Strony

niedziela, 6 grudnia 2015

HANAFUDA: karciany orient- recenzja gry.

Japonia, to dla nas Europejczyków kraj dość osobliwy. Kompletnie odmienna kultura, odmienne zachowania, odmienny sposób bycia, spora rezerwa do wszystkiego, co jest niejapońskie. Nic dziwnego, że nawet japońskie karty do gry są dla nas ciekawostką, czymś kompletnie innym niż to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Hanafuda, bo niej mowa w swej strukturze zupełnie nie przypomina europejskich talli, nie występują w niej liczby ani oznaczenia takie jak kier, karo, trefl czy pik. Ta gra opiera się na zupełnie innej symbolice - 48 kart Hanafudy odwzorowuje 12 kalendarzowych miesięcy. A każdemu z nich przyporządkowany jest obraz kwiatu.



Tak czy inaczej Hanafuda ma europejskich rodziców, chociaż jej historia jest nieco wyboista. W XVI w. do kraju Kwitnącej Wiśni zawitali Portugalczycy, którzy m.in. pokazali Japończykom karty. Wzbudziło to ogromne zainteresowanie zwłaszcza w półświatku, gdzie za pomocą kart kwitł sobie w najlepsze hazard. Żeby nieco ukrócić życie japońskim „Wielkim Szu” szogunat zabronił ich stosowania. Od tego czasu trwała z władzami swoista zabawa w kotka i myszkę. Zabraniano stosowania jednych kart, więc nie bici w ciemię Japończycy wymyślali inne. Ostatecznie w 1868 roku oficjalnie zniesiono zakaz ich używania, a w roku 1889 rozpoczęła się legalna ich produkcja. Pierwszym ich producentem była pewna młoda firma, którą dziś znamy z "nieco" innego asortymentu. Mowa tutaj o Nintendo.
W naszym kraju możemy zapoznać się z tymi niesamowitymi kartami dzięki firmie Trefl. Zapraszamy do lektury naszych wrażeń ze spotkania się z czymś zupełnie dla nas innym.

CO ZAWIERA GRA



Wykonanie gry stoi na najwyższym poziomie. Całość mieści się w niewielkim pudełeczku wykonanym z miłego w dotyku papieru. W środku spotkamy się z bardzo gustowną plastikową wypraską, pokrytą czymś w rodzaju zamszu. A w wyprasce czekają na nas bohaterowie dzisiejszej recenzji, czyli 48 pięknie wykonanych kart. Załączono również książeczkę (a w zasadzie dwie w języku polskim i angielskim) zawierającą oprócz reguł gry również bogatą historię Hanfudy.






Przyjrzyjmy się samym kartom. 48 kart, podzielonych jest na 12 miesięcy. Na każdej unikalnej karcie (żadna się nie powtarza) znajdziemy tradycyjne motywy roślinne i zwierzęce. Każdy roślina symbolizuje inny miesiąc, któremu przyporządkowane są cztery różne karty - każda o innej wartości. Zwykle na dany miesiąc składają się dwie karty z motywem roślinnym (warte 1 punkt), jedna karta ze zwojem (5 punktów) i jedna karta z motywem zwierzęcym lub symbolicznym (10 lub 20 punktów).




CEL GRY
Celem gry jest zdobycie największej liczby punktów przez danego gracza.

PRZYGOTOWANIE GRY
Skoro mamy japońskie karty, to mamy również odpowiedni rytuał przygotowania gry. Zgodnie z tradycją jeden z graczy winien się wcielić w rolę rozdającego (jap. oya, czyli rodzic), reszta to ko (czyli dzieci). Rodzic tasuje karty, jedno z dzieci je przekłada. Oya rozdaje każdemu po 8 kart, również na środku stołu układa się 8 kart. Reszta ląduje na zakrytym stosie. Wszystko wg ściśle określonego porządku.



Przeważnie rozgrywa się 12 rund, chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozegrać ich mniej lub więcej.
PRZEBIEG GRY
Na potrzeby tego wydania, zaproponowano nam 3 zasady gry. Na początek przygody z "Hanafudą" najlepsze będzie...
Łączenie kwiatów



Jest to najbardziej podstawowa wersja gry i od tej wersji warto rozpocząć naszą przygodę z Hanafudą. Pozwala ona na utrwalenie wzorów kart, zapamiętanie ich wartości i przyporządkowanie roślin do miesięcy. Do rozegrania partii potrzebne są 2 lub 3 osoby. W swojej turze każdy gracz ma do wykonania dwie akcje. Pierwsza to wyłożenie jednej z kart z ręki. Jeśli wyłożona karta pasuje (czyli będą to karty z jednego miesiąca) do jednej z kart ze środka stołu, to zabiera tę parę i kładzie obok siebie odkrytą.






Jeśli nie, to karta dołączy do innych kart leżących na środku. Druga akcja to wyłożenie wierzchniej karty z zakrytego stosu i znowu patrzymy czy ta karta pasuje do jednej z kart ze środka stołu, jeśli tak, to zabieramy takową parę, a jeśli nie to powiększymy liczebność kart na środku. gra toczy się do momentu wyczerpania kart na ręce. Następuje podliczenie punktów.

Potem możemy zagrać na przykład w...

Koi-koi


Jest to gra w liczenie zysków i strat, polegająca na składaniu jak najlepszych układów kart (yaku). Kluczem do sukcesu jest właściwa decyzja gracza, czy zakończyć rozgrywkę po zdobyciu układu, czy też grać dalej. W tej grze uczestniczą 2 osoby. Gra przebiega analogicznie jak łączenie kwiatów. Różnica polega na tym, że gracze uzyskują punkty nie z poszczególnych kart ale z odpowiednich ich  układów (zgodnie z podaną w instrukcji tabelą układów Koi-koi). Gdy graczowi uda się ułożyć jedną z sekwencji może zakończyć grę mówiąc shobu. Wtedy taki gracz zdobywa punkty za wszystkie ułożone w partii układy. Tylko gracz wypowiadający shobu zdobywa wtedy punkty. Jednakże można się pokusić o ułożenie w dalszej turze lepszego (czyli przynoszącego więcej punktów) układu, wtedy można powiedzieć ko-koi  i gra toczy się dalejdo momentu wypowiedzenia shobu przez jednego z graczy.

Następnie możemy spróbować swoich sił w…
Mushi

Mushi (czyli owad) jest prostą grą dla 2 osób. W tej grze zamiast 48 używa tylko 40 kart. Rozgrywka przebiega bardzo podobnie jak w przypadku koi-koi. Różnica polega na tym, że w tej grze są tylko 4 układy oraz to, że nie można przerwać rozgrywki poprzez powiedzenie shobu. Gra się do momentu wyczerpania kart na ręce. Po tym następuje kolejna runda.







ZAKOŃCZENIE GRY
Po 12 rundzie sumujemy punkty uzyskane w poszczególnych rundach i zwycięzcą jest ten, kto uzyska ich najwięcej.



WRAŻENIA


Powiem szczerze, pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne. Tradycyjne gry mają coś w sobie. Niedawno zasmakowaliśmy Kalahy, w której zakochaliśmy się od pierwszego wrażenia. Hanafuda też szybko zdobyła nasze serducha. Jedno sobie jednakże należy sobie wyjaśnić. Ta gra jest specyficzna, wymaga nieco odmiennego spojrzenia na karty. W naszych tradycyjnych europejskich taliach mamy łatwiej. Są oznaczenia czy to liczbowe czy to symboliczne. Tutaj tego nie ma. Wszystko oparte jest na obrazach i nauka tego chwilkę zajmuje. Co dla Japończyków jest naturalne, dla nas już niekoniecznie. Warto jednakże poświęcić odrobinę naszego czasu, bo wtedy gra rozkwitnie.



To co mi się osobiście w niej podoba, to ten spokój. Nie wiem jak to działa, ale przy niej jakoś tak człowiek odpoczywa. Spokój i brak pośpiechu. Pozwala się nieco wyciszyć po całym dniu obfitym w emocje.
W zasadzie brakuje mi tylko jednej rzeczy do pełni szczęścia. Mowa tu o karcie pomocy. Naprawdę tych układów jest trochę i wertowanie (zwłaszcza na początku) książeczki bywa trochę uciążliwe. Taka karta byłaby naprawdę dużym ułatwieniem.








Hanafudę gorąco polecamy i cóż, możemy podziękować wydawnictwu za przybliżenie nam nieco odmiennej kultury. Na pudełku możemy wyczytać, iż Hanafuda zalicza się do serii „Cards of the World”. Liczymy też na to, że wkrótce pojawią się kolejne mniej lub bardziej egzotyczne talie.





PLUSY:
+ proste zasady,
+ dobrze napisana instrukcja,
+ krótki czas rozgrywki,
+ solidne wykonanie,

MINUSY:
- wymaga czasu na poznanie kart,
- przydałaby się karta pomocy z poszczególnymi układami

Nasza ocena to 8/10
Liczba graczy:   2-3 osoby
Wiek: brak informacji (jednakże 6 latek powinien sobie poradzić)
Czas gry: ok. 30 minut
Rodzaj gry:  karciana
Zawartość pudełka:
• 48 kart
* instrukcja do gry
Wydawnictwo: Trefl Fabryka Kart Kraków
Cena: ok. 30 zł


Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Trefl (Fabryka Kart Trefl-Krakówza udostępnienie gry.

Trefl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz