 znaczników
zwycięstwa,
* 8 kafelków
akcji,
* instrukcja
do gry.
Wydawnictwo:
EmperorS4
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu EmperorS4 za przekazanie egzemplarza gry do recenzji.
Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń