niedziela, 28 czerwca 2015

KOT STEFAN: co skrywa pudełeczko? (foto unboxing)

W naszym domu zamieszkał kot. I jak na kota przystało ma swój charakterek. Generalnie jest słodki i zabawny, ale jak w polu jego wzroku pojawią się myszy zmienia się w dziką bestię. Spytacie skąd się wziął? Otóż trafił w nasze ręce prosto z Egmontu. Ot i cała niespodzianka - przedstawiamy nową grę ze stajni wspomnianego wydawnictwa. Poznajcie zatem KOTA STEFANA. 

Przód i tył pudełeczka z grą
Kolorowe pudełko sporych rozmiarów przyciąga wzrok i zachęca do sprawdzenia, co takiego skrywa się w jego wnętrzu. Zapraszamy zatem w fotograficzną podróż po zawartości Kota Stefana.

No to do dzieła! Otwieramy pudełko ...

Stopniowe odsłanianie zawartości pudełeczka
... i klasycznie pod instrukcją znajdujemy wszystkie niezbędne elementy gry. Na samym dnie czeka na nas tekturowa wypraska do złudzenia przypominająca plaster czy też kawałek sera z wielką dziurką. Trzeba przyznać, że to pomysłowe rozwiązanie. Całość jest bardzo klimatyczna.

Rzućmy zatem okiem na poszczególne elementy gry:

Główni bohaterowie zabawy

Kubek z Kotem Stefanem, myszki i kostka to solidne, drewniane elementy wykonane z zachowaniem najwyższej dokładności. Zaś plaster sera to trwały kawałek żółtego filcu. 

Oczywiście żadna gra nie może się obyć bez instrukcji. W Kocie Stefanie instrukcja jest bardzo zwięzła i przystępna- cała jej treść mieści się na małej, dwustronnej karteczce kredowego papieru. Zobaczcie zresztą sami:

Ot i cała instrukcja do gry
Jest jeszcze jeden istotny element- 24 grube, lakierowane i dwustronne karty. Z jednej strony mają one wizerunek głównego bohatera (czyli Kota Stefana), zaś z drugiej zabawny rysunek z udziałem słodkich myszek dobierających się do serka. Grafiki na kartach są bardzo zabawne, kolorowe i wzbudzają uśmiech na dziecięcych buziach. Autorką wszystkich ilustracji do gry jest jej twórczyni - Susanne Kummer. 

Karty będące swoistym trofeum w walce kota z myszkami. 

Ot i cała zawartość gry. Rzućmy na nią jeszcze raz okiem - jest tak kolorowa i słodka, że trudno się od niej oderwać.


Kot Stefan i jego ferajna czyli cała zawartość gry

I jak Wam się podoba nasz nowy przyjaciel? Nam bardzo przypadł do gustu. Szczególnie naszej Marysi, ale to przecież nie dziwne - od dawna marzy o kocie a Stefan choć jest szczególnym egzemplarzem to można się w nim zakochać od pierwszego wejrzenia. On się oswaja z nami a my z nim. Jak tylko się skumplujemy na dobre przedstawimy Wam wrażenia z naszych zabaw. Wyglądajcie więc recenzji. 


Serdecznie dziękujemy wydawnictwu EGMONT za udostępnienie gry

Egmont Polska

4 komentarze:

  1. Jak widzę tak przednio wykonane gry to czasem żałuje że nie mam maluchów z którymi mógłbym w nie pograć jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, jakoś wykonania rewelacyjna. Solidne, lakierowane pudło. Solidne i słodkie drewniane elementy. Nic straconego- ta gra przetrwa lata więc jak się uprzesz to doczeka do Twojego potomstwa :-). A dzieciaki zawsze można pożyczyć od sąsiadów:)

      Usuń
  2. Bardzo lubimy Stefka ☺- gramy w nią z 3-latką. Elementy są rewelacyjne ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elementy gry są rewelacyjne. A sama rozgrywka dla dzieci super emocjonująca. Naszemu 2,5 latkowi strasznie podobają się myszki- wkłada je w dziurki na serze:)

      Usuń