Strony

wtorek, 27 września 2016

"Bo do tanga trzeba dwojga" czyli gry wyłącznie dla dwóch osób cz 5- reaktywacja.

Któż z nas nie lubi ścierać się we współzawodnictwie z drugą osobą? Ten dreszczyk emocji, to napięcie, starcie sił, duch rywalizacji... Piękne uczucia i emocje. 

My uwielbiamy gry na parę, gry wyłącznie dla dwóch osób. Co jakiś czas do naszej biblioteczki gier dołącza więc jakiś nowy tytuł z tej kategorii. We wcześniejszych czterech postach z tego cyklu zaprezentowaliśmy Wam sporą część naszej kolekcji. A ponieważ ostatnimi czasy dołączyły nowe pozycje zatem reaktywujemy cykl "Bo do tanga trzeba dwojga", czyli gry wyłącznie dla dwóch osób. Jeśli komuś umknęły nasze wcześniejsze posty odsyłamy tutaj: część 1, część 2, część 3, część 4

źródło: pixabay

W 5 części cyklu o grach na parę zapraszamy do zapoznania się z następującymi tytułami:
  • 7 Cudów Świata: Pojedynek
  • Elements
  • Kalaha
  • Klask
Przed Wami krótkie wizytówki wspomnianych gier:




7 CUDÓW ŚWIATA POJEDYNEK (Rebel)

7 cudów świata to gra cywilizacyjna. Będziemy zatem budowniczymi, którzy w pocie czoła będą rozwijać swoje miasta, po to by osiągnąć przewagę na jednej z trzech płaszczyzn, tj. militarnej, naukowej oraz cywilnej (o tym szerzej będzie w dalszej części recenzji). Tak naprawdę tego klimatu budowy cywilizacji nie będzie. Podobnie jak i np. Splendorze, skupiamy się na ikonkach, kolorach, etc. Tak czy inaczej, w przypadku tej gry, o jej miodności nie świadczy wątpliwy klimat (czy raczej jego brak), ale genialna mechanika, która ma w sobie to coś.



ELEMENTS (Pegasus Spiele)

Zaledwie 16 kart w niestandardowym rozmiarze, zacnej grubości i z przepięknymi grafikami. Do tego 12 drewnianych gwiazdek (znaczników punktów) i instrukcja (tym razem w dwóch wersjach językowych czyli po niemiecku i po angielsku). To wszystko ma swoje miejsce w praktycznej wyprasce i pudełku takich rozmiarów, że dość swobodnie można go ze sobą zabrać. Elements to ni mniej ni więcej niż gra o nazwie Khmer – gra blefu i dedukcji dla dwóch osób, o której można poczytać na BGG .Nasze największe planszówkowe odkrycie podczas wiedeńskich wojaży. Aż strach pomyśleć, że o mały włos nie przeszliśmy obojętnie obok tej gry. Oj byłoby strasznie szkoda...



KALAHA (Tactic)

Urzekła mnie podczas Planszówek na Narodowym. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Piękna metalowa puszka, drewniane pudełko będące planszą i one - mieniące się wieloma barwami szkiełka. Oto Kalaha w całej okazałości. Piękno wykonania to tylko walor zewnętrzny. Środek czyli mechanika gry to czysta przyjemność dla umysłu. Znowu logiczna rywalizacja - kto tak rozłoży swoje szkiełka, że zdobędzie ich przewagę liczebną a tym samym zapewni sobie zwycięstwo. Obowiązkowa pozycja dla pary planszoholików. 



KLASK (G3)

Niekwestionowany hit tegorocznych wakacyjnych konwentów i spotkań z grami. Nowa mniejsza odsłona piłkarzyków albo cymbergaja. Bo takie skojarzenia budzi drewniany stoliczek do gry Klask. Do tego 2 magnetyczne dwustronne pchacze, 4 przeszkadzajki, 2 kulki i 2 znaczniki. Ot tyle a daje niezliczoną ilość radochy. Gdziekolwiek się nie pojawia otoczony jest łańcuszkiem gapiów oczekujących na swoją kolejkę do zagrania. Nam z Maryńczakiem udało się na chwilę przysiąść do Klaska podczas naszej rodzimej Board Manii. Oj była zabawa jakich mało. Jeśli będziecie mieli okazję to koniecznie zasiądźcie do tej gry. Gwarantuję, że nie pożałujecie.








Cztery różne pozycje, każda warta uwagi, każda równie interesująca. Trening zręczności, gimnastyka umysłu, starcie taktyczno- strategiczne. Słowem co kto lubi. Przekonajcie się sami i zagrajcie jak tylko będziecie mieli okazję. A my już teraz zapraszamy do kolejnej części cyklu - nie na darmo ten post nazwaliśmy "reaktywacja" :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz