czwartek, 31 sierpnia 2017

Helvetiq - nowe wydawnictwo w Polsce! (informacja prasowa)

Już we wrześniu na polskim rynku gier planszowych pojawią się gry prosto ze Szwajcarii.Chodzi o wydawnictwo HELVETIQ, które projektuje i wydaje gry dla każualowych graczy a ich design jest czarujący w swej prostocie i niespotykanym wyglądzie.

Historia wydawnictwa Helvetiq zaczęła się w 2008 roku. Jego założyciel Hadi Barkat postawił na proste a zarazem wciągające gry, które będą łączyć pokolenia. Bardzo szybko zdobył szwajcaraski rynek, sprzedając już w pierwszym roku działalności ponad 30.000 egzemplarzy swoich gier.
Jak sami mówią: „Po Szwajcarii byliśmy ciekawi, czy to było tylko szwajcarskie zjawisko. Udaliśmy się do Belgii i USA i tam też pracowaliśmy. Teraz współpracujemy z dystrybutorami w ponad 15 krajach.”


Teraz przyszła kolej na Polskę. Gry Helvetiq będzie dystrybuował zespół Vertimy, który pokochał te gry "od pierwszego zagrania".

Na początku ukażą się trzy tytułu: Forest, Bandido – kompaktowe gry dla dzieci oraz Colofox (jedna z wielu gier z kolekcji tzw. gier zapłaczanych - matchboxów)


BANDIDO

Bandido próbuje uciec KOLEJNY RAZ. Połączcie siły, żeby go powstrzymać!




Bandido to gra kooperacyjna, w której musimy powstrzymać bandytę przed ucieczką z więzienia. Problem w tym, że jest on bardzo sprytny i kopie naraz wiele tuneli! Będziemy próbowali je zablokować, zagrywając odpowiednio karty tuneli. Wykładając kartę musimy jednak zwracać uwagę, by nie otworzyć mu nowych możliwości ucieczki!

W swojej turze zagrywamy jedną z trzech posiadanych na ręce kart tuneli tak, by połączyć ją z jedną bądź kilkoma wyłożonymi wcześniej kartami. Gramy tak długo, aż zablokujemy wszystkie otwarte tunele albo aż skończy się stos kart. Mamy zatem ograniczony czas na udaremnienie ucieczki bandycie. Jeśli uda się wam zablokować wszystkie tunele, wtedy wszyscy razem wygrywacie. Jeśli po zagraniu wszystkich kart chociaż jeden tunel pozostanie niezablokowany, wtedy Bandido ucieka i wszyscy przegrywacie.



Gra jest niesamowicie wciągająca w swej prostocie. Posiada dwa poziomy trudności. Dzieciom sugerujemy ten łatwiejszy. Natomiast bardziej wprawieni gracze powinni spróbować swoich sił z wersją zaawansowaną.


Liczba graczy: 2-5 graczy
Wiek: 6+
Czas gry: 15 min
SCD: 36,96

wtorek, 29 sierpnia 2017

Seria "Zagrajmy, mamo"”!- informacja prasowa Wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Wydawanej od 1951 rok serii książek „Poczytaj mi, mamo” nie trzeba nikomu przedstawiać. Zapewne wszyscy rodzice doskonale znają jej charakterystyczne logo. Już niedługo rodzice i dzieci będą mieli okazję poznać gry nawiązujące do tej kultowej serii! We wrześniu pojawią się dwie gry z serii „Zagrajmy, mamo”.


W ramach serii „Zagrajmy, mamo” wydawane będą wartościowe gry wspierające rozwój dzieci. Dwie gry otwierające serię opracowane zostały przez zagranicznych autorów i zdobyły popularność w wielu krajach.

„Krówka w kuchni” to gra niemieckiej autorki Anji Wrede, specjalizującej się w dziecięcych grach edukacyjnych. Natomiast autorem gry „Myszki w ogrodzie” jest Jacques Zeimet, znany na całym świecie twórca gier pochodzący z Luksemburga. Gra była nagradzana w Japonii, Norwegii oraz dwukrotnie w Niemczech.

„KRÓWKA W KUCHNI” 


Pierwsze zaskoczenie czeka dzieci i rodziców zaraz po otwarciu pudełka. Znajdą w nim bowiem drewnianą łyżkę kucharską! Fabularnie gra przenosi nas do kuchni, gdzie mali gracze pomagają przyrządzać potrawy. 

Rodzice zaskoczeni będą również samą rozgrywką, ponieważ wielu z nich nie spodziewa się, że gra na spostrzegawczość może równocześnie uczyć dzieci sylab. A właśnie na to położony jest tu główny nacisk. 

Gracz losuje kartę ze składnikami potrzebnymi w kuchni. Bierze łyżkę i wystukuje sylaby poszczególnych składników. Pozostali gracze muszę jak najszybciej odnaleźć wystukiwane składniki. 



Autorka: Anja Wrede
Ilustracje: Krystyna Michałowska,
 Anja Wrede 
Wiek graczy: 5+
Liczba graczy: 3-6
Czas gry: 20 min

niedziela, 27 sierpnia 2017

KOSTARYKA: fotograficzne kuszenie losu - recenzja gry Wydawnictwa Lacerta.

Jakoś tak się złożyło, że jedną z naszych ulubionych mechanik stosowanych w planszówkach jest „push-your-luck”, którą na własny użytek nazywamy kuszeniem losu. 

Mamy świadomość, że rozwiązanie takie oparte jest w ogromnej mierze na szczęściu, ale co tak, dobrze zaimplementowana, sprawia dużo radochy. Bohaterka dzisiejszej recenzji, czyli Kostaryka w dużej mierze jest jednym wielkim kuszeniem losu. A w dodatku dołożono do niej tzw. set collection, czyli kolejne rozwiązanie, które bardzo lubimy i cenimy.

O Kostaryce czytaliśmy już jakiś czas temu i ucieszyliśmy się, gdy Wydawnictwo Lacerta ogłosiło światu jej polską wersję. Czy nasza radość była uzasadniona? Zapraszamy do lektury recenzji.


CO ZAWIERA GRA

Okładka pudełka kusi wzrok i zaprasza w podróż w głąb Kostaryki.  Ale zajrzyjmy najpierw w głąb  zgrabnego pudełeczka średniej wielkości. Znajdziemy w nim: żetony terenów i zwierząt, drewniane piony odkrywców, karty pomocy graczy, pion  szefa wyprawy i instrukcję. 

Skupmy się chwilkę na żetonach terenu i zagrożenia. W grze występują 3 rodzaje terenów, których graficzne odzwierciedlenie znajdziemy na awersie kafelków. Rewers zaś pokaże nam unikalne gatunki zwierząt zamieszkujących dany teren – w sumie będzie ich 6 rodzajów (po dwa dla każdego terenu). 

Wzgórza/ góry skrywają w sobie tukany brązowodziobe oraz rzadko występujące jaguary. Wybrzeże/rzeki/ mokradła to siedlisko bazyliszka płatkogłowego ale można też spotkać rzadkie okazy żaby zwanej chwytnica kolorowa. W lesie deszczowym podróżnicy spotkają zaś kapucynki a jeśli będą mieli szczęście to trafią na rzadkiego chrząszcza – rohatyńca herkulesa. Jest jeszcze jeden mieszkaniec Kostaryki – niebezpieczny moskit. Może zaszkodzić nie tylko naszemu zdrowiu. Ale o tym za chwilę…



O moskitach i innych zwierzętach możemy się dowiedzieć więcej z lektury instrukcji. A ta,  choć sama jest mała w formie (składana książeczka), jest jednak niezwykle bogata w informacje. Przepełniają ją treści dotyczące komponentów i zasad gry ale także stanowić może swoisty mini przewodnik po Kostaryce. Zawiera bowiem wiele informacji na temat tego kraju oraz wspomniany już opis zwierząt go zamieszkujących. Musimy przyznać, że to bardzo fajne połączenie. Możemy się założyć, że nasz Maryńczak (który uwielbia wszystko co jest o zwierzętach) sfatyguje instrukcję właśnie przez zaczytywanie się w opisach uroczych. 





CEL GRY

Jak przystało na odkrywców i podróżników zadaniem graczy będzie ni mniej ni więcej tylko przemierzenie kraju i sfotografowanie jak największej ilości zwierząt. 



czwartek, 24 sierpnia 2017

HUNGER THE SHOW: wyspiarski Big Brother - recenzja gry Wydawnictwa Phalanx.

Ładnych parę lat temu mieliśmy do czynienia ze swoistą modą na tzw. reality show. Big Brother potrafił zgromadzić przed ekranem tłumy. 

Było to coś nowego i potrafiło zaciekawić. Z czasem pewna formuła się wyczerpała i chyba wszyscy już mieli dość tego całego podglądactwa. Były jednak pewne wyjątki. Był taki program, który zapadł mi w pamięć - to amerykański Survivor, który doczekał się jednej polskiej edycji (Wyprawa Robinson). Uczestnicy zabawy byli/są odizolowani od świata w odległym zakątku świata i walczą między sobą o gotówkę i inne nagrody, poprzez wykonywanie określonych zadań. Podejrzewam, że Pim Thunborg, autor Hunger. The Show, jest również fanem tego programu. Czemu? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA

Średniej wielkości pudełko (mniej więcej na poziomie…) zawiera masę komponentów. Mamy zatem różnorakie żetony, symbolizujących wszelkie dobra jakie będziemy zbierać (lub kraść) podczas rozgrywki, czyli owoce czy też fragmenty tratwy. Do tego sporo kart podzielonych na 6 zestawów dla graczy (w skład, którego wchodzi karta postaci oraz karty miejsc i akcji) oraz karty wydarzeń dziejących jakie spotkają nas na wyspie.

Jakościowo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Karty posiadają białe ranty, co z pewnością przyczyni się do zmniejszenia oznak ich zużycia.
W środku nie znajdziemy żadnej wypraski. Było to jednakże zamierzonym działaniem wydawcy, gdyż wnętrze pudełka będzie stanowić planszę do gry.

Załączona instrukcja jest jak najbardziej poprawna i w zasadzie rozwiewa wszelkie wątpliwości, jeśli takowe miałyby się pojawić. Napisana jest w bardzo ciekawy sposób, przypominający ulotkę dla uczestników show, w którym będą brać udział. Naprawdę czyta się to z przyjemnością.

CEL GRY





Każdy z graczy wciela się w postać uczestnika reality show. Trafiamy na jakąś nieznaną wyspę, a naszym zadaniem jest przetrwanie przynajmniej 5 dni. W ciągu tego czasu gromadzimy zapasy żywności, jednocześnie poszukując fragmentów tratwy, za pomocą której wydostaniemy się z wyspy. Zwycięży ten, kto zgromadzi najwięcej par materiałów drewno-lina lub też, jako jedyny, nie umrze z głodu. Swoją drogą ciekawy ten reality show, skoro można uczestnictwo w nim można przypłacić życiem…




wtorek, 22 sierpnia 2017

Early Launch i premiera dwóch gier wydawnictwa 2 Pionki - przed Wami Morze Chmur i Zapraszamy ponownie do podziemi.

16 sierpnia 2017 miała miejsce polska prapremiera najnowszych gier karcianych francuskiego wydawnictwa Iello (Kanagawa, Bajkogry, Zapraszamy do podziemi). Morze Chmur i Zapraszamy ponownie do podziemi, dwa nieduże, ale dające mnóstwo frajdy tytuły, z przepięknymi ilustracjami i w polskiej wersji językowej!


Z tej okazji oba tytuły trafią do sklepów na pokazy i prezentacje - to doskonała okazja dla fanów, by się z nimi zapoznać! To też świetna okazja dla sklepów, by rozbudowywać swoją lokalną społeczność graczy. Co więcej, prapremierowe egzemplarze Morza Chmur zawierać będą dwóch dodatkowych, unikatowych Kapitanów!

Oficjalna premiera gier już 6 września 2017!

Morze Chmur




Marzyliście kiedyś, by zostać kapitanem latającego statku pirackiego? Na pewno! Każdy miał kiedyś takie marzenie!

W grze Morze Chmur wcielicie się właśnie w takiego wilka powietrznego. Zaokrętujcie załogę najgorszych rzezimieszków, zbierajcie relikty, pijcie rum i wyprawiajcie się po łupy! Dokonajcie kilku abordaży statków przeciwników i obrabujcie ich ze wszystkich kosztowności!

W każdej rundzie będziecie dzielić łupy, by zdobyć rum, relikty, przedmioty i piratów. Rozpoczynający gracz bierze pierwszą kartę łupu i ogląda ją, nie pokazując jej innym uczestnikom rozgrywki. Następnie decyduje, czy ją zatrzyma, czy sięgnie po kolejną. Jeśli zechce obejrzeć kolejny łup, musi położyć na wcześniejszym jedną kartę z talii – w ten sposób następny uczestnik zabawy będzie mógł wziąć większy łup. Jeśli gracz nie będzie chciał wziąć żadnej z kart leżących na stole, musi dobrać jedną z talii.

Nie wszystkie karty mają pozytywne efekty – niektóre mogą sprawić, że stracicie część zapasów rumu lub odrzucicie jedną z waszych kart.


W Morzu Chmur rum poleje się strumieniami, a szczury przyziemne będą zmykać w popłochu!

W niektórych turach, gdy statki znajdą się blisko siebie, następuje bezlitosne starcie – wtedy, być może, wpadnie wam trochę dublonów i więcej łupów! Sprawdź siłę swojego kapitana oraz członków załogi i ruszaj na wroga! W przypadku remisu wygrywa osoba, która aktualnie posiada żeton Papugi. To, jakie łupy zdobędziecie, zależy od specjalnych zdolności waszej załogi.


Pamiętajcie o kartach Przedmiotów – zapewnią wam konkretne bonusy!

Na końcu gry (po 12 lub 15 rundach) wszyscy uczestnicy liczą posiadane łupy i dublony – wygrywa ten, kto zgromadzi największe bogactwa.

Morze Chmur to fantastyczna rozrywka dla 2-4 graczy. Przekonajcie się, jak zabawne i emocjonujące mogą być walki powietrznych piratów! Ahoj!

Early Launch 16 sierpnia 2017 (pokazy i prezentacje)
Premiera 6 września 2017


Autor: Théo Rivière 
Ilustracje: Miguel Coimbra 
Wiek: 10+ 
Liczba graczy: 2-4 
Czas rozgrywki: 45 minut

Zawartość pudełka: 
* 94 karty Łupów 
* 65 Dublonów 
* 1 znacznik Okrętu 
* 4 plansze Kapitana 
* 1 plansza główna 
* 1 znacznik Papugi 
* 1 znacznik Kapelusza 
* 1 notes punktacji 
* 1 instrukcja do gry

Dodatkowo egzemplarze prapremierowe gry zawierają dwie unikatowe plansze Kapitanów!

sobota, 19 sierpnia 2017

SŁOWNY NINJA: literkowy shuriken - recenzja gry.

Jak ja nie lubię Scrabble. Gra, która jakoś specjalnie nigdy mnie nie bawiła, gra, przy której strasznie się morduję i robię wszystko, żeby tylko nie musieć w nią zagrać. 

Aż tu bach! Gdzieś znikąd pojawia się on. Słowny Ninja. I cóż mam z tym począć? Ano zagrać i podzielić się wrażeniami. Słowny ninja to kolejna gra znanego videoblogera i propagatora planszówek Łukasza „Wookiego” Woźniaka. Tym razem postanowił pobawić się naszym pięknym językiem polskim i zaproponował grę, w jakimś stopniu opartą na Scrabble, a jednocześnie odmienną. Co z tego wyniknęło? Zapraszam do recenzji.



CO ZAWIERA GRA

Do recenzji otrzymaliśmy wersję przedpremierową, czyli pozbawioną pudełka i notesika. Nasza Marysia przyjęła to o dziwo z radością, bo mogła wykorzystać w praktyce umiejętności nabyte na lekcji techniki i sporządziła zgrabne pudełeczko na karty.

Zatem co otrzymaliśmy? Dokładnie 110 kart, w tym 94 kart liter (każda taka karta zawiera kilka informacje – literę, jej kolor, wartość punktową oraz liczbę duplikatów w całej talii), 1 kartę premii oraz 15 kart zadań.

Instrukcję otrzymaliśmy w mailu. Jest ona napisana prostym i zrozumiałym językiem. Widać, że sporządzona ona została przez gracza dla graczy.


CEL GRY

Mamy do dyspozycji jedną z pięciu możliwych rozgrywek. Generalnie w każdej chodzi o ciułanie punktów, przy każdym wariancie odbywa się to nieco w odmienny sposób. 

wtorek, 15 sierpnia 2017

Kafelkowa gra kolejowa "Jedzie pociąg z daleka", czyli jesienna nowość Naszej Księgarni.

Wakacje za półmetkiem ale Wydawnictwo Nasza Księgarnia nie próżnuje. Szykują swoją jubileuszową, dziesiątą grę. Wszystkie szczegóły znajdziecie w poniższej informacji prasowej przygotowanej przez Wydawnictwo. 

Jedzie pociąg z daleka - kafelkowa gra kolejowa. 


Będzie to gra wyjątkowa. Nie tylko dlatego, że nie możemy się od niej oderwać (w jej prototyp gramy już od pół roku!), ale przede wszystkim dlatego, że jest to gra zagranicznego autora, którą wydajemy jako pierwsi na świecie!


To całkowicie nowa gra, której autorem jest Jeffrey D. Allers. Mieliśmy okazję zagrać w jej prototyp podczas zeszłorocznych targów gier w Essen i od razu skradła nasze serca. Teraz z przyjemnością przedstawiamy ją polskim graczom. Piękną oprawę graficzną przygotowała Nikola Kucharska.


Gra ma proste zasady, wymagające jednak planowania i śledzenia poczynań przeciwników.

niedziela, 13 sierpnia 2017

HOKUS POKUS: królik z kapelusza... - recenzja gry Fox Games.

Jedną z naszych ulubionych gier imprezowych jest Speed Cups. Można powiedzieć, że jesteśmy speedcupsomaniakami. Bardzo nam odpowiada jej mechanika – na podstawie wylosowanej karty, mamy stworzyć jak najszybciej określony układ.

Gier opartych na powyższej mechanice (póki co) nie ma za wiele. Jedną z ciekawszych (i niestety chyba nieco niedocenianych) jest choćby Hocki Klocki, ewentualnie nieco zapomniana dziś La Boca (gorąco polecamy). Dlatego też z ciekawością podeszliśmy do Hokus Pokus. Czy gra nas zaczarowała? Tzn. oczarowała? Zapraszam do lektury recenzji.




CO ZAWIERA GRA



Średniej wielkości pudełko z funkcjonalną wypraską w środku. To lubimy. Cóż zatem znajdziemy w środku? Podobnie jak w Speed Cups otrzymaliśmy kilka kompletów składających się z plastikowych elementów. W Speed Cups mieliśmy do czynienia z pięcioma kubeczkami w w różnych kolorach. Tutaj mamy: czarny cylinder, pomarańczową rurkę, czerwony kielich, zieloną monetę i oczywiście coś co zawsze wyskakuje z cylindra, czyli białego królika. Do tego otrzymujemy talię 55 kwadratowych kart z zadaniami. 
Załączona instrukcja jest jak najbardziej poprawna i w zupełności rozwiewa wszelkie wątpliwości, jeśli takowe miałyby się pojawić.

CEL GRY

Każdy z graczy wciela się w iluzjonistę. Za pomocą posiadanych elementów ma za zadanie odtworzenie danego układu na wyłożonej karcie. Oczywiście, ten kto będzie w tym najlepszy, ten okaże się zwycięzcą.

PRZYGOTOWANIE GRY

Przygotowanie gry jest krótkie. Na środek stołu wędruje stos kart (rewersem do góry). Każdy z graczy otrzymuje zestaw startowy w postaci wspomnianych wcześniej: czarnego cylindra, pomarańczowej rurki, czerwonego kielicha, zielonej moneta i białego królika. Tyle. Czas rozpocząć czary mary.


czwartek, 10 sierpnia 2017

Diamenty czyli drogocenna nowość 2 Pionków/ Portalu

Portal Games ogłasza datę premiery gry Diamenty! Polska edycja tego światowego hitu przewidziana jest na 28 sierpnia.


W grze planszowej Diamenty autorstwa duetu Alan R. Moon (Ticket to Ride) i Bruno Faidutti (Cytadela), to właśnie wy będziecie nieustraszonymi śmiałkami, którzy będą zagłębiać się w nieprzeniknione ciemności starożytnych kopalni. Skarby, kapelusze, pułapki, toczące się tonowe kule... brzmi znajomo?


W Diamenty może grać naraz nawet osiem osób – a im więcej, tym bardziej emocjonująca jest rozgrywka!

Eksplorujcie ciemne tunele, zbierajcie skarby, unikajcie niebezpieczeństw i przynieście jak największą zdobycz do obozowiska! Pamiętajcie – im dalej w głąb, tym więcej zagrożeń!


Skorpiony, toczące się głazy, trujące wyziewy, eksplozje i węże – na te wszystkie niebezpieczeństwa możecie trafić wewnątrz pieczar Tacora! 

Podczas gry zwiedzicie pięć tuneli. Na początku eksploracji odkryjcie kartę jaskini. Liczba na niej umieszczona pokazuje, ile klejnotów znajduje się w środku. Podzielcie je równo między uczestników gry, a resztę zostawcie na karcie. Teraz decydujecie, kto wyrusza w drogę, a kto zostaje w obozie. Ci, którzy się odważą, odsłaniają kolejną kartę i szukają dalszych skarbów. I tak przed każdą następną kartą jaskini – dopóki nie zrezygnują wszyscy gracze lub do czasu, aż będą musieli salwować się ucieczką.

Gdy pierwszy raz pojawi się karta niebezpieczeństwa, nic się nie dzieje. Jednak kiedy podczas tej samej wyprawy odsłonicie drugą taką samą, wszyscy muszą uciekać z jaskini i tracą zebrane skarby.

Idziesz dalej czy czekasz w obozie? Zbieranie diamentów to zabawa tylko dla odważnych!


Pasjonująca rozgrywka, znakomite ilustracje i świetnie zaprojektowane elementy dodatkowe (pionki odkrywców, skrzynie i klejnoty) sprawiają, że Diamenty to planszówka, która dostarczy wam mnóstwo dobrej zabawy! 
Uważaj! Wszystkie drogocenne klejnoty, które zbierzecie w czasie eksploracji, mogą przepaść, kiedy w pośpiechu będziecie opuszczać jaskinię.

Więcej informacji znajdziecie na stronie gry: http://www.2pionki.pl/all-game-list/diamenty/

Informacja prasowa Wydawnictwa.
Treść i zdjęcia są własnością Wydawnictwa. 


wtorek, 8 sierpnia 2017

KOWALE LOSU: kości zostały…wykute - recenzja gry Wydawnictwa Rebel.


Czy świat gier planszowych dotyka swoisty marazm? Po części tak. Pomimo, że rocznie wydaje się po kilkaset nowych tytułów, to ciężko znaleźć wśród tej całej masy coś innego, co będzie bazowało na swoich indywidualnych rozwiązaniach, a nie będzie zlepkiem (lepszym lub gorszym) znanych już rozwiązań.

Niedawno otrzymaliśmy do recenzji Kowali losu. Grę, która można krótko określić dwoma słowami: piękna i innowacyjna. Czy obie te cechy wpłynęły pozytywnie na przyjemność z rozgrywki? Zapraszam do naszej recenzji.



CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w dużym pudle. Wewnątrz znajdziemy masę komponentów. Karton reprezentowany będzie przez planszę wysp, planszę świątyni wraz z ochronną kopertą, plansze gracza, karty oraz garść żetonów. Plastik natomiast to przede wszystkim kości wraz z wymiennymi ściankami, pionki oraz znaczniki zasobów.

Wszystko spoczywa sobie w bardzo funkcjonalnej plastikowej wyprasce, która w pewnym sensie stanowi element gry. Funkcjonalność wypraski to nie tylko łatwość w rozłożeniu i złożeniu gry, ale także możliwości jej transportu bez robienia bałaganu w środku.

W środku znajdziemy także instrukcję (dziwnie składaną) oraz kartę pomocy, na której wyjaśniono działania kart, kości i wszystkie symbole obecne w grze. Lubię takie rozwiązania, gdy oddzielamy część powiedzmy mechaniczną gry od jej warstwy powiedzmy fabularnej. Dokładnie z takim samym rozwiązaniem spotkamy się na przykład w Owocowych opowieściach. Kilka słów na temat instrukcji. Tradycyjnie lubię sobie przeczytać zasady na sucho, w oderwaniu od elementów gry i przeważnie nie ma kłopotu ze zrozumieniem. W Kowalach losu instrukcję musiałem przeczytać kilka razy zanim zatrybiłem, o co chodzi (zwłaszcza z kartami). Nie czytajcie jej na sucho. Zdecydowanie łatwiejsze jej przyswojenie ma miejsce podczas obcowania z samą grą. Wtedy okazuje się, że to naprawdę prosta gra.

CEL GRY

Każdy z graczy wciela się w rolę jednego z bohaterów, który ma za zadanie zdobycie jak największej liczby punktów chwały. A te zdobywamy dzięki kościom i zdobytym kartom.

niedziela, 6 sierpnia 2017

Boss Monster Crash Landing: Kosmici w pikselowym świecie - informacja prasowa Wydawnictwa Trefl Joker Line.

Nie uwierzycie! Statek obcych rozbił się w Arkadii! I co z tym zrobić? Do czego to wszystko zmierza?

Do premiery dodatku "Twarde lądowanie"!


Już w październiku w pikselowym świecie bossów pojawią się... kosmici! A wraz z nimi nowe wyzwania, niezłomni bohaterowie do zgładzenia i zaskakująca, międzygalaktyczna konkurencja - mocarni bossowie z obcych planet! Szykuje się niezła jatka!

"Twarde lądowanie" to rozszerzenie do gier "Boss Monster". Wprowadza zupełnie nowy rodzaj skarbu (artefakt obcych), bohaterów, bossów, całkiem nowe komnaty zasilane przez kosmiczne potwory oraz zaawansowane technologicznie pułapki.

Co ważne, pozwala zwiększyć maksymalną liczbę graczy do pięciu lub sześciu. Dodatek można wykorzystać grając zarówno w tytuł "Boss Monster. Gra karciana o budowaniu podziemi", jak i w "Boss Monster. Następny poziom".




Więcej informacji o grze m.in. na kanale "TheMCGuiRE review":



Patronat nad grą objęły: Pixel Magazine, Board Times oraz GameTroll TV.

Informacja prasowa Wydawnictwa Trefl Joker Line
Treść i zdjęcia są własnością Wydawnictwa. 

czwartek, 3 sierpnia 2017

WYBUCHOWA MIESZANKA: PIĄTA INGREDIENCJA: Profesorowie mają głos - recenzja gry Wydawnictwa Rebel.


Wybuchowa mieszanka to z pewnością jedna z bardziej oryginalnych gier planszowych ubiegłego roku. Prosta mechanika, w której zamienialiśmy zebrane kulki ingrediencji na magiczne eliksiry. Cała zabawa była w zbieraniu kulek. Skorzystaliśmy tutaj z efektownego podajnika i ciężkich szklanych kulek – ot takie Bejeweled na naszym stole.

Gdy usłyszałem zatem pierwsze plotki o dodatku do tej gry, to w sumie się ucieszyłem, bo podstawową wersję mamy całkiem nieźle ograną. Oczywiście jak każdy dodatek, mamy do czynienia z pewną niepewnością. Z jednej strony zżerała mnie ciekawość, co taki dodatek potrafi zmienić, a z drugiej strony, trochę się bałem, że może on zwyczajnie popsuć rozgrywkę, tudzież wywrócić wszystko do góry nogami i trzeba się będzie uczyć od nowa. A za tym nie przepadam. Połączyliśmy zatem Piątą Ingrediencję z wersją podstawową i cóż, chciałbym się podzielić naszymi wrażeniami, czy Wybuchowa Mieszanka stała się jeszcze bardziej wybuchowa czy też niekoniecznie.



CO ZAWIERA GRA

Całość zamknięta jest w nieco mniejszym pudełku niż wersja podstawowa. Co znajdziemy w środku? Ano, tytułową piątą ingrediencję – Ektoplazmę z zaświatów, czyli białe, uniwersalne kulki, pełniące rolę dżokera. Umieszcza się je na specjalnej niewielkiej planszetce zwanej planszą Upiornego Kotła. Ponadto otrzymujemy cztery nowe eliksiry, z których dwa potrafią wykorzystać moc Upiornego Kotła.

Pewnym novum są żetony profesorów, które to lekko modyfikują przebieg rozgrywki. Dodatkowo otrzymujemy garść żetonów pochwał i nagan.
Tutaj jedna uwaga. Nie wiem czemu postanowiono zmienić rodzaj papieru, który trochę różni się od tego, z którego zrobiono wszystkie papierowe elementy podstawowej gry. Lubię spójność pomiędzy grą podstawową a dodatkiem.

Oczywiście podobnie jak i podstawce, całość elementów przechowywana jest w funkcjonalnej, plastikowej wyprasce. Instrukcja jest krótka, ale napisana podobnie jak i w wersji podstawowej bardzo przystępnie i z tym specyficznym humorem rodem z Harrego Pottera.

CEL GRY

Cel gry pozostał niezmienny. Nadal bawimy się w uczniów ostatniej klasy Akademii Magii i Szachrajstwa dla Przebiegłych Czarodziejów i Czarownic. Do zaliczenia mamy najważniejszy egzamin, w czasie którego będziemy sporządzać różnego rodzaju eliksiry wykorzystując do tego różnokolorowe kulki ingrediencji: Łzy jednorożca (niebieskie), Smoczy dym (czerwone), Ogrza flegma (czarne), Łupież wróżki oraz wspomnianą wcześniej Ektoplazmę z zaświatów (białe).
Tak czy inaczej celem nadrzędnym jest zdobycie jak największej ilości punktów, które zdobywamy poprzez warzenie odpowiednich eliksirów i zdobywanie żetonów biegłości oraz pochwał.


PRZYGOTOWANIE GRY


Przygotowanie gry jak było lekko upierdliwe, tak też takie pozostało. Generalnie robimy wszystko dokładnie tak jak w wersji podstawowej. Różnicą jest dołożenie planszy Upiornego Kotła, na której to umieszczamy białe kulki. Losujemy (jeśli chcemy) jedną kartę profesora oraz do wspólnej puli dokładamy żetony nagan i pochwał. I to tyle.


wtorek, 1 sierpnia 2017

Być jak... - konkurs z japońską grą w roli głównej: ROZWIĄZANIE

Kto by pomyślał, że koniec lipca będzie taki gorący. Zarówno w tym meteorologicznym sensie jak i w odniesieniu do rozwiązania naszego konkursu z japońską grą w roli głównej.


Ogłaszając konkurs nie sądziliśmy nawet, że otrzymamy aż tyle odpowiedzi. A wpłynęło do nas blisko 70 pomysłowych nazw określających fana planszówek po japońsku. Padały takie odpowiedzi jak np: Planszi-Pan, Kosimitemeple, Nobotaki Heksama, Pionkami Posuwa, Nieje Bogra i wiele, wiele innych.

Nie da się ukryć, że wybór mieliśmy trudny. Oj trudny. Kilka odpowiedzi nam się bardzo spodobało. Ale zwycięzca mógł być tylko jeden. 

I tak po burzliwej naradzie zacne grono redaktorskie naszego bloga zdecydowało, że nagroda (czyli klimatyczna Kanagawa) trafi do osoby, która wymyśliła, że fan planszówek po japońsku to : Comitam Jatugram. Autorem tego pomysłu jest Kenyguru.

Zwycięzcy gratulujemy i prosimy o przesłanie swoich danych adresowych (lub wskazanie pasującego paczkomatu) na adres mailowy dedykowany konkursom na naszym blogu, czyli: konkurs.bnwc@gmail.com.

Sponsorem konkursu była Księgarnia Gandalf, której to jeszcze raz serdecznie dziękujemy za przekazanie nagrody.

Gandalf